Big Brother, Big Brother 2, Big Brother 3: Bitwa

Wygrany los, stracone szanse

Oficjalnie nagroda w Wielkim Bracie jest jedna – 500 tysięcy złotych. Jednak zanim Janusz Dzięcioł, zwycięzca pierwszej edycji „Big Brother”, otrzymał upragniony czek, popularność zaczęli zamieniać na złotówki ci, którzy na wolność wyszli wcześniej. Czyli teoretycznie – przegrani. Na wychodzących z Domu Wielkiego Brata, oprócz rozentuzjazmowanych fanów, miały czekać miliony atrakcyjnych ofert. Jednak obiecane fortuny jakoś nie dobijały się do ich drzwi.

Małgosia Maier nie chce zdradzić, jakie honorarium otrzymuje od TVNu za prowadzenie programu „Kto was tak urządził?” Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że gaża za jeden odcinek to około 4 tysięcy złotych. Połowę z tego inkasuje impresariat TVNu. Manuela bierze teraz udział w cyklu objazdowych festynów po całej Polsce, podczas których promuje usługi jednego z operatorów telefonii komórkowej. Niechętnie mówi o swoich zarobkach. Pieniądze, które dostaje za prowadzenie „Maratonu Uśmiechu” przeznacza na wykończenie domu w rodzinnym Luboniu. Twierdzi jednak, że ważniejsze są dla niej przeżycia wyniesione z Domu Wielkiego Brata: – Nie sądzę, by dziesięć skoków na bungee wyzwoliło tyle adrenaliny.

Z Sękocina do sali sejmowej

Widzowie programu, zapytani w internetowej ankiecie, kto z ich ulubieńców osiągnął największy sukces, jednym tchem wymieniają – Piotr Gulczyński, Manuela Michalak, Małgosia Maier i Klaudiusz Sevković. W Gulczasie po wyjściu z Domu Wielkiego Brata obudziła się żyłka biznesmena. Na razie najwięcej zarobił, sprzedając swój wizerunek do reklamy piwa Gulczas. Nie chce zdradzić, za ile. Zamiast tego pyta z dumą: – Ilu znasz kolesiów, którzy wypuścili na rynek produkt firmowany własnym nazwiskiem? Z kolei Klaudiusz, z zawodu kucharz, przez pewien czas prowadził w TVNie program kulinarny (zawieszony z powodu wycofania się sponsora), obecnie reklamuje sprzęt kuchenny, a wkrótce weźmie się do polityki. Będzie startował w wyborach samorządowych w Chorzowie z ramienia ugrupowania Wspólnie dla Chorzowa. Pytany o program, odpowiada: – Chcę zrobić coś dobrego dla tego miasta. Na razie nie zawraca więc sobie głowy szczegółami. Gdyby jednak w polityce mu nie wyszło, zawsze może wrócić do gastronomii: – Niedawno otworzyłem kawiarnię w jednym z hipermarketów w Zabrzu. Jesienią ruszy moja restauracja w Katowicach lub Chorzowie, a jeśli znajdę sponsora, to może uda się stworzyć sieć? Sebastian Florek, któremu w Domu „Big Brother” zupełnie się nie powiodło, zamienił popularność na poselski mandat w klubie parlamentarnym SLD. Gulczas skwitował to słowami: – Był politykiem w programie i pozostał politykiem na zewnątrz. Florek, który polityczną karierę rozpoczynał od mandatu radnego w swoim rodzinnym Dorotowie na Mazurach, nie ma najlepszej opinii jako parlamentarzysta. W ankiecie, przeprowadzonej niedawno przez politykę, został oceniony jako najmniej skuteczny spośród polityków obecnej kadencji. Złośliwi twierdzą, że to zmarnowany mandat. Sebastiana dziwią te zarzuty: – Nikt jakoś nie dostrzegł, że byłem koordynatorem pracy przy dwóch ustawach, o Agencji Rynku Rolnego oraz o Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Florek zasiada też w Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Komisji Ochrony Środowiska. Jako posła, interesuje go przede wszystkim tzw. energia alternatywna (np. elektrownie wiatrowe). Dotychczas przemawiał z sejmowej mównicy dwukrotnie. Twierdzi, że dopiero się rozkręca. Do politycznej kariery przymierza się też Janusz Dzięcioł. Mówi, że przy najbliższej okazji wystartuje w wyborach do rady miejskiej w rodzinnym Świeciu. Zwycięzca pierwszej edycji „Big Brother” po zainkasowaniu 500 tysięcy złotych usunął się w cień i wrócił do pracy jako komendant Straży Miejskiej. Pieniądze wpłacił na konto w banku z przeznaczeniem na budowę domu. Twierdzi, że nie ma w planach występowania w reklamach.

Wielcy przegrani
Nie wszystkim, którzy zamieszkali w Domu naszpikowanym kamerami, się powiodło.

