Big Brother 2

Załamanie psychiczne Irka Grzegorczyka

Mieszkaniec Domu Wielkiego Brata został poddany obserwacji w szpitalu psychiatrycznym w Tworkach. We wtorek wieczorem TVN podał informację, że Irek Grzegorczyk opuścił program „Big Brother”, ponieważ złamał regulamin. Tymczasem Irek przeżył załamanie nerwowe i prosto z Domu Wielkiego Brata trafił do szpitala psychiatrycznego. Irek chciał rozmawiać z naszym reporterem, ale sprzeciwili się temu lekarze (zdjęcie poniżej – Irek w szpitalu psychiatrycznym w Tworkach). Irek bardzo przeżył niedzielne wyjście Bogusi Adamczyk. Przez cały poniedziałek był milczący, smutny, miał łzy w oczach. Później okazało się, że to dopiero początek jego wielkiego kryzysu.

Rolnik z Koła
31-letni Irek Grzegorczyk pochodzi ze wsi Koło w województwie lubuskim. Jest rolnikiem, ma żonę i dwoje dzieci. W programie spędził 66 dni. Wyróżniał się wyglądem – krótkie włosy wygolone w ni to kwiat, ni to gwiazdę, pomarańczowe ogrodniczki, przedziwne nakrycia głowy, krawaty w odblaskowych barwach. Był czterokrotnie nominowany do wyjścia. Cieszył się dużą sympatią widzów – aż 52 procent osób wskazywało na niego jako na osobę najbardziej lubianą.

Łamał regulamin

We wtorek Irek nie wytrzymał nerwowo. TVN poinformował, że Irek kilkakrotnie w tym dniu złamał regulamin programu: odkręcał mikrofony, zasłaniał kamery, nie podporządkowywał się poleceniom Wielkiego Brata. Gdy pozostali mieszkańcy próbowali przywołać go do porządku, wdawał się z nimi kilkakrotnie w sprzeczki. „To zachowanie spowodowało, że Irek został usunięty z Domu” – tłumaczy w swoim oświadczeniu TVN. W środę w programie „na żywo” za powód usunięcia Irka podano szereg dość drobnych przewinień. Nie poinformowano widzów, co naprawdę stało się z Irkiem. W rzeczywistości, jak twierdzą nasi informatorzy, sytuacja w Sękocinie wyglądała znacznie bardziej dramatycznie. Irek wpadł w szał. Nie kontrolował swojego zachowania. Istniała groźba, że może zrobić krzywdę sobie lub innym. Gdy żadne prośby o uspokojenie nie skutkowały, wezwano ochronę, która siłą wyprowadziła go z Domu Wielkiego Brata. Wezwano karetkę.

Irek trafił do szpitala psychiatrycznego w Pruszkowie
-Rzucał się, miał spazmy i cały czas krzyczał, że jest w kosmosie – nasz informator opowiada o tym, jak Irek zachowywał się w pruszkowskim szpitalu. – Wpadł w szał. Ciężko było go uspokoić. W końcu lekarze musieli mu założyć kaftan bezpieczeństwa i przywiązać do łóżka.

Narażony na stres
Irek już nie ma swojej słynnej fryzury w kształcie gwiazdy. Ogolony na zero leży na oddziale psychiatrycznym. Zgodził się na leczenie. Są z nim żona i rodzice. Wczoraj odwiedziliśmy Irka w sześcioosobowej sali. Leżał w łóżku, drzemał. Spokojny, na luzie, bez problemu zgodził się na rozmowę z dziennikarzem „Super Expressu”. Jednak stanowczo sprzeciwili się temu lekarze. – Być może udział w programie wyzwolił stłumioną chorobę – usłyszeliśmy od jednego z nich. – Trudno wyrokować, że udział w reality show prowadzi do choroby psychicznej – lekarz psychiatra Małgorzata Janiszewska jest innego zdania. – Jednak każdy, kto zgłasza się do podobnego przedsięwzięcia, powinien mieć świadomość, że naraża się na wysoki poziom stresu. I tylko od jego predyspozycji psychicznych zależy, jak to zniesie. Irek od 8 lat mieszka we wsi Koło (Lubuskie). Objął po dziadku duże gospodarstwo rolne. Utrzymuje się z handlu porzeczkami, truskawkami i ziemniakami na targowisku w Gubinie, a w pobliskim Lubsku prowadzi sklep z odzieżą dla dzieci. Sąsiedzi Irka różnie mówią o swoim przedstawicielu w „Big Brother”. – Obrotny, uczynny, zawsze zagada, zażartuje. Równy chłop – opowiada Zbigniew Bednarski, sołtys Koła. – Chodził kolorowo ubrany, ale paznokci nigdy nie malował. Ja go jedynie widziałem w wielkich okularach w kształcie motyla.

