Amazonki

Wyłoniono Króli Idiotyzmu 2001

W najnowszym numerze „Nie” ogłoszono wyniki plebiscytu na najbardziej idiotyczny artykuł (reportaż, felieton, esej, wywiad, wypowiedź), wydrukowany w polskiej prasie.

„Nie umarł żaden król. Niech jednak żyje król! Niech żyje w dziewięciu osobach i dziewięciu rozumkach! W numerze Nie z 5 lipca 2001 roku ogłosiliśmy konkurs na najbardziej idiotyczny artykuł wydrukowany w polskiej prasie. Obiecaliśmy, że autor najgłupszego tekstu roku otrzyma tytuł Króla Idiotyzmu i 30 tys. zł nagrody. Oto rozstrzygnięcie” – czytamy w tygodniku.

Protokół
z posiedzenia jury konkursu na Króla Idiotyzmu 2001

Po dyskusji, w której rozważano kandydatury Jerzego Klechty,
Jana Nowaka-Jeziorańskiego,Jana Pietrzaka oraz Mirosława Salwowskiego,

jury w składzie:

przewodniczący – Mieczysław F. Rakowski,
członkowie – Olga Lipińska, Andrzej Czeczot, Piotr Gadzinowski,
Cezary Pazura, Ludwik Stomma, Krzysztof T. Toeplitz,
sekretarz – Grażyna Paprocka,

postanowiło przyznać tytuł

Króla Idiotyzmu 2001:

zbiorowo reżyserom filmowym – sygnatariuszom listu otwartego, postulującego wprowadzenie ustawowego zakazu emisji telewizyjnych programów typu reality show, np. „Amazonek”.

Nagroda zbiorowa w wysokości 30 000 zł przypadła:

Jerzemu KAWALEROWICZOWI,
Dorocie KĘDZIERZAWSKIEJ,
Janowi Jakubowi KOLSKIEMU,
Krzysztofowi KRAUZEMU,
Wojciechowi MARCZEWSKIEMU,
Marcelowi ŁOZIŃSKIEMU,
Pawłowi ŁOZIŃSKIEMU,
Andrzejowi WAJDZIE
i Krzysztofowi ZANUSSIEMU

Przez pół roku zgromadziliśmy w redakcji 15 kilogramów kretynizmu prasowego – tyle ważą wycinki z polskich gazet nadesłane przez Czytelników tygodnika „Nie” i uznane przez nich za najgłupsze z głupich. 15 kilogramów bzdur na cały 40-milionowy naród to niezbyt wiele, ale przecież głupota dużo nie waży. Szanowni jurorzy w regulaminowym składzie (z telefoniczną łącznością z członkiem-korespondentem jury Ludwikiem Stommą, którego sprawy najwyższej wagi zatrzymały w Paryżu) przede wszystkim zwrócili uwagę na ideę naszego konkursu. W powodzi Wiktorów, oskarów i paszportów, złotych krzeseł i kryształowych kuł, którymi zwykle nagradza się osoby uzdolnione lub popularne, korona Króla Idiotyzmu korzystnie się wyróżnia, ponieważ honoruje to, w czym jako naród od dawna jesteśmy mocni: głupotę. Tej cechy nie wolno pomijać w życiu publicznym, ponieważ jest bardziej powszechna niż śpiewanie piosenek czy skakanie na nartach, a równie malownicza.

Jury zauważyło, że poszukiwanie idiotyzmów prasowych jest zadaniem zbyt łatwym z uwagi na ich obfitość występującą głównie w czasopismach narodowokatolickich. – W każdym numerze „Naszego Dziennika” jest tyle bzdur, że można je wskazywać bez czytania i z zamkniętymi oczami – stwierdził juror Toeplitz. Juror Pazura wyraził żal, iż redakcja zawęziła ramy konkursu wyłącznie do prasy drukowanej, podczas gdy prawdziwymi kopalniami debilizmu są media elektroniczne, zwłaszcza telewizja. Tę opinię jurorka Lipińska przyjęła z chłodną godnością. Juror Gadzinowski wtrącił, iż tropienie głupstw w audiowizualnych środkach masowego przekazu sprawia trudności techniczne, a do polowania w prasie wystarczają nożyczki. Juror Czeczot wyraził uznanie i szacunek dla nagrody: 30 000 to kwota nie w kij dmuchał, powiedział…

