W wieku lat 24 odszedł Roman Szewczyk. Pochodził z Nowego Targu, pisał wiersze, prozę, sztuki, dramaty. Interesował się malarstwem, reżyserował i grał w spektaklach teatralnych, tańczył w balecie. Trzy lata temu brał udział w pierwszej edycji programu „Bar”. Była to dla niego droga do popularności, krok w kierunku aktorstwa i pisania. Dla Romana najważniejsze było pisanie. Szukał recepty na życie. W ostatnich dniach mówił, że ją odnalazł… Po próbie samobójczej, 31 grudnia 2004 roku, trafił to szpitala. Zmarł 2 stycznia 2005.
Człowieczy wyjątek…tam w błocie leżał nieżywy skowronek
To on zaśpiewał przed śmiercią
Dziecko podniosło go i zapłakało
gdzieś równocześnie
w uśmierconym już dawno mieście
podniósł się do lotu bezbarwny Motyl…
Roman Szewczyk
Pisze Beata Zalot z Tygodnika Podhalańskiego…
Mimo młodego wieku był bohaterem naszych artykułów wiele razy. Poznałam go, kiedy chodził do ósmej klasy. Był wtedy najmłodszym dziennikarzem wychodzącego przez krótki okres w Nowym Targu „Głosu Podhala”. Wkrótce okazało się, że pisze piękne wiersze, bardzo dojrzałe jak na swój wiek. Jego talent poetycki doceniło zresztą jury konkursu „Co się komu w duszy gra”, w którym już jako licealista zdobył pierwsze miejsce. Pisał, reżyserował i grał w spektaklach teatralnych, tańczył w balecie. Potem miał swoje pięć minut w telewizyjnym programie „Bar”. Na swoim koncie miał I miejsce w ogólnopolskim konkursie debiutów modeli i modelek (2000 r.), tytuł I wicemistera Małopolski (2001 r.). Można by tak wymieniać dalej. Jak sam podkreślał, praca na wybiegach, czy uczestnictwo w telewizyjnym show było dla niego tylko szukaniem nowych doświadczeń, które planował spożytkować, pisząc. Powtarzał mi kilkakrotnie, że pisarstwo jest dla niego najważniejsze, opowiadał o marzeniach, planach. Spotkałam się z nim kilka tygodni temu. Wyjeżdżał do Warszawy, przyniósł mi płytę CD ze swoim najnowszym tekstem. Był pełen euforii, mówił, że znalazł receptę na życie. Gdybym wiedziała, że to będzie ostatnie z nim spotkanie, pewnie uważniej bym go słuchała, może poświęciłabym mu więcej czasu. Inaczej odczytywałabym słowa napisane w jego… ostatnim traktacie. Dziś nie ma już Romka, nie mogę też odnaleźć jego tekstu, który zawieruszył się gdzieś w moim komputerze. Zmarł 2 stycznia w nowotarskim szpitalu, lekarzom nie udało się go uratować po tragedii, która wydarzyła się dwa dni wcześniej. Miał 24 lata.