The Big Donor Show

Zaskoczenie w „The Big Donor Show”

Wczoraj w Holandii wyemitowano kontrowersyjny reality show, którego zwycięzca miał otrzymać… nerkę. Okazało się, że cały program był mistyfikacją, a producenci mieli w zamierzeniu wstrząsnąć publicznością i zwrócić uwagę ludzi na problemy osób oczekujących na przeszczep.

W pierwszej części 80-minutowego programu pokazano, jak Liza, rzekomo chorująca na raka mózgu dawczyni, dokonuje selekcji trzech uczestników spośród 25 kandydatów. Większość z nich została odrzucona z powodu wieku, nałogów lub bezrobocia. Dawczyni oznajmiła wówczas, że czuje się, jakby bawiła się w Boga. W tym czasie telewidzowie mogli jej doradzać w wyborze, poprzez wysyłanie SMS-ów.

Pod koniec programu, tuż przed ostateczną decyzją Lizy, prezenter Patrick Lodiers ujawnił, że cały program był jedynie wyreżyserowaną mistyfikacją. Dawczyni w rzeczywistości jest aktorką, natomiast pozostali uczestnicy faktycznie są chorzy, jednak świadomie zgodzili się na udział w show. „Chcieliśmy zwrócić uwagę na ich życie i ich problemy. Potrzebne było coś drastycznego” – powiedział po programie Patrick Lodiers. „Nigdy wcześniej nie było tak ożywionej dyskusji na temat przeszczepów” – dodali organizatorzy.

Uczestnicy programu mieli od 19 do 36 lat. Na antenie przedstawiono ich prawdziwe życiorysy oraz historie ich chorób. Wszyscy mieli już za sobą nieudane przeszczepy. „Ich życie jest gorzką rzeczywistością” – powiedział Lodiers. „Oglądanie tego było naprawdę bolesne” – powiedział Tim Duyst, którego żona czeka na przeszczep nerki. „Zostajesz odrzucony za jednym machnięciem ręki” – dodał. Dlatego z ulgą dowiedział się, że selekcja ta była fikcyjna.

„The Big Donor Show” wywołał sporo kontrowersji. Holenderska opinia publiczna była podzielona – jedni potępiali program, inni nie widzieli w nim nic niestosownego, jeszcze inni mieli obiekcje, ale uważali, że wywołanie publicznej debaty nad brakiem organów do przeszczepów jest bardzo potrzebne. Do tych ostatnich zaliczał się m.in. dyrektor holenderskiego Instytutu Nerek Paul Beerkens, który przyznał, że sposób wywołania tej debaty nie bardzo mu się podoba, ale samo zwrócenie uwagi na problemy transplantologii jest czymś „fantastycznym”. Holenderski rząd oraz jego szef Jan Peter Balkenende uznali, że przedsięwzięcie jest nieetyczne i zaszkodzi zarówno transplantologii jak i wizerunkowi kraju za granicą. Program wywołał falę krytyki daleko poza granicami Holandii. Jak podało na stronie internetowej holenderskie MSZ, ambasady tego kraju otrzymywały wiele skarg od ludzi zszokowanych formułą programu. Niemiecki dziennik „Frankfurte Allgemeine Zeitung” napisał wprost, że „tylko Holandia mogła stworzyć takie show”.

Jak się jednak okazało, program okazał się dużym sukcesem. I nie chodzi tutaj jedynie o wyniki oglądalności (widowisko było drugim w kolejności najpopularniejszym programem wczorajszego dnia w Holandii – obejrzało je 1,2 mln widzów przy udziale w rynku na poziomie 22,5%). „Według publicznej telewizji BNN, w której zrodziła się koncepcja tego programu, miał on zwrócić uwagę na narastający niedobór organów do przeszczepów i wydłużającą się w związku z tym listę oczekujących na operacje. Po programie Lodiers zauważył, że cel został osiągnięty. Autorzy programu zapewnili bowiem możliwość telefonicznego zamawiania w trakcie emisji wniosków o kartę dawcy organów. Z opcji tej skorzystało podobno 12 tysięcy telewidzów” – powiedziała dr Sroczyńska-Kożuchowska.

[TVN24]

Poprzedni artykułNastępny artykuł