Big Brother 2

Wojciech Glanc ma kłopoty przez udział w „Big Brotherze”

Miał być telewizyjną gwiazdą – nie jest. Pozostawiony sam sobie błaga o wsparcie – nie ma z czego żyć. W sobotnim „Wieczorze Wybrzeża” Eustachy, towarzysz doli i niedoli Wojtka Glanca wprowadził nas za kulisy programu „Big Brother”. Mówił o kulisach wyjścia z programu Irka. Dziś żali się na swoją sytuację.

Rozmowa z Eustachym
-Uczciwość wobec TVN sprawia, że nie mogę normalnie wykonywać swojego zawodu, chyba, że będę robił coś na lewo – załamuje się Eustachy.

-Podpisałeś umowę, która zakłada…
-Bezwzględną wyłączność na wszystkie moje działania.

-Ale podpisując papierek zgodziłeś się na to!
-No ale coś za coś! Przecież obiecali nam fantastyczną promocję! Bez względu na to, czy będziemy tam dwa tygodnie, czy wygramy ten program! Mówili: Jeśli kiedyś robiłeś imprezy za marne 500 złotych, to my ci zapewnimy, że będziesz występować za bardzo dobre pieniądze. Wypromujemy twoje nazwisko! Według tej umowy, żaden menedżer nie może mnie reprezentować! Bo moim menedżerem jest TVN, który nie robi nic! A jeśli on nie organizuje mi występów, no to ja, który żyłem tylko z działalności estradowej, umieram z głodu.

-To znaczy?
-Jeżeli, na przykład, chciałem zrobić promocję w supermarkecie, to TVN od razu wystąpiła z tym, że tylko ona ma prawo do organizacji takich imprez, do ustalania stawek, no i to TVN z każdego mojego występu należy się część pieniędzy.

-Z tego, co pamiętam, to za występ w przedszkolu nie dostawaliście zbyt dużych pieniędzy, takich, żeby jeszcze było coś do podziału…
-No więc widzisz, jaką paranoję mi zgotowali! Bo przecież gdyby mi powiedzieli: Panie, mamy pana w dupie, rób pan swoje, to nie ma problemu! Też mam ich gdzieś i robię swoje! Prosta sprawa! A jeżeli próbuję coś robić na własną rękę, a na to słyszę, że od tego jest TVN, no to o co chodzi?! Jeśli chcą mi dać duże pieniądze, to niech mi zapewnią choć jedną imprezę za 10 tysięcy. Wtedy będę miał z czego żyć i nie będę miał do nich najmniejszych pretensji!

-A jak teraz wygląda twoje życie, skoro nie występujesz na estradzie?
-Tragicznie! Razem z mamą żyjemy dzięki jej mikrej emeryturze. Spóźniamy się z opłatą rachunków, więc za chwilę wyrzucą nas z mieszkania! Jeszcze trochę i zacznę uprawiać partyzantkę zarobkową. A co ja mogę innego zrobić?!

-Umowa z telewizją obowiązuje trzy lata…
-Na razie staram się wywalczyć pewne rzeczy od TVN. Jeśli nic z tego nie wyjdzie, to będą mieli przez trzy lata gryzącego ich po kostkach faceta. Ale w dalszym ciągu nie rozumiem: po co pokazuje się nas w telewizji, żeby nas potem wypluć? Mówi się o nas „gwiazdy TVN”, a co to za gwiazdy?! Wychodzisz i kończy się sielanka. Spadaj koleś! Ile razy, jadąc kolejką, słyszę: Eee! Ty! Gwiazda „Big Brothera”, a pociągiem jeździ! A konduktor sprzedaje mi bilet w wagonie i mówi: Panie! Co pan, jeszcze pan sobie samochodu nie kupiłeś? I ci ludzie mają prawo tak myśleć, bo na całym świecie udział w tym show wiąże się z potężną promocją za duże pieniądze! No przecież to jest wspólny interes…