Po tej wymianie zdań przystąpiono do dyskusji merytorycznej, czyli do omawiania kandydatur. Po pierwszych opiniach wydawało się, że pewnym laureatem nagrody będzie Jan Nowak-Jeziorański i jego rozumienie demokracji pośredniej wyrażone w „Gazecie Polskiej”. Przypomnijmy, że komentując ostatnie wybory parlamentarne w Polsce, amerykański kurier uznał, że ci, którzy nie chcą lub nie mają na kogo głosować, powinni wrzucać do urn niewypełnioną kartkę. Juror Stomma obstawał przy kandydaturze Jerzego Klechty, który opisał w „Niedzieli” gehennę ekspedientek supermarketów, co skłoniło go do wyrażenia postulatu ustawowego zakazu pracy w niedziele. Juror Toeplitz skłaniałby się do nagrodzenia Jana Pietrzaka nie tylko za publicystyczne dokonania ostatniej dekady, ale stwierdził, że mogłoby być to uznane za kopanie leżącego, a przecież nawet przy wyróżnianiu za głupotę należy okazywać miłosierdzie. Wreszcie przemówił przewodniczący Rakowski; nieoczekiwanie nie poparł kandydatury Jeziorańskiego, twierdząc, że wrzucanie do urn wyborczych pustych kartek jest uznaną formą głosowania, podobnie jak dopuszczalną formą korespondencji jest znane z piosenkarskiej twórczości Piotra Szczepanika wysyłanie pustych kopert. przewodniczący Rakowski głosował na publikację Mirosława Salwowskiego z „Naszego Dziennika” o tym, że w imię Boga Wszechmogącego należy porzucać pracę w gabinecie aborcyjnym, domu publicznym, sex-shopie, klubie nocnym, sklepie, w którym sprzedaje się papierosy i prasę inną niż katolicka oraz w restauracji, w której w piątki podaje się dania mięsne, l gdy już się wydawało, że nie dojdzie do consensusu, a o przyznaniu tytułu Króla Idiotyzmu rozstrzygnie arytmetyczny wynik głosowania, głos zabrał juror Pazura, który całym sercem opowiedział się za uhonorowaniem zamieszczonego m.in. w „Gazecie Wyborczej” listu otwartego nawołującego do ustawowego zakazu produkcji i emisji audycji telewizyjnej „Amazonki” oraz innych programów typu reality show.

List ten, przypomnijmy, podpisało dziewięcioro znanych i nieznanych polskich reżyserów filmowych. Wzbudzając uśmiechy politowania i okrzyki oburzenia juror Pazura opowiedział, jak doszło do podpisania tego listu i jak niechlubną rolę w zbieraniu podpisów odegrał reżyser Krzysztof Krauze. Typ jurora Pazury wyraźnie podniósł temperaturę dyskusji. Juror Czeczot wspomniał, jak żona Juliana Przybosia opowiadała o podpisywaniu przez niego listów otwartych i protestów: Wystarczy, że człowiek wyjdzie po zakupy, a ten od razu coś podpisuje. Juror Toeplitz zauważył, że domaganie się dziś cenzury przez reżyserów, z których kiedyś przynajmniej niektórzy wypowiadali się przeciw cenzurze, rzeczywiście jest idiotyzmem wartym trofeum. Juror Pazura zwrócił uwagę na niekonsekwencję autorów antyamazonkowego listu: najpierw piszą oni o tym, że programy reality show tworzą u młodych widzów patologiczne wzorce zachowań, a potem dodają, że widzowie ci założą własne rodziny. – Czyżby zakładanie rodzin było zachowaniem patologicznym? – zapytał dramatycznie juror Pazura. Przewodniczący Rakowski zdziwił się, że w gronie protestujących reżyserów znalazł się Jerzy Kawalerowicz, człowiek przecież „rozgarnięty i zwykle przyzwoity”. Juror Stomma niezmiennie trwał przy nagrodzie dla Klechty. Juror Gadzinowski wyraził obawę, czy 30 000 złotych dla każdego z dziewięciorga reżyserów nie zrujnuje tegorocznego budżetu redakcyjnego. Przewodniczący Rakowski wyjaśnił, że zgodnie z regulaminem wartość nagrody pieniężnej jest stała i podzieli się ją proporcjonalnie do liczby laureatów. Wypadnie po około 3 333 zł. Po tym uspokajającym komunikacie nastąpiło głosowanie, ogłoszenie werdyktu i podpisanie protokołu.

