Wyprawa Robinson 2004

„Wyprawa Robinson” – odcinek 25

9 kobiet i 9 mężczyzn wyruszyło w daleką podróż, w nieznane. Wszyscy pochodzą z różnych regionów Polski, są przedstawicielami odmiennych zawodów, znajdują się w różnym wieku. Każdego z nich przywiodła ciekawość, chęć zobaczenia innego kawałka świata i pragnienie wygranej. Pozostawieni na malajskich wyspach, muszą zrobić wszystko, by przetrwać. 18 rozbitków, 55 dni, 100 tysięcy złotych i tylko jeden zwycięzca…

Dzień 52, 5 sierpnia 2004

Na wyspie Mensirip zostały trzy kobiety: Lidka, Patrycja i Kasia. Mogą wreszcie swobodnie się przebierać, plotkować o babskich sprawach. Odpoczywają od chłopaków. Są zadowolone, że to im udało się wykiwać wszystkich mężczyzn. Panie mówią, iż miały kiepskich panów w drużynach i byli oni mało rozrywkowi. Dziewczyny dochodzą do wniosku, że „Wyprawa Robinson” przestała już być damsko-męska. W związku z tym, zamieniają niebieską flagę na czarny biustonosz Patrycji. Teraz już widać z daleka, że na tej wyspie panują kobiety. Lidka jest szczęśliwa, że znalazła się w półfinałowej trójce. Mile zaskoczyła ją Kasia, która podczas Rady Wyspy nominowała Tomka, a nie Lidkę. Patrycja uważa, że Lidka jest mocną psychicznie zawodniczką, ale jeżeli najbliższa konkurencja toczyć się będzie na słońcu, to może nie wytrzymać fizycznie.

Walka o finał

Nadchodzi pora na konkurencję, podczas której dziewczyny stoczą walkę o udział w finale „Wyprawy Robinson”. Panie czeka walka na pełnym słońcu, nad wodą. Pierwszą finalistką stanie się ta osoba, której najdłużej uda się utrzymać równowagę stojąc na konstrukcji zbudowanej z czterech równolegle ze sobą związanych belek. Kasia, Patrycja i Lidka przystępują do rywalizacji. Co jakiś czas Hubert podchodzi i maczetą rozcina węzeł, przez co jedna z belek odpada i kładka robi się coraz węższa. Pierwsza belka zostaje odcięta po trzydziestu minutach. Prowadzący z jedzeniem i piciem oczekuje na plaży na wynik konkurencji. Kładka wciąż jest na tyle szeroka, że dziewczynom nie sprawia trudności utrzymywanie równowagi. Bardziej dokucza im słońce. Pogoda, jak na te ostatnie dni, jest wyjątkowo piękna. Kiedy mija godzina, Hubert odcina drugą belkę. Dziewczyny mają w sobie dużo siły i cierpliwości, ale zaczyna im się chcieć siku. Próbują zapomnieć o tej potrzebie, jednak nie udaje im się. Kasia i Patrycja muszą załatwić się stojąc na kładce. Kiedy mija 1,5 godziny, zawodniczki muszą utrzymać równowagę stojąc tylko na jednej belce. To najgorszy etap konkurencji. Panie stoją na bardzo wąskiej kładce. Zamiana pozycji jest prawie niemożliwa. Każdy ruch grozi upadkiem do morza. Wkrótce mijają dwie godziny i czterdzieści pięć minut od rozpoczęcia rywalizacji. Słońce jest niemiłosierne, na niebie nie ma ani jednej chmurki. Po twarzach zawodniczek spływa pot.

Jako pierwsza do wody wpada Lidka. Stała na równoważni dwie godziny i pięćdziesiąt cztery minuty. Teraz pije sok i z Hubertem obserwuje Kasię i Patrycję. Patrycja jest mocno skupiona i przez cały czas stoi nieruchomo. Kasia wciąż balansuje. Lidka uważa, że Patrycja ma większe szanse na wygranie konkurencji, jednak to właśnie z nią wolałaby rywalizować kolejnego dnia o wejście do finału. Lidka obawia się determinacji Kasi. Po trzech godzinach i trzydziestu pięciu minutach do wody wpada Kasia. Patrycja wygrywa i tym samym trafia do ścisłego finału „Wyprawy Robinson”. Lidka na brzegu wita się z dziewczynami. Hubert gratuluje Patrycji i zaprasza wszystkie trzy dziewczyny na owoce i sok pod parasolem.

Po powrocie z konkurencji dziewczyny zabierają się do sprzątania wyspy. Najpierw burzą domek króla i składają drewno na wielkim stosie. Patrycja jest zadowolona ze zwycięstwa. Wreszcie udało jej się wygrać z Kasią. Nie spodziewała się tego. W skupieniu i utrzymaniu równowagi na kładce pomogła jej modlitwa. Lidka też jest w dobrym humorze. Wytrzymała bardzo długo, chociaż słońce i wiatr bardzo jej w tym przeszkadzał. Kasia nie ubolewa nad przegraną. Zawsze powtarzała, że w finałowej konkurencji wolałaby się zmierzyć z Lidką, a nie z Tomkiem, bo to on był dla niej większym zagrożeniem. Teraz jednak Kasia ma złe przeczucia co do wygranej.

Dziewczyny kończą rozbiórkę domu, który został wybudowany wspólnie przez dziewięć osób. Radzą sobie same, bez mężczyzn, chociaż trochę brakuje im ich towarzystwa. Radzą sobie także z innymi rzeczami. Patrycja i Lidka rozpalają ogień. Kasia rozbija kokosa. Kiedy zapada ciemność, podpalają na plaży stos. Kobiety ogarnia nostalgiczny nastrój. Ten ogień przypomina im, że ich czas na wyspie dobiega końca. Już niedługo trzeba będzie się pożegnać z czymś, co już nigdy się nie powtórzy. Z tą myślą zasypiają na piasku.

Dzień 53, 6 sierpnia 2004

Kolejny poranek na Mensirip jest pełen wspomnień. Lidka uważa, że córka będzie z niej dumna. To ona najbardziej popierała udział Lidki w programie, to ona najmocniej trzymała za nią kciuki. Kasia wspomina ojca. Wie, że czuwa nad nią i jest szczęśliwy widząc, że córka tak dobrze sobie radzi. Kasia wyrzekła się wygód, kaprysów, nauczyła żyć bez cywilizacji i wygrała wiele trudnych konkurencji. Czas na ostatnią próbę. Kasia i Lidka pakują swoje rzeczy. Żegnają się z Patrycją i odpływają, aby następnego dnia stoczyć walkę o udział w finale „Wyprawy Robinson” i szansę na wygranie 100 tysięcy złotych. Któraś z nich już nie wróci na wyspę.

Poprzedni artykułNastępny artykuł