-Czy tylko przez dach można wyjść z Domu Wielkiego Brata?
-To Wojtek pokazał mi tę drogę, choć są także inne możliwości ucieczki z tego Domu!
-Dosłownie w sekundę podjęłaś decyzję o opuszczeniu Domu?
-Już od dłuższego czasu przychodziły do mnie takie myśli. Ponieważ od niektórych konkurencji byłam odsuwana, brakowało mi wolności, a do tego jeszcze ta sytuacja z Piotrkiem. Już wcześniej był taki moment, kiedy poważnie myślałam o wyjściu. Wszyscy jednak namawiali mnie, żebym została. Kiedy więc dowiedziałam się, że otrzymałam aż 5 głosów, nie rozumiałam, dlaczego wtedy mnie zatrzymywali. Męczyło mnie, że ludzie którzy wspólnie mieszkają, toczą bitwy, przeżywają wzloty i upadki, traktują to wszystko jako grę. Ja tego tak nie traktowałam! No i jeszcze fakt, że nasz „wspaniały” kapitan złośliwie odsunął mnie od ostatniej konkurencji.
-Dlaczego to zrobił?
-Chciał pokazać, że jest kapitanem. Nie mógł wyprowadzić mnie z równowagi, więc przyłożył w taki sposób. Wtedy przyszła myśl: mam przecież dyplomy, złote medale, więc powinnam biec. Czekałam na odliczanie do startu. Kiedy wreszcie rozpoczął się bieg, ja także zaczęłam swój, ale z przeszkodami. Przez miesiąc, przeżyłam piękne chwile, których nie zapomnę do końca życia, a teraz jestem tutaj, bardzo szczęśliwa. Niczego nie żałuję!
-Wiele osób uważa, że złamałaś serce Piotrowi.
-Widzowie mają prawo tak twierdzić, ale ja nie złamałam mu serca. Piotrek obawiał się, że będzie w moim życiu tylko chwilą. Ale mylił się! On zawsze będzie dla mnie przyjacielem. Jest to wspaniałe i piękne.
-W jaki sposób zamierzasz wrócić do rzeczywistości?
-Najpierw uściskam rodzinę i przyjaciół, potem moje konie. Pogalopuję, aby naładować akumulatory.
-A dalej. Czy masz pomysł, co chciałabyś robić?
-Chciałabym sprawdzić się w śpiewaniu. Na myśli mam nagranie jakiegoś kawałka. Marzę, by zagrać w filmie. Z moją osobowością mogłabym stworzyć ciekawe role. Ale to, co najbardziej mnie kręci to telewizja – coś szalonego, śmiesznego, może program muzyczny.
[Tele Tydzień]