Pół roku temu w regulaminie konkursu napisaliśmy, że: warunkiem otrzymania przez laureata tytułu Króla Idiotyzmu, związanej z nim nagrody pieniężnej i koronowania koroną jest podpisanie przez nagrodzonego zgody na przyjęcie tytułu i pieniędzy, na ogłoszenie tego w „Nie” i innych przekaziorach, na osobiste odebranie nagrody i na publiczną koronację na Króla Idiotyzmu, która odbędzie się w trakcie „podniosłej uroczystości publicznej zorganizowanej przez „Nie”, z udziałem telewizji, radia, prasy oraz zaproszonych eleganckich gości. Uroczystość zakończy bankiet na cześć Króla Idiotyzmu 2001. Laureat zatrzymuje swoją koronę dla siebie i potomków. Kiedy osoba obrana przez jury Królem Idiotyzmu odmówi przyjęcia tego tytułu, nie otrzyma nagrody pieniężnej, i tak ogłosimy jednak w „Nie”, kto został Królem Idiotyzmu 2001. Kwotę nagrody redakcja „Nie” zaoszczędzi, ale bankiet na cześć Króla Idiotyzmu 2001 wyda i gości zaprosi.

Skoro w tym roku Król Idiotyzmu jest zbiorowy, zgodnie z regulaminem zwracamy się doń w całości i do każdej jego części z osobna:

-Pani Doroto Kędzierzawska, czy Wasza Królewska Mość przyjmie szmalec, który można przyjemnie wydać na flaszki, fatałaszki i fistaszki?

-Panie Jerzy Kawalerowiczu, czy Wasza Królewska Mość nie pogardzi groszem, za który „Quo vadis 2” skręcić się wprawdzie nie da, ale na to i owo wystarczy?

-Panie Janie Jakubie Kolski, czy Wasza Królewska Mość weźmie kasę za jeden podpis na idiotycznym liście, choć taką kwotę zwykle się bierze za kilka stron scenariusza filmowego?

-Panie Krzysztofie Krauze, czy Wasza Królewska Mość łyknie szmal, nawet jeśli nie ma on nic wspólnego z Pana „Długiem”?

-Panie Wojciechu Marczewski, czy Wasza Królewska Mość da się skusić pieniędzmi na chwałę ubogiej kinematografii polskiej?

-Panie Marcelu Łoziński, czy Wasza Królewska Mość przyjmie forsę za swój idiotyczny gest?

-Panie Pawle Łoziński, czy Wasza Królewska Mość przyjmie szmal od Urbana? Razem z nagrodą dla taty Waszej Wysokości będzie tego niezła sumka…

-Panie Andrzeju Wajda, czy Wasza Królewska Mość weźmie choć koronę idioty, bo pieniędzy oraz innych trofeów ma pewnie Wasza Miłość pod dostatkiem?

-Panie Krzysztofie Zanussi, czy Wasza Królewska Mość przyjmie garść miedziaków za nawoływanie do powrotu cenzury?

Będziemy pilnie wyczekiwać odpowiedzi na piśmie lub przez telefon. Mamy nadzieję, że słynna odwaga cywilna polskich filmowców oraz ich umiłowanie wartości intelektualnych tudzież materialnych, pozwoli nam wspólnie pobalować na uroczystej imprezie koronacyjnej.

Redakcja „Nie”, Warszawa, 8 stycznia 2002

Poprzedni artykułNastępny artykuł