Mam Talent!

Manipulacja widownią w „Mam Talent!”

„Mam Talent!” to w powszechnym odczuciu najbardziej naturalny i spontaniczny z programów rozrywkowych. Tymczasem, jeden z uczestników castingu do reality show postanowił opowiedzieć, jak naprawdę wyglądały eliminacje.

Na stronie tvn-got-talent opisuje różne manipulacje producentów i to jak byli traktowani kandydaci, którzy musieli czekać wiele godzin na swój występ. Okazuje się, iż zachowania hucznie zapowiadanej „żywo reagującej publiczności” zostały wcześniej wyreżyserowane. Tym samym, podczas różnych występów widzowie mogą oglądać te same ujęcia klaszczącej, czy dającej wyraz niezadowolenia publiki.

Jako uczestnik programu „Mam Talent!” mogę powiedzieć trochę więcej o technikach manipulacji zastosowanych w tym programie. Występowałem w Katowicach. Pomijając już fakt, że Szanowna Pani Producent programu „Mam Talent!” obiecała, że będę w telewizji, dowiedziałem się, w jak wielkim stopniu komercyjną i sztuczną jest telewizja TVN. Chciałbym tylko zaznaczyć, że nie mam absolutnie zamiaru zemścić się na telewizji TVN, ponieważ jury oceniając nas po prostu miało rację, że nie powinniśmy się znaleźć w następnym etapie.

Zaczęło się od tego, iż otrzymałem maila z zaproszeniem do programu. Pomyślałem – czemu nie? 24 maja udaliśmy się z kolegą na casting do Warszawy, gdzie po występie opinie jurorów były pozytywne, a 16 czerwca otrzymaliśmy wiadomość o tym, iż przeszliśmy do następnego etapu. Na początku lipca pojechaliśmy na spotkanie z Państwem Kubą, Małgosią oraz Agnieszką. Zaproszeni byliśmy na godzinę 11:00. Okazało się, że dopiero o godz.13:00 impreza się rozpoczyna. Tak więc, w 30-stopniowym upale, przygotowywaliśmy się do występu na świeżym powietrzu.

Około godz. 13:00 dowiedzieliśmy się, że mamy wejść do środka i oczekiwać na występ. Tak też zrobiliśmy. Po około godzinie wszyscy uczestnicy sobotniego castingu wraz z osobami towarzyszącymi i publicznością musieli zejść na dół, by oczekiwać na rychłe pojawienie się jury. Kilkuset ludzi czekało ponad 40 minut na pojawienie się niebieskiego VIP-owego vana.

Operatorzy dwoją się i troją, aby wszystko wypadło idealnie. Jeden z nich informuje zebranych, aby krzyczeli i bili brawo jak najgłośniej. Podjechali. Wszystko gotowe. Kamery w ruch. Wysiada Agnieszka, Małgosia i Kuba. Publiczność pod Teatrem Dramatycznym wita szanowne jury głośną owacją, jury wchodzi do Teatru, po czym dowiadujemy się, iż musimy nagrać to wejście jeszcze raz, ponieważ “byliśmy za cicho”. To oznacza kolejne 30 minut czekania na pojawienie się samochodu.

Po żartobliwym oznajmieniu operatora, iż jeśli nie przywitamy ich gorącymi brawami, to będziemy to nagrywać do wieczora, przyszedł czas na drugie podejście. Sytuacja się powtarza, Kuba tym razem wbiega z krzesłem uniesionym do góry, ekipa TVN-u jest zadowolona. Ale to dopiero początek. Pojawiają się Marcin Prokop wraz z Szymonem Hołownią. Marcin, idąc w stronę oddalającej się kamery, czyta doskonale przygotowane przemówienie z kartki umieszczonej obok kamery. Nagranie tego przemówienia trwało około 20 minut, a sam Marcin miał jakieś 7 podejść i za każdym razem coś mu nie wychodziło. Ale mniejsza o to. Ekipa TVN-u woła, aby wszyscy na trzy-czte-ry krzyknęli jak najgłośniej „Mam Talent!”, co skończyło się podobnie, jak nagrywanie wypowiedzi p. Marcina, tudzież kilkakrotnie krzyczeliśmy, aby wreszcie nagrywanie programu się rozpoczęło.

Wchodzimy do środka, rozgrzewamy się, jest około godziny 15:00, może trochę później. Oglądamy uczestników castingu, rozmawiamy, relaksujemy się, udzielamy wywiadów. Mimo, że numerek startowy otrzymaliśmy jako jedni z pierwszych, na scenę weszliśmy, o zgrozo, po godzinie 21:00. Ale po kolei. Dowiadujemy się, iż prędko na scenę nie wejdziemy, wobec tego wchodzimy na widownię.

Zaczyna się. Jury zajmuje swoje miejsca, ekipa dopina wszystko na ostatni guzik. Wychodzi na scenę pan montażysta i oznajmia publiczności listę zadań, które musimy zrobić, zanim ujrzymy pierwszy występ. Tak więc pan montażysta mówi: „No to teraz kochani musimy coś nagrać. Na trzy-czte-ry się śmiejemy, OK? Trzy-czteee-ry! Za cicho. Jeszcze raz. Trzy-czteee-ry! OK, mamy to, dziękuję”. Podobnie nagrywano owacje na stojąco, kilka rodzajów oklasków, śmiechów, buczenie, gwizdy etc.

W pamięci zapadła mi jedna zabawna sytuacja. Po jednym z występów wchodzi montażysta i mówi: „O ta pani w pierwszym rzędzie. Tak, pani. Pani się w ogóle nie śmieje, ani nie klaszcze. Proszę się zmienić albo opuścić salę”. Zachowane było to w konwencji żartu, ale pan mówił poważnie, a cała ta sytuacja pokazuje, jak TVN stara się, by wszystko wypadło idealnie nawet kosztem naturalności.

Podczas oglądania programu wystarczy zwrócić uwagę na kolory bluzek np. pani Agnieszki Chylińskiej. Nas oceniała w różowej koszulce, miała oczy pomalowane na żółto. Do czego zmierzam. Kiedy Marcin z Szymonem twierdzą, że pokazują występy z Gdańska czy Katowic, tak naprawdę pokazują występy ze wszystkich miast.

„Mam Talent!” to według mnie bardzo interesujący program, aczkolwiek zbytnio manipuluje publicznością, a myślę, że jestem na tyle inteligentny, iż nie daję się ponieść sztucznemu kreowaniu nastrojów w programie. Oklaski i owacje na stojąco z różnych miast właśnie temu służą, a mi to jako widzowi ubliża, bo czuję się traktowany jak człowiek z dwucyfrowym poziomem IQ.

Poprzedni artykułNastępny artykuł