Rendez-vous

Polka w szwedzkim reality show – wywiad

W Szwecji bardzo popularne ostatnio są programy reality shows, które wabią telewidzów ekscentryczną tematyką i coraz to odważniejszymi scenami. Na przestrzeni czasu, telewizja szwedzka przedstawiła kilku uczestników pochodzenia polskiego. W 2002 roku w „Expedition Robinson” (w Polsce „Wyprawa Robinson”) głównym bohaterem, a zarówno zwycięzcą programu był Polak – Antoni Matacz z Örebro. W tym roku w reality show „Rivalerna” waleczną Polką okazała się Anna Ptasnik z Brommy. Jednak żadna z powyższych postaci nie wzbudziła takiego zainteresowania i gorących dyskusji, jak 28-letnia Agnieszka Izabella Ågren z jesiennego show „Ślub Izabeli” emitowanego w szwedzkim kanale TV3. W poszukiwaniu prawdziwej miłości bohaterka widowiska musiała poznać kilkunastu kandydatów, zakochać się i wyjść za mąż. Wszystko to w przeciągu niecałych dwóch miesięcy. Narzeczony się znalazł, ale do przysięgi małżeńskiej nie doszło – para zrezygnowała w ostatniej chwili, stojąc już przed ołtarzem. Ten kontrowersyjny program wzbudził dyskusje dotyczące aspektu moralnego i etycznego, szczególnie wśród rodaków. To, że bohaterką była Polka, okazało się szczególnie irytujące, ceniąc po krytycznych wpisach na oficjalnym forum dyskusyjnym. Dlaczego piękna dziewczyna zgłasza się do programu telewizyjnego, w którym ekipa „profesjonalistów” wybiera jej przyszłego partnera i w którym celem jest zawarcie związku małżeńskiego w telewizji? Czy Izabela faktycznie szukała prawdziwej miłości, czy był to tylko pretekst do szybkiej kariery? Postanowiłam się o tym dowiedzieć, pytając bezpośrednio Izę.

Anna Andersson Jasiulewicz: – Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem gdzie zaczynać, czy od początku czy od końca, oceniając, że w Twoim przypadku historia miłosna zaczyna się od ślubu, a dopiero potem ma miejsce bliższe poznanie swojego wybranka. Ale może zacznijmy od samego pomysłu zgłoszenia się do programu. Powiedz, co skłoniło Ciebie do wzięcia w nim udziału?
Izabella „Agnieszka” Ågren: – Zgłosiłam się do programu za względu na to, że nic ciekawego nie działo się w moim życiu i chciałam, aby coś nagle się stało. Oczywiście głównym celem było poznanie kogoś specjalnego, w troszkę inny sposób.

-Jakie miałaś oczekiwania?
-Oczywiście chciałam kogoś poznać i się zakochać.

-Czy naprawdę myślałaś, że znajdziesz swoją drugą połówkę za pomocą komercyjnego programu telewizyjnego oraz osób, które Ciebie w ogóle nie znały?
-Tak, bo wieżę w przypadek, więc miałam nadzieję, że znajdę miłość. Zresztą osoby, które przygotowywały program, pomimo, że mnie nie znały, pytały się dokładnie, kogo szukam oraz jak wygląda mój wymarzony partner, a ja starałam się go opisać najdokładniej jak tylko mogłam. Miałam więc nadzieję, że ta odpowiednia osoba się znajdzie.

-Czy nie uważasz, że to dosyć naiwne myślenie? Sama nawet tak skomentowałaś pod koniec emitowania programu…
-Uważam, że swoją „drugą połówkę” można spotkać na różnorakie sposoby i w różnych okolicznościach, a żaden sposób nie jest gorszy od innego. Czy to jest program telewizyjny, czy na ulicy czy u kogoś w domu, to jest naprawdę nieistotne.

-Włącznie z Twoim „narzeczonym” miałaś okazję spotkać 18 kandydatów, ale wynikało jednak, że żaden nie wpadł Ci w oko. Czy to dużo, czy mało według Ciebie, w poszukiwaniu miłości?
-Jeżeli chodzi o odpowiednią osobę, to nie ma odpowiedniej ilości, bo mogłabym spotkać stu lub nawet tysiąc kandydatów, ale jeżeli pomiędzy nimi nie będzie nikogo, kto akurat mi odpowiada, to i tak ilość nie miałaby znaczenia. Z pośród tych kandydatów, których spotkałam okazało się, że niestety nie znalazłam jednak tego jedynego. A 18 kandydatów to wcale nie było tak wielu.

-Jesteś wychowana z szwedzko-polskiej rodzinie, ale urodziłaś się w Polsce. Czy możesz powiedzieć, jakie okoliczności sprowadziły ciebie do Szwecji?
-Przyjechałam do Szwecji z moją mamą w wieku 10 lat, więc od tego wieku byłam wychowywana w szwedzko-polskich klimatach. Mój przyszywany tato jest Szwedem, a mój biologiczny Polakiem.

