Big Brother, Big Brother 2, Big Brother 3: Bitwa

„Big Brother”: miłość na wizji

Na całym świecie program „Big Brother” połączył w pary niektórych spośród uczestników. Czy Wielki Brat to swat, czy jest to tylko pomysł na dobrą oglądalność? O kulisach swych związków opowiadają byli mieszkańcy Domu w Sękocinie.

Patrycja Strzemecka i Piotrek Lato twierdzą, ze związek ich nie powstał wcale dzięki „Big Brother”. – Zżyliśmy się podczas wspólnych tras wyjazdowych, które trwały prawie rok, po zakończeniu programu – mówi Piotrek. – Spędziliśmy wtedy wspólnie więcej czasu niż wszyscy, którzy zamieszkali w Domu. Dzień w dzień razem. I to właśnie pozwoliło nam zbliżyć się do siebie. Dlatego wkurza nas, że ludzie wietrzą sensację, biorąc za przykład fikcyjny związek Grzesia i Karoliny. Jesteśmy ze sobą, bo chcemy! Żyjemy jak zwykli ludzie. A czy „Big Brother” łączy nas? Moim zdaniem nie. Wręcz przeciwnie, tylko o to się kłócimy.

Inaczej sprawy potoczyły się z Grzegorzem Mielcem. – Mój związek z Karoliną zręcznie wykreowały media. Pierwszą parę z „Big Brother” dobrze się sprzedawało. Denerwowano mnie to jednak. Wszyscy wchodzili w moje życie intymne, w sprawy, o których mogę pogadać jedynie z bratem, a nie z obcymi ludźmi. Ale przyzwyczaiłem się – wymijająco mówiłem, ze Karolina jest w hotelu, jeszcze śpi, albo coś podobnego. Prawdą jest, że widywałem ją nie częściej niż dwa razy w miesiącu. Grześ chce zaszyć się w Brazylii. Kupić dom i spotkać dziewczynę, dla której nie będzie facetem z programu „Big Brother”.

Arek Nowakowski twierdzi, że dzięki „Big Brother” przeżył najbardziej szalony karnawał życia. – Wybieraliśmy się całą grupą do Krakowa. Gdy jednak nasze plany sylwestrowe nie wypaliły, zaproponowałem Ilonie przyjazd do Warszawy. Jako koleżance, na dwa dni. Było wspaniale, więc zostało dłużej. I okazało się, ze jesteśmy razem. Ostry karnawał trwał dla nas aż do końca kwietnia. Jednak Ilona musiała wrócić na uczelnię. Uczucia nasze chyba nie były wystarczająco silne, gdyż po jej wyjeździe, powoli wracaliśmy do dawnych światów. Nie jesteśmy już razem.

Największy romans w historii polskiego „Big Brother”, jak się okazuje, z góry skazany był na zagładę! – Nigdy nie planowaliśmy, żeby związek nasz przetrwał dłużej niż ten program – opowiada Agnieszka Frykowska. – Nie wszystko przecież trzeba przenosić do świata zewnętrznego! Łukasz, choć inteligentny, komunikatywny, przystojny, nie nadaje się na mojego faceta. On musi dominować, niestety, ja także. Jest świetnym kumplem, choć widujemy się bardzo rzadko. To była przygoda, którą zapamiętam na długo.

Cudownie zgodna para, która po wyjściu z Domu nie widuje się, to Chemik i Monika Brochacka. – To nie był związek, lecz przyjacielska fascynacja! W „Big Brother” z Moniką czułem się wspaniale, ponieważ jest ona, podobnie jak ja, osobą bardzo dynamiczną. Ale po wyjściu, właściwie nie spotykamy się…

-Nam się naprawdę poszczęściło – opowiada z kolei Magda Szewczyk. Jej związek rozkwita od dnia finału. – Gdzie zamieszkamy, jeszcze nie wiem. Mogłabym zostać z Jędrkiem na skraju lasu, bo jest romantyczny, czuły, szalony. Na Cyprze, kiedy spaliśmy na plaży, dał mi niebo okryte gwiazdami. Lubię mężczyzn z fantazją. Co będzie? Bociany nie latają. Ale kto wie! Czy Brat łączy ludzi, zobaczymy. Na razie trzymam kciuki!

[Małgorzata Marga, Tele Tydzień]

Poprzedni artykułNastępny artykuł