„Nagranie to mam od dawna. Wielokrotnie byłem namawiany, aby je upublicznić w związku z działalnością Roberta Leszczyńskiego w „Gazecie” czy programie „Idol”, ale nie chciałem tego robić. Nie jest moim celem niszczenie ludzi. To jest kwestia jego sumienia czy wszystko, co w życiu uczynił, było fair, czy nie” – powiedział Zbigniew Hołdys. W utworze, który został nieudolnie wyrapowany i nagrany przez Leszczyńskiego kilka lat temu (zanim podjął pracę w „Gazecie Wyborczej”) padają słowa wyzywające ów dziennik od „sprzedajnych k…” itp. „To prawda, ze cały tekst jest szokujący w kontekście podjęcia przez niego wkrótce potem pracy w tej firmie” – mówi Hołdys i dodaje: „Inne nagrania Leszczyńskiego, które mamy, być może jeszcze bardziej kompromitują go jako wykonawcę, bo jest to poziom słabych produkcji disco polowych. Osobiście sądzę, że nie ma sensu dalej się nimi zajmować”.
Oczywiście „wybitna” twórczość Leszczyńskiego nie przeszkodziła mu przyjąć propozycji jurora programu „Idol”, mającego na celu odnalezienie prawdziwej gwiazdy muzyki w Polsce. Oto fragment tekstu (ostrzegamy, że wulgarnego!), jaki napisał i wykonał Robert Leszczyński: „Poznałem ją lat temu 5, a może 6. Była piękna i młoda i każdy chciał ją mieć. Gdy ją pierwszy raz ujrzałem myślałem, że to sen. Było lato, chyba czerwiec, pamiętam ten dzień. Była mądra i odważna. Prawdomówna i niewinna. Rozumiałem ją bez słów. Myślała tak, jak ja. Od rana razem spędzaliśmy każdy dzień. Ja kochałem ją jak wariat, a ona mnie nie. Dziś, choć wciąż jesteśmy razem. Ona zdradza mnie co dnia. Na nazwisko ma „Wyborcza”. Na imię ma „Gazeta”. Ty dziwko, ty szmato, ty kurwo pierdolona. Czemu mi nie mówisz prawdy i sprzedajesz się co dnia. Znowu mnie zdradziłaś, znów się pierdoliłaś. Kurwo, jeszcze raz, a zabiję cię jak psa”. Kilka tygodni temu Robert Leszczyński został zmuszony do odejścia z „Gazety Wyborczej” po wzięciu udziału w kampanii reklamowej samochodów Hyundai. W redakcji zarzucono mu, iż „człowiek, który na łamach „Gazety” brutalnie atakował artystów za sprzedajność i komercjalizację – sam się właśnie sprzedał i nie ma moralnego prawa dalej reprezentować linii pisma”.