Agent 3, Oko za Oko

Programy z dreszczykiem

Żeby zrobić wrażenie na widzach, nie wystarczy się uśmiechać, trzeba mieć mięśnie i nerwy ze stali. Skoki z olbrzymich wysokości, wspinanie się po linach nad przepaściami, pokonywanie rwących potoków – to chleb powszedni śmiałków, którzy startują w niektórych programach telewizyjnych. Podobno nic im nie grozi. Widzom jednak takie konkurencje mrożą krew w żyłach.

Pierwsza polska wersja reality show dla odważnych, czyli „Agent”, pokazany w TVN, przetarł drogę następnym programom, w których zawodnicy startują w ekstremalnych konkurencjach. Ostatnio pojawiło się „Oko za oko”, „Agent” doczekał się trzeciej edycji. – Najtrudniejszą konkurencją był skok na bungee w pierwszej serii „Agenta” – opowiada Ewa Leja, producentka programu. – Zawodnicy zupełnie nie spodziewali się czegoś takiego. To był dla nich prawdziwy szok. W kolejnych edycjach uczestnicy wprawdzie nadal nie mieli pojęcia, z czym konkretnie przyjdzie się im zmierzyć, ale spodziewali się najgorszego. Dlatego spuszczanie się na linie głową w dół z wysokiej tamy czy z wysokiego wodospadu nie było aż tak dużym zaskoczeniem. Niektórym zawodnikom naprawdę udało się pokonać strach, inni robili dobrą minę do złej gry.

Upiorna wirówka
Karuzelę większość z nas pamięta jako dziecinną zabawę – nic strasznego. Uczestnikom i widzom programu „Oko za oko” już niedługo karuzela kojarzyć się będzie ze wszystkim, co najgorsze. Na tym diabelskim urządzeniu zmaga się dwójka zawodników – jeden z nich ma szansę wygrać 25 tysięcy złotych. – Pomysł zaczerpnęliśmy z wersji amerykańskiej – mówi Remik Maścianica, producent programu „Oko za oko”. – Anglicy, którzy wymyślili „Oko za oko”, nie wprowadzili tej konkurencji do swojego programu, gdyż uznali, że jest zbyt niebezpieczna. Zawodnicy muszą wykazać się siłą, ale też… odpornością układu pokarmowego. Nie mieliśmy do tej pory żadnych sensacji. W programie „Oko za oko” do tej pory miał miejsce tylko jeden niegroźny wypadek. – Podczas realizacji programu w terenie zawodnik skręcił sobie nogę – mówi Remik Maścianica. – Ale nie w czasie wykonywania jakiegoś zadania. Potknął się niemal na prostej drodze. – Do przygotowania ekstremalnych zadań wynajmujemy profesjonalne firmy, które dysponują najlepszym, testowanym sprzętem – dodaje Maścianica. – W konkurencjach wysokościowych zawodnicy mają alpinistyczne uprzęże, kaski, pancerze na klatkach piersiowych, nakolanniki. Nie ma prawa nic im się stać.

Wszystko pod kontrolą
Choć nie widzimy tego na ekranie, uczestnikom „Agenta” czy „Oko za oko” zawsze asystują wykwalifikowani ratownicy górscy. W trzeciej serii „Agenta” jedną z najniebezpieczniejszych konkurencji jest… podpalenie zawodników. Zadanie polegało na tym, że podpalony uczestnik programu miał wytrzymać w ognioodpornym kombinezonie przez 6 sekund i dopiero po tym czasie gaszono go. – Najpierw odbyło się szkolenie na temat bezpieczeństwa – opowiada Ewa Leja. Tak jak zawsze, gdy na planie może zdarzyć się wypadek, ubezpieczały nas ekipy pogotowia ratunkowego i straży pożarnej. Ich interwencja nie była jednak potrzebna.

[Super Express]

Poprzedni artykułNastępny artykuł