Big Brother 3: Bitwa

Ireneusz Próchenko: „Ludzie potrzebują sensacji”

Już w dzień po przybyciu Irka do Domu „Big Brother”, prasa podała wiadomość, iż do programu przyjęto przestępcę oskarżonego o fałszowanie dokumentów i paserstwo. Jak komentuje to Irek Próchenko?

-Kocham prasę! Wiem, że sensacja, która powstała wokół mojej osoby, została wybrana perfekcyjnie. Przecież ludzie potrzebują sensacji! Ale jeśli okaże się, że wszystko to wygląda trochę inaczej, czy sprostowanie będzie dłuższe niż jedna linijka zapisana małym drukiem? Z tego, co przeczytałem o sobie w gazetach, część oczywiście jest prawdą. Tego nie da się zaprzeczyć. Ale postawione przeciwko mnie oskarżenie od 5 lat leżało w sądzie. Temida, choć sprawiedliwa, działa bardzo powoli. W momencie gdy wszedłem do „Big Brother”, „uczynni” ludzie zadziałali i termin rozprawy wyznaczono w ciągu 2 tygodni.

-Czy miałeś świadomość, że może być rozpętana afera wokół twojej sprawy sądowej?
-Nie miałem świadomości, że będzie ona aż takiego kalibru. Przez 3 lata odbywałem karę zatrzymania paszportu oraz dozoru policyjnego. Oskarżenie, w którym chodzi o 2 samochody oraz polisy jest nieprawdą.

-Nie obawiałeś się, że udział w „Big Brother” przysporzy ci złej sławy?
-Oczywiście, brałem to pod uwagę. Bo zawsze są dwie strony, jedna dobra, druga zła. Ale czy do końca życia mam być skazany, położyć się do grobu? Życie jest jedno, trzeba żyć. Nie jestem skazany, nie mam wyroku.

-Czy udział w programie „Big Brother” wpłynie na decyzję sądu?
-Myślę, że po artykułach w prasie opinia publiczna jest przeciwko mnie. Wierzę jednak w to, że sędziowie są niezawiśli i sprawiedliwi.

-Czy współmieszkańcy Domu wiedzieli na czym polega twój problem?
-Nie mogłem powiedzieć im nic ze względu na formułę programu. Wspomniałem tylko, że jest to sprawa dotycząca mnie na zewnątrz i z pewnością dowiedzą się wszystkiego po wyjściu z Domu.

[Tele Tydzień]

Poprzedni artykułNastępny artykuł