Big Brother 3: Bitwa

„Zołza” podejrzana w śledztwie?

Agnieszka K., uczestniczka trzeciej edycji programu „Big Brother”, „podżegała” policjanta do ujawniania służbowych tajemnic – twierdzi wrocławska Prokuratura Okręgowa.

Agnieszka jest wrocławianką. Tuż przed jej wejściem do Domu Wielkiego Brata prokuratura przedstawiła jej zarzuty popełnienia przestępstwa. Kilka tygodni temu prokuratura zarzuciła Jackowi Z, byłemu funkcjonariuszowi jednego z wrocławskich komisariatów, ujawnianie policyjnych tajemnic. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jedynym dowodem w sprawie są nagrania podsłuchów założonych u Jacka Z. przez policjantów z Wydziału Wewnętrznego.

Sprawdzali oni informacje, czy funkcjonariusz kontaktuje się z przestępcami. Podsłuch ujawnił m.in., że dzwoniła do niego Agnieszka K. Prosiła o sprawdzenie kilku informacji z policyjnego systemu komputerowego. Formalnie wszystkie dane w tym systemie, zwanym Zintegrowanym Systemem Informacji Policyjnej, są tajne. Agnieszce chodziło o sprawdzenie, czy dwa auta, które chciał kupić jej znajomy, nie są kradzione. Pytała też o jakiegoś mężczyznę, który nachodził ją w domu i odgrażał się jej. – Chciała wiedzieć, kto to jest, czy jest notowany przez policję i dlaczego jej się czepia – opowiada jeden z naszych informatorów, znający szczegóły śledztwa. Prokuratura odmawia jakichkolwiek informacji w tej sprawie. Śledztwo jest tajne. Sprawa czekała aż dwa lata. Tyle trwała procedura odtajniania zapisów podsłuchu. Gdyby minister spraw wewnętrznych nie zgodził się na odtajnienie, nie byłoby żadnego śledztwa ani zarzutów.

Czy Agnieszka może brać udział w „Big Brotherze”?
Kolega, któremu Agnieszka miała sprawdzić auta, powiedział nam, że przed programem był u niej jakiś detektyw wynajęty przez TVN. – Powiedziała mu o zarzutach prokuratury. TVN nie sprzeciwił się jej udziałowi w programie, bo nie toczy się przeciwko niej żadna sprawa w sądzie. Nie było więc obawy, że nie będzie stawiać się na rozprawy – mówi. Dodaje, że prokuratura proponowała jej dobrowolne poddanie się karze. Miałaby być ukarana tylko grzywną. – Ale ona nie czuje się winna – mówi. – Prokurator wiedział, że wybiera się do Domu Wielkiego Brata. Obiecał, że przez najbliższe trzy miesiące nie będzie wzywał jej na przesłuchania. Agnieszka i detektyw musieli się chyba źle zrozumieć, bo – jak twierdzi rzecznik TVN Andrzej Sołtysik – w programie nie mogą uczestniczyć nie tylko osoby, przeciwko którym toczy się jakiś proces w sądzie, ale również podejrzani w śledztwie. „Uczestnicy programu mają obowiązek podpisać specjalne oświadczenie w tej sprawie. Robi się to bezpośrednio przed programem. Agnieszka napisała, że nie toczy się wobec niej żadne postępowanie. Teraz musimy wszystko sprawdzić. Wtedy będzie decyzja” – mówi Sołtysik. „To bzdurne zarzuty” – mówi jeden ze znajomych Agnieszki. „I to tylko dlatego, że chciała sprawdzić, czy jej kolega nie kupi kradzionego auta. Mam nadzieję, że jeżeli dojdzie do jej procesu, nie zostanie on utajniony. Niech podatnicy zobaczą, jak prokuratura wydaje ich pieniądze” – dodał.

[Marcin Rybak, Filip Mecner / Gazeta Wyborcza]

Poprzedni artykułNastępny artykuł