-Czy masz kontakt z Polonią, polskich przyjaciół, znajomych?
-Nie, w Szwecji nie mam w ogóle kontaktu z Polakami czy z Polonią, oprócz mojej mamy i jej koleżanki. Po prostu tak się złożyło, że nie poznałam żadnych osób polskiego pochodzenia.

-W jednym z programów odwiedziłaś polski sklep w Sztokholmie i wręcz widać było jak bardzo się cieszyłaś widząc polskie produkty, gazety. Czy brakuje Tobie Polski i kontaktu z Polakami?
-Tak, z jednej strony bardzo mi tego brakuje. Będąc w Polsce, czuję, że chciałabym być tam częściej. Mam niestety za rzadkie kontakty z Polską, bo bywam tam jedynie raz w roku podczas wakacji. W Polsce mam też wiele przyjaciół i całą rodzinę.

-Powracając do kwestii programu, jak zareagowała Twoja mama, z którą jak sama twierdzisz – masz świetny kontakt? Czy mama nie odradzała Tobie tej telewizyjnej „przygody”?
-Moja mama jest najbliższą osobą w moim życiu. Jest nie tylko mamą, ale również i przyjaciółką. Z jednej strony wydaje mi się, że bardzo się cieszyła z mojego uczestnictwa w programie, ale z drugiej strony na pewno się o mnie bała. Moja mama zdaje sobie też sprawę z tego, że jestem osobą dorosłą i odpowiedzialną, wiec na pewno dam sobie radę. Była też na pewno nadzieja z jej strony, że znajdę sobie jakiegoś fajnego chłopaka…

-Na forum dyskusyjnym oficjalnego serwisu programu „Ślub Izabelli”, znajdują się pikantne wypowiedzi na temat widowiska. Kilka kobiet uważało, że robisz Polkom złą opinię, twierdząc, że przedstawiłaś się w programie jako osoba powierzchowna i egoistyczna, która myśli tylko o szybkiej karierze, luksusie i pieniądzach i wedle takich kryteriów ocenia swoich kandydatów. Jak na to reagujesz?
-Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że sposób w jaki zostałam przedstawiona w telewizji nie był uzależniony ani kierowany przeze mnie. Producenci programu chcieli pokazać mnie w takim, a nie innym świetle. Przed programem obiecywano mi, że będę przedstawiona w samych pozytywach i że nigdy nic nie będzie opracowywane w taki sposób, aby przedstawić mnie w złym świetle. A jednak podczas nagrywania widowiska próbowano znaleźć „dziury w całym” i pokazać mnie od jak najgorszej strony, bo nie chciałam poślubić byle jakiego kandydata, do którego nic nie czułam, tylko po to, aby odbyło się planowane wesele. Kiedy zauważono że nie sprzedam się dla programu, chciano mnie pokazać w jak najgorszym świetle: że jestem rozpuszczona, że przebieram między kandydatami, że nikt mi nie pasuje i że myślę jedynie o pieniądzach i karierze. Trzeba też pamiętać, że sposób poznawania kandydatów odbywał się w dziwnych okolicznościach; cały czas była przy nas ekipa filmowców, reżyserowano nasze spotkania oraz podawano tematy do dyskusji, więc był to bardzo sztuczny sposób poznania nowej osoby.

-Więc nie otworzyłaś się jednak tak całkiem i nie pokazałaś do końca kim tak naprawdę jesteś?
-Wydaje mi się, że częściowo się otworzyłam, w szczególności przed załogą produkcyjną, i dlatego też mogli wykorzystać moje zachowanie i pokazywać mnie w telewizji tak a nie inaczej. Ale myślę, że na pewno nie otwierałam się przed każdym kandydatem, bo było by to bez sensu. Nie można otworzyć się w ten sposób przed wszystkimi.

-Czy liczyłaś się z „efektami ubocznymi” Twojego występu telewizyjnego?
-Tak, liczyłam się z tym, bo zawsze są „reakcje na każdą akcję”. Wiedziałam, że ludzie, a zwłaszcza kobiety mają wiele do powiedzenia i krytykują inne kobiety, które występują w mediach. Liczyłam się więc z tym, że będą i pozytywne i negatywne reakcje, bo zawsze tak było i będzie.

-Czy faktycznie Twój występ nie był szybką drogą do kariery?
-Oj, raczej nie. Obecnie, jestem w domu w Norrköping i prowadzę dokładnie takie samo życie, jakie prowadziłam przed programem i jestem z tego bardzo zadowolona. Moim zamiarem nie było też nigdy dojście do kariery poprzez wystąpienie w tym programie.

