Big Brother 2

Sprawa Irka – komentarz Wojtka Glanca i Eustachego

Eustachy to lalka Wojtka Glanca – sopockiego brzuchomówcy – uczestnika drugiej edycji „Big Brother”. Wredny Eustachy mówi, że cieszy się, że Wojtek ma teraz taką sytuację, jaką ma. Może to go czegoś w końcu nauczy.

Rozmowa z Eustachym

-Pamiętam Eustachy, że kiedy wyszedłeś z Domu Wielkiego Brata powiedziałeś o Irku: „Myślę sobie o nim i jak mu ktoś krzywdę zrobi, to chyba sam pójdę i komuś przywalę!”
-Skrzywdzili go tylko dla wydarcia kilku SMS-ów. Wszystko, żeby podnieść oglądalność! Przecież to jest sensacja, która za chwilę przyniesie telewizji jakieś wymierne korzyści. Oczywiście, TVN pewnie wije się teraz i skręca, jak z tego wyjść z twarzą – bo przecież przegięli, z czego sobie dokładnie zdają sprawę puszczając ten cały środowy show. Tak był sfałszowany, że aż bolało… W Internecie pojawiła się informacja o załamaniu nerwowym Irka, i że ponoć w bardzo brzydki sposób ochrona go stamtąd wyniosła. Wiadomość najprawdopodobniej wyszła z Sękocina, bo po moim telefonie do Endemola (producenta programu Wielki Brat – dop. red.) wpadli w panikę i próbowali za wszelką cenę ustalić skąd ja to wiem. Ale oczywiste jest, że grupa zjadła Irka i jawnie doszło do złamania punktów regulaminu dotyczących przemocy psychicznej.

-Zjedli go?
-Jak mnie. Tylko, że ja miałem ich gdzieś, a Irek potrzebował akceptacji. A przecież na to psychiczne znęcanie się nad Irkiem Wielki Brat mógł zareagować, prawda? Dlaczego Ania miała szansę porozmawiać z rodziną, a Irkowi takiej rozmowy odmówiono, skoro zdawali sobie sprawę, że to człowiek bardzo wrażliwy i coś takiego może go mocno skrzywdzić? A przecież ekscentryczne zachowanie Irka przynosiły programowi niemałe korzyści…

-A ty, biorąc pod uwagę, jak teraz żyjesz, jesteś chyba drugą ofiarą „Big Brother”?
-Może i pierwszą. Bo szybko zorientowałem się, że ta zabawa to jest tylko szmelc w pozłotówce. Na całym świecie udział w tym programie wiąże się z promowaniem ludzi, którzy w nim występują.

-Uczestnicy pierwszej edycji chyba nie mogą narzekać… Klaudiusz występuje w reklamie.
-No, nie wiem… Z tego, co się orientuję, to raczej nie są zadowoleni. Dotarły do mnie nawet plotki, że ten występ to były jego własne zabiegi i starania. Wedle umowy, z pewnością na połowę korzyści płynących z tej reklamy TVN położył łapę. Ale zgoda, robią coś w telewizji, niech będzie. Mają prawo. Ale zachowanie fair polega na tym, że skoro obiecuje się ludziom promocję ich kariery, to wychodzi się z pewną inicjatywą. A niestety moje projekty, które wysyłam do programu są ignorowane! Wysyłam listy, ale nie dostaję odpowiedzi! Ja nie po to podpisywałem z nimi, jako menadżerem kontrakt, żeby teraz robić pewne rzeczy samemu. To przecież nie TVN mnie wypromował! Udział w tym programie tylko pogorszył moją sytuację życiową. Kiedyś pewne działania mogłem podejmować sam, nie licząc się z nikim…

Rozmowa z Wojtkiem Glancem
-Dlaczego Eustachy?
-O wielu sprawach nie mogę mówić osobiście. Ale Eustachy, który też mieszkał w Domu Wielkiego Brata, może paplać o wszystkim. Jestem satyrykiem, wywiad z lalką niech będzie po prostu środkiem artystycznego wyrazu. Razem z mamą żyjemy dzięki jej mikrej emeryturze. Spóźniamy się z opłatą rachunków, więc za chwilę wyrzucą nas z mieszkania! Jeszcze trochę i zacznę uprawiać partyzantkę zarobkową.

Rozmowa z Andrzejem Sołtysikiem, rzecznikiem TVN
-Czy po tym, co się stało z Irkiem, wzrosła oglądalność programu Big Brother?
-Badania dotyczące oglądalności prowadzimy na bieżąco. Oglądalność odcinka środowego była rzeczywiście wyższa.

-Jak państwo odpierają zarzuty, że to struktura programu przyczyniła się do tego, co stało się z Irkiem?
-A co się z nim stało?

-To, o czym już wszyscy wiedzą, że ten facet przeżył załamanie nerwowe.
-Nie jest to program najłatwiejszy na świecie, bardzo stresogenny. Walka trwa o 500 tysięcy, a wygrać może tylko jeden z uczestników. Irek przeżył załamanie na skutek ogromnego stresu, ogromnego napięcia. W program ten Irek wkładał także sporo wysiłku psychicznego i fizycznego. Był bardzo aktywny i kreatywny. Nie miał niestety przyjaciela pośród innych uczestników i nie był zżyty z grupą. Wciąż podlegał nominacjom. Okazało się, że ten mocny chłop nie jest odporny na tego typu stresy. A kiedy dał się przekonać, by opuścić Dom, zrezygnować z gry, z pieniędzy – bo jego zachowań nie można było dłużej tolerować – to psycholog uznał, że potrzebna mu jest kompleksowa opieka lekarska. Dlatego też został skierowany tam, gdzie został skierowany.

[Wieczór Wybrzeża]

Poprzedni artykułNastępny artykuł