Monika Sewioło
Jej największe osiągnięcia to wydanie płyty i rozbierana sesja dla „Playboya”, gdzie blondynka z Suchej Beskidzkiej pokazała mniej, niż można było zobaczyć na rozprowadzanych w Internecie zdjęciach spod prysznica.

Agnieszka Frykowska
Mimo że w ostatniej edycji „Big Brother” poszła na całość i pokazała, że dla kariery zrobi wszystko, nie odniosła upragnionego sukcesu.

Alicja Walczak
Jej karierze zaszkodziła afera z narzeczonym, którego oskarżono o mafijne powiązania. Jakoś nikt nie chciał wierzyć, że Alicja nie wiedziała o jego szczególnym hobby. Po udziale w kampanii reklamowej szamponu nie dostała nowych propozycji.

Irek Grzegorczyk
Komedia „Yyyreek – Kosmiczna Nominacja”, której byt bohaterem, poniosła klęskę. Obejrzała ją garstka najwierniejszych fanów „Big Brother”. Irek wprost z Sękocina trafił do psychiatry. Dziś pracuje w sklepie z odzieżą dziecięcą.

Ludzie chcą oglądać jaja

Mieszkańcy Domu Wielkiego Brata w prywatnych rozmowach nie zawsze tryskają entuzjazmem. Jedna z uczestniczek (chce pozostać anonimowa) ze smutkiem wyznała: – Po namyśle uważam, że minusów tej całej przygody jest więcej i chyba wolałabym prowadzić takie życie jak przed programem. Wprawdzie przeżyłam sporo dobrego, ale z drugiej strony nigdy nie miałam depresji, a teraz ją mam. Udział w „Big Brother” bowiem to także poważny sprawdzian. Twardości charakteru, umiejętności radzenia sobie z rzeczywistością po wyjściu z Domu, talentu do sprzedania własnego wizerunku. O ile jednak spora część uczestników pierwszej edycji Wielkiego Brata poradziła sobie z tym wszystkim, o tyle kolejni mieszkańcy Sękocina zawiedli na całej linii. Zaistnieli tylko w pismach, które chciały się dowiedzieć, z kim sypiają i co lubią jeść na śniadanie, ale kariery nie zrobili. Dlaczego? Manuela ma swoją teorię: – Pierwsza edycja była pionierskim programem typu reality show, wzbudziła ogromne kontrowersje. Później nie było już to tak ekscytujące. Gulczas uważa, że przyczyną klęski kolejnych odsłon był błędny dobór uczestników: – Ludzie nie chcą patrzeć, jak ktoś ciągle beczy ani nie chcą oglądać czyjegoś załamania nerwowego, tylko zabawę, kawały, jaja. Piotr Gulczyński z nadzieją spogląda w przyszłość: – Pracuję z przyjaciółmi przy kolejnym produkcie. Prawdopodobnie będą to chipsy. W planach jest reklama pewnego produktu z branży motoryzacyjnej. Prowadzę też rozmowy z jednym z operatorów telefonicznych. Małgosia Maier, która po wakacjach wróci do programu „Kto was tak urządził?”, nic więcej na razie nie planuje: – Ten program jest tak absorbujący, że na nic innego nie mam czasu. Pierwsze pieniądze dostałam za pobyt w Domu Wielkiego Brata. Późniejsze korzyści przyniosły dopiero sesje zdjęciowe i wywiady.

Manuela pod prysznicem
Część uczestniczek „Big Brother” może zawsze liczyć na to, że swoich stron użyczą im pisma dla mężczyzn. Jednak innych ofert jest coraz mniej i za coraz mniejsze pieniądze. Gulczas winą obarcza ludzi, którzy się nimi zajmowali. Jego zdaniem robili to zbyt opieszale i czekali, aż gwiazdka spadnie im z nieba: – Uważam, że sam bez przygotowania menedżerskiego więcej bym wykrzesał z tego zespołu. Gulczas jest zdania, że nie można czekać, aż zadzwoni ktoś z firmy „X”, tylko taką firmę trzeba samemu znaleźć. – Menedżer nie jest od siedzenia na tyłku, ale od tego, by chwycił za słuchawkę i podzwonił po ludziach – kwituje. Manuela nie zgadza się z zarzutami Gulczasa: – Nie narzekam na brak propozycji, zaś ze swoimi menedżerami konsultuję wszystko, nawet najmniejszy wywiad. A czy Manuela skorzystałaby z oferty pism dla dorosłych? W odpowiedzi wybucha śmiechem: – Nie mają takich formatów! Zresztą, kto chciałby po raz kolejny oglądać Manuelę, którą tyle razy widział pod prysznicem?

[Radosław Wojciechowski, Gala]

Poprzedni artykułNastępny artykuł