Przez ostatnie tygodnie amerykańska publiczność była raczona zwiastunami wydarzenia „na krawędzi życia i śmierci”, która miało miejsce podczas castingów do kolejnej edycji „Amerykańskiego Idola”. W tym tygodniu widzowie mieli okazję zobaczyć, jak jedna z dziewczyn uczestniczących w castingu spada ze sceny.
Zaraz po wkroczeniu na scenę i odśpiewaniu utworu, 16-letnia Symone Black straciła równowagę i z impetem spadła ze sceny. Na miejscu zaraz zjawiła się pomoc medyczna. Zaraz później pojawiły się napisy końcowe, a widzów zaproszono do obejrzenia kolejnego odcinka „Amerykańskiego Idola”.
Po emisji show stacja FOX zapewniła, że uczestniczka ma się dobrze, jednak wymagała pomocy medycznej z powodu odwodnienia.
Emisja odcinka spotkała się ze sporą dawką krytyki: widzowie zarzucili producentom, że na siłę starają się szukać sensacji i walczą o oglądalność strasząc śmiercią na antenie.
A co Wy myślicie o całym zajściu? Czy producenci „American Idol” przesadzili?