
Uczestniczka „Survivor: Chiny”, okłamała miliony widzów mówiąc, że poprzez udział w programie straciła swoją pracę.

Kilka minut później prowadzący program zwrócił się do Denise. „Nasz szef i twórca programu – Mark Burnett, słuchał historii Denise. Powiedział mi w czasie przerwy, że pomoże Denise, przekazując jej 50 tysięcy dolarów” – ogłosił Jeff Probst. Denise przyjęła tę wiadomość z radością. Jakież było zdziwienie widzów i producentów widowiska, gdy niebawem okazało się, że… Denise nigdy nie została wyrzucona z pracy. Wyszło na jaw, że kobieta od zawsze pracowała jako woźna i po powrocie z „Survivor” wróciła na swoje pierwotne stanowisko.
Kiedy w telewizyjnym wywiadzie Denise została zapytana o los 50 tysięcy dolarów, które obiecał jej Mark Burnett, kobieta unikała odpowiedzi. Powiedziała jedynie, że nie było jej intencją wprowadzić ludzi w błąd. Kolejnego dnia przeprosiła jednak za swój komentarz podczas programu na żywo i ogłosiła, aby ofiarowane jej 50 tysięcy dolarów zostało przekazane na walkę z AIDS.
Warto dodać, że podczas finałowego spotkania, Denise była bliska wygrania 100 tysięcy dolarów. W ostatnim odcinku programu ogłoszono bowiem wyniki głosowania widzów na ulubionego uczestnika. Plebiscyt wygrał 30-letni James, ale w trójce najbardziej popularnych zawodników znalazła się również Denise. I choć kobieta spotykała się z bardzo pozytywnym odbiorem, to po ostatnich wydarzeniach nawet tym może się długo nie nacieszyć.