Właścicielka restauracji Kapitan Kuk (wcześniej Kapitan Nemo) nie jest zadowolona z rewolucji, jakie przeprowadziła Magda Gessler i oskarża znana restauratorkę. – Ten program miał być o naszej kuchni, naszej restauracji, a skupiał się na rodzinnych konfliktach, na naszych osobistych sprawach, epatował sytuacjami wyciętymi z kontekstu – opowiada Andżelika Lam.
Do dziennikarzy opolskiej gazety.pl trafiła ostra wypowiedź Andżeliki Lam, właścicielki lokalu Kapitan Kuk. – Rewolucji nam tu nie zrobiła, natomiast zniesmaczyła wyciąganiem w programie rodzinnych brudów – mówi właścicielka restauracji Kapitan Kuk, którą kilka miesięcy temu odwiedziła gwiazda TVN-u Magda Gessler.
Restauracja w podbrzeskim Skarbimierzu poszła na pierwszy ogień nowej serii „Kuchennych rewolucji”. Odcinek TVN wyemitowała 1 marca. Gessler skupiła się nie tylko na kuchni, ale także na konfliktach między siostrami prowadzącymi restaurację. W programie pokazała burzliwe relacje zarówno między nimi, jak i pracownikami lokalu.
– Zrobiło mi się bardzo przykro, jak go zobaczyłam. Ten program miał być o naszej kuchni, naszej restauracji, a skupiał się na rodzinnych konfliktach, na naszych osobistych sprawach, epatował sytuacjami wyciętymi z kontekstu – wspomina Andżelika Lam, właścicielka Kapitana Kuka.
Przyznaje, że podpisali umowę, w której zaznaczono, że zgadzają się na autorską formę programu Magdy Gessler. – Ale nie mogliśmy go zobaczyć przed emisją ani ingerować w jego produkcję – dodaje.
Pani Andżelika mówi, że zdaje sobie sprawę, że w programie musi być show, które się widzowi sprzeda, ale nie mogą to być rzeczy nieprawdziwe. – Byliśmy zbulwersowani już samym początkiem. Pani Magda po wejściu do restauracji zamówiła kotlet mielony, którego nawet nie tknęła, bo stwierdziła, że jest nieświeży. Ale potem opowiedziała, że się nim zatruła – wspomina pani Andżelika.
Co się zmieniło od wyemitowania programu? – W marcu przeżyliśmy prawdziwy najazd klientów. Zwłaszcza w weekendy pojawiały się osoby, które przyjechały do nas z ciekawości. Zamawiały nie tylko te potrawy, które były w programie, ale np. pstrąga z pieca, którego stali klienci uwielbiają, czy krewetki ogniste z bułeczkami i masełkiem czosnkowym. Ci, którzy znali nas wcześniej, mówili, że pewne fragmenty programu były zupełnie niepotrzebne, a jedzenie zawsze było dobre. Mieliśmy i takich gości, którym dania serwowane według przepisu pani Magdy wydawały się za pikantne – opowiada pani Andżelika.
Ale po paru tygodniach zainteresowanie osłabło. – Nie wiem, czym jest to spowodowane, że ludzie wolą zamówić catering w pobliskim Brzegu, zamiast przyjechać do nas na obiad. Mamy stałych klientów, którzy bywali także przed „Kuchennymi rewolucjami”, ale oni są spoza Skarbimierza. Ludzie przyjeżdżają naprawdę z daleka, a okoliczni mieszkańcy do nas nie zaglądają – opowiada.
Uważacie, że właścicielka lokalu słusznie oskarża Magdę Gessler, a producenci programu faktycznie dopuścili się nadużyć?
[Gazeta.pl]