-W jednej z rozmów z reporterami Aftonbladet, stwierdziłaś, że chciałabyś podjąć pracę jako modelka lub nawet rozpocząć karierę muzyczną. Czy występ w programie otworzył Ci drzwi do nowych możliwości?
-Tak, chciałabym nadal kontynuować pracę jako modelka, ponieważ już wcześniej pracowałam w tym zawodzie m. in. w Afryce, we Włoszech i w Szwecji. Jednak o śpiewaniu nigdy nic nie mówiłam i wcale nie chcę robić kariery piosenkarki. Program sam w sobie nie pomógł mi w żaden sposób w karierze i nie otworzył drzwi do nowych możliwości, ale tak jak mówiłam wcześniej – nie to było moim zamiarem.

-Zakończenie programu było nietypowe. Wszyscy oczekiwali ślubu, a Ty i Twój narzeczony zadeklarowaliście przed ołtarzem, że jednak do przysięgi małżeńskiej nie dojdzie. Czy to było zaplanowane?
-Już w trakcie programu wiedziałam, że nie wyjdę za nikogo, nawet za Joakima, bo nie znaliśmy się wystarczająco długo. Poinformowaliśmy o tym ekipę produkcyjną, ale producenci byli bardzo zawiedzieni naszą decyzją, bo twierdzili, że publiczność czeka na ten moment, kiedy ukażę się w białej sukience. Zdecydowano więc, że jeżeli nie będzie prawdziwego ślubu, to jakaś forma ceremonii być musi. Praktycznie nie mięliśmy nic do powiedzenia, a ponieważ wiele się działo w moim życiu prywatnym (śmierć dziadka), chciałam to już jak najszybciej zakończyć. Najbardziej cieszę się z tego, że kościół Skeppsholmskyrkan, w którym odbyła się ceremonia, od 2002 roku nie służy już jako kościół.

-Czy nadal jesteście razem, Ty i Twój narzeczony?
-Niestety nie jesteśmy razem, bo jak się potem okazało Joakim nie starał się o udział w programie z odpowiednich przyczyn. Chodziło mu jedynie o pokazanie się w telewizji i tą drogą zdobycie kontaktów i kariery. Po programie Joakim nie angażował się w nasz związek, był bardzo oziębły i nie był mną w ogóle zainteresowany.

-Czy byłaś zawiedzona? Ceremonia, nawet, jeżeli nie był to prawdziwy ślub, symbolizowała przecież miłość i wspólne plany życiowe.
-Tak, było mi przykro, bo Joakim okazał się całkiem inną osobą niż myślałam. Nie potrafiliśmy jednak się ze sobą komunikować, a brak zaangażowania Joakima kompletnie nie odpowiadał moim wymaganiom.

-Co było najbardziej uciążliwe podczas kręcania tego programu?
-Głównie brak prywatności i brak czasu dla siebie podczas dwóch miesięcy. Ekipa filmowa była od samiutkiego rana do późnego wieczora, więc wiecznie byłam niewyspana. Nie miałam czasu dla siebie, ani chwili na refleksję, żeby to wszystko przemyśleć. Życie kręciło się jak w spirali i nie miałam czasu na odpoczynek, ani na własne myśli. Praktycznie inne osoby dookoła mnie mówiły, co mam robić i co mam myśleć. Było to bardzo męczące.

-Wygląda na to, że czułaś się bardzo samotnie. Czy podczas nagrywania programu mogłaś zadzwonić do mamy, czy do przyjaciółki, aby się wyżalić lub po prostu porozmawiać?
-Nie, nie mogłam. Zabrano mi telefon, a ten telefon, który miałam w tymczasowym mieszkaniu, był tylko do produkcji, wiec nie mogłam nigdzie indziej dzwonić. Jeżeli coś potrzebowałam, musiałam prosić kogoś z grupy produkcyjnej, bo nawet nie mogłam wyjść do sklepu. Czasami załatwienie najmniejszej, rzeczy trwało tydzień.

-Nasuwa mi się pytanie, czy było więc warto brać udział w programie?
-Myślę, że tak, bo było to jednak niecodzienne przeżycie i nie każdy może coś takiego w swoim życiu przeżyć. Uważam też, że negatywne komentarze innych osób na mój temat wywodzą się z zazdrości, bo sami nie mogli przeżyć czegoś takiego. Na pewno nie żałuję, że wzięłam udział w programie.

-Jakie są Twoje najbliższe plany?
-Chwilowo poszukuję pracy, spotykam się z przyjaciółmi i znajomymi i cieszę się życiem.

-Dziękuję za rozmowę.
-Dziękuję.

[Anna Andersson-Jasiulewicz, Poloniainfo.se]

Poprzedni artykułNastępny artykuł