Big Brother

O Alicji Walczak

Mówią o niej, że jest bardziej kreatywna niż wszyscy specjaliści od public relations razem wzięci i bardziej czarująca niż cały zastęp modelek. Jest utalentowana i w pełni zaskakująca. Potrafi „zarazić” swoją charyzmą i wiarą w kolejny, jeszcze bardziej radosny dzień. Jak ona to robi? Jej pierwsza tajemnica to odwaga, druga – pomysłowość; kluczem do sukcesu zaś – pasja z jaką oddaje się swoim marzeniom.

Alicja Walczak – bo o niej mowa – ma 34 lata, jest gwiazdą pierwszej edycji „Big Brothera” i co tydzień mknie szosą z Gdańska do Warszawy srebrnym BMW (pasują do siebie idealnie – tak samo drapieżni z zewnątrz, tak samo ciekawi w środku). Niestety, rekord bywania „tu” i „tam” zaczyna powoli zbliżać się do końca. Ale Alicja szybko staje na nogi – kilka dni odpoczynku i już całkiem dobrze radzi sobie z kolejnymi błyskami fleszy. Alicja jest również wróżką. Jak sama mówi, po prostu ma intuicję.

Ja powiedziałabym: niebywałą intuicję. Zapytacie: „Skąd wiem?”. Wystarczyło pierwsze pięć minut spotkania, a Alicja już wiedziała, że coś mnie trapi. A przecież idąc na wywiad, staram się ukryć lub przynamniej zignorować problemy. Ona momentalnie mnie rozgryzła. To „bomba” pełna pomysłów, która gdy trzeba, potrafi eksplodować. Taką już ma naturę. Wszędzie szuka natchnienia. Każdy człowiek jest dla niej charakterystyczny i niebanalny. Inspiruje ją złote słońce, błękitne niebo, zielony deszcz. Potem jej zauroczenie rodzi pomysł, z pomysłu zaś przeistacza się w realną kreację. Potrafi totalnie zawirować świat wokół siebie i stworzyć coś naprawdę „innego”. To prawdziwa specjalistka w tworzeniu wyjątkowej atmosfery. Alicja od zawsze była wyjątkowa. W wieku 22 lat wyjechała znad polskiego morza prosto w otchłań gorącego słońca – do Italii. Była modelką – pracowała dla najlepszych i największych kreatorów mody. Z młodej, ślicznej dziewczyny stała się piękną, dojrzałą kobietą. Zaczęło się „prawdziwe życie”, pełne zaskakujących sytuacji i nieprzewidzianych zdarzeń, czasami nietrafnych decyzji. Ale przynajmniej zaczęła realizować swoje marzenia. Życie w obcym kraju okazało się na początku bardzo trudne, ale potem było już lepiej. Alicja nie tylko zaakceptowała klimat, mentalność i żywiołowość Włochów, ale przejęła ich cechy. Kiedy już osiągnęła poziom, którego przeskoczyć chyba nie mogła, zdecydowała się na odważny i jednocześnie ryzykowny krok: po 11 latach nieobecności powrót do Polski. Z początku nie mogła dostosować się do tego co nas otacza. Ale przecież jest polką z krwi i kości, dlatego przyjazd tutaj to jak powrót do dzieciństwa. A jednak w zachowaniu coraz bardziej przypominała Włoszkę. Podczas spotkania ze mną zachowywała się tak naturalnie, jak żaden z moich dotychczasowych rozmówców. Może dlatego, że nie jest jeszcze obarczona „narodową” popularnością. Tak nazywam ludzi, których twarze są rozpoznawalne i charaktery na pozór zawsze takie same. Niczym nie zaskakują. Spokojnie opowiadają o swojej przeszłości, przyszłości, chwili obecnej. Nie interesuje ich ktoś, kto z nimi rozmawia. W przeciwieństwie do nich, Alicja ma w sobie tę miękkość, delikatność, która również mnie wydaje się pełna uroku. Alicja przywiązuje ogromną wagę do szczerości. Kiedy powiedziałam, że głosowałam, aby została w Domu „Big Brother”, spojrzała na mnie badawczo i powiedziała, żebym nie świrowała. Mimo, że ja naprawdę tak głosowałam. Big Brotherowskie podkreślenie jej wyniosłości i fałszywego charakteru nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości. Aż trudno uwierzyć, że ta osoba, która sama niesie tacę z kawą albo biegnie po notatnik, którego ja zapomniałam z kawiarni, to ta Alicja. Niektórzy nazywali ją gladiatorem. Myślę, że jej siła tkwi w tym, że jest po prostu bardzo naturalna i otwarta. Zwyciężała nie dlatego, bo chciała zwyciężyć. Zwyciężała, bo taki ma charakter i za ten właśnie cenili ją widzowie. Dla niej zasada „cel uświęca środki” jest nie do zaakceptowania. Sam środek jest przecież podstawą sukcesu. Tak zawodowego jak i prywatnego. A w tej drugiej dziedzinie na razie porażka – związek z Mariuszem okazał się pomyłką. Ale właściwie nie ma potrzeby o tym wspominać – i tak już wszyscy wiedzą. W każdym razie przygotowana była już ślubna suknia – piękna, prosto z mediolańskich kolekcji. Na razie musi wisieć w szafie i czekać na księcia z bajki. Mam nadzieję, że już niedługo będzie miała dobry powód, aby ją stamtąd wyjąć.

Alicja Walczak
Lat: 34
Wzrost: 172 cm
Ulubiona potrawa: kuchnia włoska, francuska, polska. Najchętniej jada frutti di mare, pierogi z kapustą i grzybami zrobione przez mamę
Kolor: wszystkie kolory tęczy, które nosi w zależności od humoru i nastawienia
Projektant mody: Roberto Cavalli, Gucci, Prada, Valentino, Rocco Barocco, Channel, Max Mara. Ceni ich za twórczość, fantazję, dobry smak i niepowtarzalność
Perfumy: Le Must de Cartier, Panthere de Cartier, Coco Chanel, Armani, Salvador Dali
Samochód: srebrne BMW
Kawa: Illy
Ulubione miejsce we Włoszech: kocha całe Włochy za klimat, położenie geograficzne, sztukę, kulturę, muzykę, kuchnię oraz mentalność mieszkańców słonecznej Italii

[Naszslub.pl]

Poprzedni artykułNastępny artykuł