Już kiedyś się leczył
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Irek leczył się już kiedyś psychiatrycznie. Jego dziwne zachowanie, jeszcze zanim znalazł się w Domu Wielkiego Brata, potwierdzają niektórzy z mieszkańców Koła. – Jego rodzina wszystko czyta po gazetach i sądami straszy – mówią, prosząc o anonimowość. Niektórzy go widzieli, jak nago koło Domu biegał. Wariat. Zdarzało się, że i na imprezach po stołach skakał. – Jesteśmy zrozpaczeni, bardzo, bardzo zmartwieni – powiedział nam w szpitalu ojciec Irka. – Zastanawiamy się, dlaczego do tego doszło. Na pewno będziemy dochodzić tego, czy ktoś nie skrzywdził naszego dziecka.

Jak to było możliwe? Rozmowa z Andrzejem Sołtysikiem, rzecznikiem TVN
-Irek jakiś czas temu był leczony psychiatrycznie. Jak to możliwe, że został zakwalifikowany do programu?
-Nic na temat jego leczenia nie wiedzieliśmy. Nie chce mi się wierzyć, żeby to była prawdziwa informacja. Tak jak inni uczestnicy programu, był wcześniej badany i nasi specjaliści stwierdzili, że jest zdrowy psychicznie.
-Na jakiej podstawie to stwierdzili?
-Irek przeszedł standardowe testy psychologiczne używane przez organizatorów programu „Big Brother” na całym świecie. Testy te wykazały, że wszystko z nim jest w porządku i może zostać uczestnikiem programu.
-Dla przeciętnego widza programu, nawet nie posiadającego wiedzy z zakresu psychologii czy psychiatrii, od początku było jasne, że Irek ma kłopoty z zaaklimatyzowaniem się w nowym warunkach. Nie niepokoiło was to?
-Irek z pewnością jest osobą barwną i nietuzinkową. I tak się zachowywał.
-Chodzenie nago po ogrodzie czy tłuczenie naczyń to rzeczywiście nietuzinkowe zachowania.
-Moim zdaniem, bardzo ludzkie. Irek potłukł naczynia na wieść o tym, że jest nominowany przez innych mieszkańców. Po prostu się zdenerwował. Również Wojtek Glanc, który był wtedy nominowany, miał kłopoty z opanowaniem nerwów.
-Jak na takie zachowania reagowali psycholodzy?
-Uczestnicy programu byli pod stałą opieką zespołu psychologów, którzy przyglądali się sytuacji w Domu Wielkiego Brata. Nie było powodów do interwencji.
-Może to źle? Gdyby interweniowali, może nie doszłoby do tego zdarzenia?
-Należy pamiętać, że pobyt w Domu Wielkiego Brata to sytuacja ekstremalna. Zachowanie Irka w dniach poprzedzających jego kryzys nie wskazywało na to, że może dojść do czegoś złego. Irek rzeczywiście od początku nie mógł porozumieć się z resztą grupy, zresztą z wzajemnością. Ale w podobnej sytuacji była w poprzedniej edycji Alicja, która też była wielokrotnie nominowana i nie mogła znaleźć wspólnego języka z grupą. Ona sobie z tym poradziła. Dla Irka nagromadzenie stresów było tak duże, że nie wytrzymał.
-Co z nim jest teraz?
-Coraz lepiej. Dochodzi do siebie.

Ostrzegaliśmy
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie zajmuje się problemami zdrowotnymi uczestników programu „Big Brother” – oświadczyła Joanna Stempień, rzecznik KRRiT. Rada od początku była krytycznie nastawiona do programów typu reality show. – Ostrzegaliśmy, co może grozić zarówno widzom jak i uczestnikom takich audycji. Osoby występujące w „Big Brother” są przez kilka miesięcy zamknięte w obcym dla siebie otoczeniu. Ci ludzie są traktowani trochę jak przedmioty, ponieważ są oglądani przez całą Polskę. Próbowaliśmy uświadomić nadawcom, jaką odpowiedzialność będą ponosić, i była to jedyna rzecz, jaką mogliśmy zrobić – zapewnia Stempień. Jej zdaniem, KRRiT nie ma możliwości ukarania nadawcy, nawet jeśli udowodni mu się wpływ na utratę zdrowia przez uczestnika programu.

Zachowania Irka

3 września 2001
W nocy Irek samotnie spacerował nago po ogródku, wykonywał ćwiczenia sportowe. Nie spał całą noc. Rankiem płakał – martwił się, że jego syn idzie po raz pierwszy do szkoły – bez ojca.

10 września 2001
Gdy dowiedział się, że jest nominowany zaczął przeklinać, krzyczeć, że ma dość tej gry. Twierdził, że ma misję do spełnienia: chce zmieniać świat i pomóc wielu zagubionym ludziom. W ataku wściekłości rozbił kieliszek. Współmieszkańcy byli przestraszeni.

24 września 2001
W ogródku przy Domu Wielkiego Brata pojawiły się owce. Irek spędzał w ich towarzystwie dużo czasu. Śpiewał im piosenki i opowiadał bajki.

