Big Brother 3: Bitwa

Wywiad z Agnieszką Koziołek

-Wyniki głosowania widzów ogłoszono dzień później, niż się wszyscy spodziewali. Co czułaś w ciągu tych 24 godzin?
-Byłam wściekła, rozżalona i zapłakana.

-Żałujesz, że musiałaś opuścić Dom Wielkiego Brata?
-Nie, bo nie będę już musiała przebywać pod jednym dachem z Łukaszem Wiewiórskim.

-Dlaczego akurat on tak Cię denerwował?
-Trzeba z nim pobyć trochę, żeby zobaczyć, jaki to fałszywy człowiek, jak potrafi odwracać kota ogonem. Nie wiem, co jest pokazywane w telewizji, być może telewidzowie nie mają szansy zobaczyć, jakim on naprawdę jest człowiekiem. Ale fakt, że dostał aż 9 nominacji, chyba o czymś świadczy.

-Co najbardziej podobało Ci się w programie?
-Ludzie. Moi Niebiescy to cudowna grupa. Dzięki temu, że zdobyłam takich jak oni przyjaciół, już wygrałam.

-A co było najtrudniejsze podczas tego miesiąca?
-Mam lęk wysokości, więc bałam się wszystkich zadań, podczas których trzeba było się gdzieś wdrapywać lub łazić po jakichś kładkach.

-Jeszcze tydzień temu wydawało się, że w walce z Tobą Łukasz nie ma szans. Twoje zachowanie sprawiło, że widzowie obrócili się przeciwko Tobie.
-Nie jestem takim taktykiem jak on i nic nie robię pod publiczkę. Łukasz przed nominacjami przeszedł samego siebie. Czuł, że ludzie mogą na niego głosować, więc się wszystkim podlizywał. Ja tego nie uznaję. Niczego nie udaję, mówię co myślę.

-Nie żal Ci, że to właśnie Ty wyszłaś, a nie on?
-Cieszę się, że już po wszystkim. Tak naprawdę to bałabym się zostać, bo nie miałabym już kogo nominować. Jedyną osobą, której życzyłam wyjścia, był Łukasz.

-A komu życzysz wygranej?
-Ojcu, czyli Arkowi. To wspaniały facet. Ciepło mi się robi na myśl o nim. Jemu te pieniądze się przydadzą – ma dwójkę chorych dzieci.

-O czym najbardziej teraz marzysz?
-Bardzo bym chciała poznać Prezesa, czyli Wielkiego Brata. A potem coś zjeść, zapić colą i pójść na spacer z psem.

Poprzedni artykułNastępny artykuł