-Nie mają sponsorów?
-Sponsorzy szarpnęli się i kupili nam telefoniki i kartę do nich za 5 złotych… Fani chcą, żebym im odpisał na SMS, a ja? Bardzo chętnie bym to zrobił, tylko szybko poszedłbym z torbami! Za chwilę odetną mi mój prywatny telefon…

-Wejdziesz na drogę sądową?
-Jak będzie trzeba… I wszystko mi jedno, czy wygram, czy nie. TVN nie może postraszyć mnie odszkodowaniem. Nie mogą nic mi zabrać, bo ja nic nie mam! Któregoś dnia przebiorę się i pójdę chyba żebrać na dworzec. Ofiara „Big Brother” prosi o wsparcie…

Rozmowa o Wojtku z Andrzejem Sołtysikiem, rzecznikiem TVN

-Uczestników programu obowiązuje specjalna, zawarta z TVN umowa, wedle której muszą oni się dzielić z telewizją dochodami z działalności publicznej. W zamian za to TVN ma promować tych ludzi, być ich menedżerem. Czy taka promocja rzeczywiście jest?
-Mówi pani o Wojtku Glancu. Wszystko jest kwestią indywidualną. Jeżeli przyjrzy się pani ludziom z drugiej edycji i temu, co robią, i co mają do zaoferowania, to widać, że czasem jest to bardziej interesujące, a czasem mniej. I nie wszystko od razu musi przyczynić się do powstania programu telewizyjnego z ich udziałem. Alicja współprowadziła Miss Polonia, Małgosia i Manuela też mają program, z Klaudiuszem przygotowujemy show o gotowaniu. Ale każdy programu mieć nie będzie.

-To znaczy, że Glanc na program nie zasługuje?
-Nie widzimy takiej potrzeby, możliwości, ani pomysłu. Program telewizyjny to nie jest prosta sprawa, to nie występ w supermarkecie.

-To na czym polega w takim razie – zawarte w umowie – promowanie Glanca i opieka menedżerska nad jego działalnością artystyczną, skoro dochodami ma się z wami dzielić?
-Poprzez spędzenie dwóch tygodni w Domu „Big Brother” stał się osobą powszechnie znaną, co niewątpliwie zawdzięcza telewizji.

-Jak zatem wygląda działalność TVN jako menedżera?
-Daliśmy mu udział w tym programie.

-I to koniec?
-Wyobrażam sobie, że jeśli dom kultury w Gorzowie Wielkopolskim chciałby, żeby wystąpił u nich Wojciech Glanc, to znaczy, że chciałby, żeby to był Wojciech Glanc z Eustachym z „Big Brothera”.

-Rozumiem, że TVN, jako menedżer taki występ dla swojej gwiazdy zorganizuje?
-Tak.

-To ile już tych występów TVN Glancowi zapewniła?
-Na razie żadnych. Wygląda na to, że nie ma zapotrzebowania. Wie pani – 14 dni, to naprawdę nie jest dużo…

-Ale przecież według kontraktu zobowiązaliście się sprawować opiekę nad ludźmi bez względu na to, czy będą dwa tygodnie, czy trzy miesiące!
-Mamy prawo do jego wizerunku, bo nie chcemy, by uczestnik „Big Brothera” wylądował w konkurencyjnej stacji, która wykorzystałaby jego zbudowaną na poziomie tego programu popularność. Ale my nie stwarzamy rynku pracy… Jeśli nie ma na kogoś zapotrzebowania, to go nie wymyślimy. Nie zrobimy z kogoś bardziej lubianego niż jest. Niestety Wojciech Glanc nie był lubiany przez telewidzów. I tu leży pies pogrzebany. Poza tym jego zachowanie w Domu „Big Brother”, to co pokazał, jaki jest, kim jest i co myśli, sprawiło, że nie bardzo widzę, by ludzie, którzy zajmują się młodzieżą, chcieli doprowadzić teraz do spotkań tejże z Wojtkiem Glancem. Nawet jeśli posiada lalkę Eustachego.

[Wieczór Wybrzeża]

Poprzedni artykułNastępny artykuł