Każdy z uczestników „I’m A Celebrity… Get Me Out Of Here!” zarobi po kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Decyzja Lydona, uważanego do tej pory za sztandarowy przykład niepokornego, rockowego buntownika, o udziale w show zaszokowała dziennikarzy muzycznych i fanów formacji Sex Pistols. „Człowieku, co się stało z punk rockiem?!” – rozpacza pisujący w „The Guardian” Charles Shaar Murray. O wiele bardziej filozoficznie decyzję Lydona skomentował Lee Randall z „The Scotsman”. „Gdy o tym usłyszałem, nagle poczułem się bardzo stary. Skoro on się na to zdecydował, widać mierność prędzej czy później dopadnie każdego z nas” – powiedział. John Lydon już zdążył dać się we znaki producentom programu. Muzyk zagroził opuszczeniem reality show na samym jego początku. Najpierw wdał się w bójkę z jednym z kamerzystów, a następnie odmówił wyjścia ze swego luksusowego apartamentu w hotelu, aby przywitać się z pozostałymi uczestnikami. Przedstawiciele telewizji stwierdzili, że wszystko jest w porządku. Rzecznik prasowy całego przedsięwzięcia zaprzeczył jednak pogłoskom mówiącym, jakoby Lydon miał zamiar wycofać się z programu. Sam muzyk traktuje swój udział jako wielką przygodę. „Gówno mnie to obchodzi, czy wygram czy nie. Będę w dżungli razem z mnóstwem dzikich zwierząt – będę się tam czuł jak w domu” – powiedział 48-letni Lydon.
[Gazeta Wyborcza / Interia.pl]