Informowaliśmy już o manipulacjach w finale międzynarodowej edycji programu „Wipeout – Wymiatacze”. Teraz doczekaliśmy się wypowiedzi Filipa Stachowiaka, reprezentanta naszego kraju, który twierdzi, że to Polacy zwyciężyli w reality show.
Oto, co 19-letni Filip Stachowiak – sportowiec i student dziennikarstwa – napisał w odpowiedzi na nasz artykuł:
Może zacznę od tego, co jest prawdą. A prawda jest taka, że tylko i wyłącznie polska edycja zaprezentowała prawdziwy przebieg zdarzeń. Możecie mi nie wierzyć i snuć swoje teorie spiskowe, ale tę edycję „Wipeout” Polska wygrała dokładnie o 3 sekundy wyprzedzając Ukrainę na ostatnim torze. Szczerze mówiąc, my też do końca nie mogliśmy w to uwierzyć, ale tak właśnie się stało. Emocje podczas finału były jak najbardziej prawdziwe, tak samo jak nasz wysiłek włożony w tę rywalizację.
A co myśli Stachowiak o manipulacji przy finałowych wynikach i fakcie, że pozostałe kraje wybrały na zwycięzców własnych reprezentantów?
Gdy zobaczyliśmy, że Ukraińcy nagrywają odbieranie pucharu, patrzyliśmy tylko na nich z zażenowaniem. Białorusini nie byli jeszcze tacy bezczelni, bo dali sobie furtkę (u nich różnica czasowa była dużo większa, więc trudniej byłoby to naciągnąć, ale w sumie w montażu można wszystko), ale również nagrali jak się cieszą z pucharu. Ich hipokryzja była iście przerażająca, ale nie wiem, być może mieli coś o tym w kontraktach. W każdym razie, ja z czystym sumieniem ogłaszam, że mimo iż Ukraińcy dostawali od sędziów fory na każdym etapie, to Polacy ostatecznie wygrali tę rywalizację. Zresztą, puchar jest w Polsce i to my piliśmy zeń szampana, są też oficjalne wydruki z rezultatami.
Sportowiec opowiada, że już w trakcie realizacji półfinałów pojawiły się pogłoski o manipulacjach przy widowisku:
Oczywiście po trzech przegranych półfinałach chodziły wśród produkcji głosy, żeby nieco „naciągnąć” fakty, ale raz, że my byśmy się na to nie zgodzili, a dwa, że życie napisało taki scenariusz, o którym producenci mogli marzyć tylko w najśmielszych snach.
Uczestnik zdradza także kulisy formatu i opowiada o zachowaniu konkurencyjnych zespołów. Jak się okazuje, po zawodach nie brakowało czasu na imprezowanie, jednak obcowanie z innym drużynami nie należało do najprzyjemniejszych.
Działo się, ale raczej w granicach dobrego smaku. Chodziliśmy sobie po klubach w Buenos, piliśmy tequilę, whiskey i Wyborową po 30 PLN za pięćdziesiątkę (ale tylko raz, nie zdając sobie sprawy z ceny i tego, że tam to jest istny rarytas!) i całkiem niezłe argentyńskie piwo Quilmes.
My pojechaliśmy tam żeby dobrze się bawić na torze (i poza nim), ale gdy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że Ukraińcy i Białorusini są strasznie spięci i nastawieni tylko i wyłącznie na wygraną. Przez te 3 tygodnie nawet poza torem ciężko było nawiązać z nimi jakiś normalny kontakt. Dopiero później, już po wszystkim, nieco się rozluźnili.
Co do Czechów i Słowaków – oni kręcili tam zupełnie inny program, coś bardziej w stylu „Wipeout z gwiazdami”. Przywieźli samych ichniejszych celebrytów, którzy często odstawiali szopki. Na przykład nie startowali przy brzydkiej pogodzie, przez co nagrywanie pierwszego odcinka przedłużyło się o cały dzień, co zaś spowodowało, że wszyscy stracili jeden dzień wolny. Albo gdy nagrywaliśmy intro i było trochę zimno i wszystko strasznie się przedłużało, Czesi wrócili sobie do hotelu i poszli na imprezę. Dlatego też w intro występują przebrani za Czechów i Słowaków sędziowie i inni członkowie ekipy filmowej.
Jak się okazuje, na zachowanie Ukraińców w dużej mierze wpływ mieli producenci formatu:
Ukraińcy i Białorusini rozluźnili się dopiero na sam koniec, więc nie udało mi się z nimi wychylić kielicha, czego teraz żałuję, bo okazali się fajnymi ludźmi, gdy producenci przestali im dyszeć w kark.
Pozostaje nam wierzyć słowom polskiego sportowca i mieć nadzieję, że polska drużyna rzeczywiście wygrała „Wipeout”, a reprezentanci danych państw nie mają w obowiązku obstawiać przy swoim i twierdzić, że to oni zwyciężyli w programie.
A co Wy myślicie o całej sprawie?