Bar 3: Bez Granic

Barmani w operetce

”Miałem zgryz i nie przespałem paru nocy zanim podjąłem decyzję o wpuszczeniu barowiczów na scenę naszego teatru” – mówi Wojciech Kościelniak, dyrektor i reżyser wrocławskiego Teatru Muzycznego. Przez kilkanaście dni wraz ze swoimi pracownikami, oglądał pierwszy raz w życiu reality show. Zaskoczeni są nie tylko pracownicy teatru. Szczęki opadły też pracownikom ATMu, który produkuje „Bar”. „W Krakowie, skąd pochodzę, coś takiego nie byłoby możliwe. Jestem pozytywnie zaskoczony. Bo w teatrze trzeba eksperymentować, ale żeby to zrobić, trzeba najpierw otworzyć drzwi na nowe i pan Kościelniak to zrobił” – uważa Marcin Cząba, jeden z dwóch scenarzystów „Baru”.

Pomysł, aby na scenie wystąpili uczestnicy „Baru” zrodził się przy okazji wystawiania musicalu „Gorączka”. „Rzecz jest o ikonach popkultury, między innymi o Presleyu, o tym, kto zostaje naszym idolem, o komercjalizacji niemal wszystkich dziedzin naszego życia” – opowiada Kościelniak. Reżyser pomyślał, że byłby to ciekawy eksperyment, by na scenę wpuścić prawdziwe ikony popkultury. „Bez względu na to, co kto myśli o reality show, ten typ programów przyciąga miliony widzów, więc coś w tym jest. Taki eksperyment na pewno pomoże obalić parę mitów, np. taki, że sztuka wysoka z niską nigdy się nie spotka” – tłumaczy reżyser. Jeszcze przed podjęciem decyzji Kościelniak i jego pracownicy włączali co wieczór telewizor, by przyjrzeć się bliżej temu „zjawisku”. „Nie liczyłem, ile razy użyto brzydkich słów, nie czerwieniłem się też przy goliźnie, której wcale nie jest tak dużo, ale to też na mnie nie robi wrażenia” – śmieje się Kościelniak. Póki co, w pamięć najbardziej zapadła mu Iwona Guzowska i „Frytka”. „Wiem, że pani Frykowska jest osobą kontrowersyjną” – odpowiada dyplomatycznie na pytanie, czy wie, że „Frytka” w innym programie uprawiała seks. Już w piątek odbędzie się casting. Komisja wyłoni najlepszych, którzy będą mieli swoje pięć minut na scenie. Tymczasem barowicze, nawet ci, których noga nigdy w życiu nie postała w teatrze, ćwiczą. „Mamy panią, która uczy nas śpiewu, ćwiczymy przeponę. Dykcji uczymy się z korkiem w buzi. Każdy chce wypaść jak najlepiej” – zapewnia Magda Modra.

[Super Express]

Poprzedni artykułNastępny artykuł