30 września 2001
Podczas urodzin Jurka, Irek dał mu w prezencie papier toaletowy, aby nic go nie mogło zaskoczyć.

2 października 2001
Irek rozmawiał z Jurkiem o swoim życiu. Mówił, że stał się dobrym człowiekiem, rzucił picie i palenie, i teraz można go postawić za wzór dla każdego. Jurek zarzucił mu, że nie mówi poważnie, przedkłada słowa nad czyny. Taka odpowiedź doprowadziła do wybuchu. Irek wybiegł z łazienki i rozrzucił kijem ustawione w kącie butelki po wodzie.

4 października 2001
Irek kręcił się po Domu, pakował do walizek swoje rzeczy, szukał podpisanej przez siebie umowy z Wielkim Bratem. Potem wyjaśnił, iż pakuje swoje rzeczy, aby sprawdzić pojemność walizek.

7 października 2001
Irek tłumaczył Davidowi, że spotkają się kiedyś wszyscy na Marsie.

16 października 2001
Irek eksperymentował w kuchni – położył cytrynę na rozgrzanej blasze. Gdy Bogusia i Jurek kazali mu ją usunąć, narzekał, że musi wąchać smród umysłowy wydzielany przez innych mieszkańców i nie obchodzi go, co oni myślą. Kuba powiedział wtedy o Irku, że widział on w swoim życiu co najwyżej „gówno i kawałek pola”.

Sebastian Florek o Irku
– Szkoda mi Irka – mówi Sebastian Florek, poseł na Sejm, uczestnik pierwszej edycji „Big Brothera”. – Irek podobał mi się. Wydawał się bardzo wyluzowany. Wydawało się, że się dobrze bawi i że doskonale sobie poradzi. We wtorek byłem zaskoczony. Szkoda, że tak się stało. Kiedy ja wyszedłem z Domu „Big Brother”, wszyscy chcieli usłyszeć, że tam jest super. Jest super, ale też są łzy. To jest ciężkie doświadczenie. Testy, jakie przechodziliśmy w eliminacjach, były bardzo ciężkie i czasochłonne. Pamiętam taki test, który miał ponad 400 pytań. Przy którymś z kolei już nie czytałem do końca i zaznaczałem, co popadnie. Przeszedłem też kilka razy długie rozmowy z psychologami. Być może Irek pasował im do schematu grupy, którą chcieli stworzyć, ale szkoda mi go.

Eustachy o Irku – psychologów jakby nie było
Wczoraj otrzymałem telefon od TVN, w którym polecono mi, żebym nie wypowiadał się w tej sprawie, a dziennikarzy odsyłał do rzecznika stacji – mówi Wojtek Glanc, który jako pierwszy w tej edycji programu opuścił Dom Wielkiego Brata. – Dlatego nie mogę nic w tej sprawie powiedzieć. Może natomiast wypowiedzieć się Eustachy (lalka, z którą Wojtek Glanc, z zawodu brzuchomówca, nie rozstawał się w Domu Wielkiego Brata). Eustachy: – Jestem ciekaw, gdzie do tej pory byli psycholodzy? Podczas programu było wiele sytuacji, w których cała grupa „naskakiwała” na Irka. On był przez resztę terroryzowany i tłamszony. Wielokrotnie wyzywano go od świrów czy głupków. Żaden człowiek by nie wytrzymał takiej sytuacji. A Irek jest człowiekiem wyjątkowo wrażliwym. Przez dwa tygodnie, które z Wojtkiem spędziliśmy w programie, nie odczułem obecności żadnych psychologów. O ile się nie mylę, uczestnik musiałby o taką rozmowę sam poprosić Wielkiego Brata. Moim zdaniem Irek został odarty ze wszystkiego. Organizatorom nie zależało w żadnym momencie na nim, a jedynie na kasie z SMS-ów i telefonów. Chcieli, żeby program był jak najbardziej sensacyjny i dlatego nie interweniowali w sytuacjach, w których powinni. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek Wielki Brat pouczył grupę, że powinna inaczej traktować Irka i nie obrażać go.

Zdaniem eksperta – to wina Wielkiego Brata
Mówi profesor Wiesław Godzic, filmoznawca i medioznawca. Autor wielu badań i książki na temat programu „Big Brother”. To co się stało w Domu Wielkiego Brata, być może było błędem doboru uczestników, ale również braku konsekwencji i stanowczości Wielkiego Brata. Polski Wielki Brat jest kumplowaty. W jego tonie głosu jest otwartość. Na pytania najczęściej odpowiada „a co ty sądzisz”. To wygodna formuła, ale tym samym powoduje, że chce się z nim wchodzić w dialogi i tak jak dziecko sprawdzać, czy pozwoli na coś więcej. Wielki Brat chyba za bardzo nie mógł sobie poradzić z Irkiem, bo Irek jest osobą szalenie inteligentną. W innych wersjach Wielki Brat mniej mówi, ale, jak coś powie to jest to święte i nie ma odwołania.

[Super Express]

Poprzedni artykułNastępny artykuł