Muzyk określił widzów mało wyszukanym epitetem, gdy dowiedział się, że nie głosowali za jego odejściem z reality show. Prowadzący program Declan Donnelly natychmiast przeprosił za słowa, jakie padły z ust Lydona, odpowiednie oświadczenie wydał też rzecznik prasowy stacji ITV, która nadaje program. „To jest ryzyko związane z programami na żywo. Oczywiście prosimy uczestników, aby nie przeklinali, ani nie mówili niczego nieodpowiedniego, ale nie jesteśmy w stanie tego kontrolować” – stwierdził rzecznik. W czwartek o trzeciej nad ranem 47-letni Rotten postanowił opuścić reality show. Lydon najpierw rozpalił ognisko we wspólnym obozowisku, a następnie udał się do łóżka. Na żądanie jednego z organizatorów, aby zgasił ogień przed pójściem spać, muzyk odkrzyknął „Stul pysk!”, a później podszedł do ogniska i zaczął ściskać swe sutki tak, jakby chciał wydobyć z nich mleko, mogące ugasić płomienie. Wreszcie rozpoczął rytualny taniec dookoła ogniska, krzycząc: „Oszalałem!”. Potem powycinał otwory na sutki w swojej koszulce, ufarbował włosy szczoteczką do zębów i zaczął wrzeszczeć: „Oto Johnny!”. Rotten stwierdził, że jego decyzja o odejściu była jedynym rozwiązaniem, które mogło go uchronić… od zwycięstwa. „Powiedzmy to sobie szczerze – wygrałem ten program już pierwszego dnia. Nie po to tutaj przyjechałem, mówiłem to od początku” – uzasadnił swą rezygnację Rotten. Johnny był zdecydowanym faworytem do końcowego triumfu u bukmacherów przyjmujących zakłady na zwycięstwo w „I’m A Celebrity… Get Me Out Of Here!”, którego finał odbędzie się w poniedziałek, 9 lutego. Muzyk był dla nich jedyną wyrazistą osobowością programu, w którym zgromadzono w większości wyblakłe gwiazdy sprzed kilku-kilkunastu lat. Były lider Sex Pistols spotkał się z miażdżącą krytyką ze strony swych zwolenników za udział w reality show. Byli oni oburzeni faktem, że człowiek rozpoczynający w latach 70 punkową rewolucję, nagle sam staje się trybem systemu, z którym dawniej walczył.
[Onet.pl / PAP / Interia.pl]