Big Brother, Idol 4

Piotr Lato o sobotnim występie w „Idolu”

Podczas wczorajszego koncertu „Idola 4”, jury bardzo mocno skrytykowało Piotra Lato. Dziś, na forum internetowym Gazety Wyborczej, Piotr napisał o wrażeniach, jakie towarzyszyły mu podczas sobotniego występu.

„Po sobotnim występie byłem rad z siebie samego. Nie zapomniałem tekstu, zrealizowałem zamiar stopniowania emocji, nie fałszowałem. Nie specjalnie wziąłem sobie do serca reakcje jury, bo wiedziałem, że było dobrze. Natomiast to, co powiedział Pan Jacek na wynikach… Jakby ktoś otworzył mi klatkę i wbił szpilkę. Przyrzekam, że wszystko jestem w stanie znieść, wszystko uszanować, czerpać lekcje z każdej negatywnej oceny, ale Pan Jacek absolutnie tym razem rozminął się ze mną. Powiedział, że nie przykładam się, że to już drugi raz, że zapominam tekstu, jakbym sobie olewał program… To wykonanie Beatlesów było jednym wielkim sercem i zaangażowaniem! Po zakończeniu „Come Together” praktycznie drżałem. Dałem się gdzieś ponieść, mimo oporów do scenicznego otwarcia i ofensywnego podejścia do widza. Jednak miotało mną trochę i to wszystko można mi było powiedzieć, byle nie to, że zabrakło mi serca, pasji i zaangażowania. Niestety, to jakoś mnie bardzo dotknęło. Szanuję każdego członka jury i ta opinia trochę mnie podłamała. Udało mi się zerknać na występ w internecie i dziwi mnie podejście jury.. Ten utwór miał swój psychodeliczny klimat, rozwijał się, było też trochę rytmiki i agresywniejszego śpiewania. Zupełnie inaczej czułem się wczoraj, niż tydzień temu po wykonaniu. Zszedłem właściwie z uśmiechem na ustach, ale po opinii na wynikach… Nie jestem w stanie zaakceptować faktu, że jury może mieć swoich faworytów, i forsować ich do finału po trupach. Nigdy tego nie zaakceptuję, bo to nie ludzkie. Nie wierzę, by tak mogło być. Patrząc obiektywnie na swój występ, na rozmiar i esencjonalność „jazdy” jury stwierdzam, że chyba przesadzili. I jeszcze uruchomili procesy w mojej głowie, które trochę przycichły, mówiąc o popularności, co ja odniosłem oczywiście do swojej przeszłości i do tego, co i tak zawsze było i będzie moja bolączką. Ale czy to moja wina, że trochę mnie ludzie znają i trochę lubią? I jeszcze jedno… Ja nie czuję się tak, jakbym komuś zabierał miejsce w tej dziesiątce. Mnie coś do muzyki pcha. Bardzo mocno. I wierzę, że mogę nagrać fajną płytę, stąd wola wygrania” – pisze Piotr.

[Gazeta.pl]

Poprzedni artykułNastępny artykuł