Granice Strachu

„Granice Strachu”: rozmowa z uczestnikami

Od 24 września, telewizja Polsat emituje nowy reality show „Granice Strachu”, w którym dwie drużyny walczą o zwycięstwo i wygraną, wykonując ekstremalne zadania. Widowisko prowadzi Maciej Dowbor, a w grze bierze udział 12 zawodników. Poniżej rozmowa z dwójką z nich: Józefem i Aleksandrą.

Z jednej strony działacie indywidualnie, a z drugiej musicie współpracować w grze. Trudno to wszystko pogodzić?
Józef: Czasem na pewno tak. Nie można samemu startować we wszystkich konkurencjach, chociaż wiele osób prawdopodobnie dałoby sobie radę. Ale przecież nie o to chodzi. Trzeba popatrzeć też na drugą osobę. Przyjeżdżaliśmy tutaj również po to, żeby się pobawić.
Aleksandra: Co dzień czekałam na jakąś „moją konkurencję”. Grupa wiedziała, że specjalizuję się w sportach wodnych. Nie czułam presji, ale kiedy zostałam wytypowana do wykonania zadania, chciałam pokazać się z jak najlepszej strony.

Wierzy pan w zwycięstwo?
Józef: Nie myślę o wygranej, ale o tym, żeby spróbować wielu rzeczy, których do tej pory nie robiłem. A jeżeli dotrwam do finału, wtedy dopiero uwierzę, że mógłbym wygrać.

Region Wioch, w którym przebywacie, jest bardzo malowniczy. Macie czas na relaks i oglądanie okolicy?
Aleksandra: Co pewien czas mamy taki nieco „luźniejszy” dzień. Jeden z nich wykorzystaliśmy na wypad nad jezioro. Kto chciał mógł popływać, zwiedzić okolice. Ale generalnie nie mamy dużo wolnego czasu.

Jaki moment byłby dla państwa przełomowy?
Aleksandra: Odczuwam lęk związany z wysokością. Za każdym razem staram się go przełamywać. Walczę. Ale może kiedyś uda mi się po prostu go pozbyć. Na to czekam.
Józef: Szczerze mówiąc – nie wiem. Nie mam jasno określonej rzeczy, której bardzo bym się bał. Ale chciałbym skoczyć na bungee. Tego jeszcze nie robiłem.

Dużo czasu poświęcacie państwo na uprawianie sportu?
Józef: Codziennie jeżdżę na rowerze, uprawiałem sporty walki. Lubię sport. To sposób na życie i spędzanie wolnego czasu. To po prostu „wchodzi w krew”.
Aleksandra: Jeżeli mam dzień, który nie jest związany ze sportem, czuję się źle psychicznie. Czegoś mi wtedy brakuje. Sport stał się po prostu „nałogiem”. Muszę pojeździć na rowerze, albo popływać, czy poćwiczyć na siłowni. Potrzebuję ruchu. Zgadzam się z kolegą. Sport jest dla nas czymś naturalnym.

Rodziny i przyjaciele kibicują?
Aleksandra: Znalazłam u nich ogromne poparcie dla mojej decyzji, szczególnie ze strony mamy.
Józef: Kiedy zobaczyłem anons w telewizji, nikomu o niczym nie powiedziałem. O wszystkim dowiedzieli się w ostatniej chwili. Wtedy zaczęli mi gratulować.

[Rozmawiała Małgorzata Jankowska, To & Owo]

Poprzedni artykułNastępny artykuł