Łowcy Przygód

„Łowcy Przygód”: Niedźwiedzie przeciw Lwom

Stara traperska chata, surowe prycze, schodki, liny do podciągania się, a naprzeciw pomost i tratwy – jedyna łączność ze światem… W takich warunkach zamieszkała grupa dzieci, by przeżyć przygodę swojego życia.

”Łowcy przygód” to nowy reality show, w którym głównymi bohaterami są 12-latki. Zamknięte w baśniowym świecie, budują swój obóz, rozwiązują zagadki, zmagają się ze swoimi słabościami i poznają przyrodę. Wszystko dzieje się w szwedzkim parku Kolmarden. „Show oparty jest na szwedzkim pomyśle i robiony jest w tym samym miejscu i dekoracjach, co Szwedzi” – mówi Grzegorz Piekarski, producent.

Dzieci podzielone na dwie drużyny: Lwów i Niedźwiedzi, rywalizują, wykonując różne zadania. Jedne wymagają wiedzy (np. co jest przysmakiem strusia?), a inne szczęścia, współdziałania lub intuicji. Kiedy przyszliśmy na plan, dzieci układały puzzle z… zawiązanymi oczami. Ta drużyna, która wygra, powiększy się – wieczorem dołączy do nich kolejne dziecko. Przegrani opiekują się zwierzętami – sprzątają w klatce fok lub… karmią aligatory.

„Spotkanie ze zwierzętami to niezwykłe przeżycie” – mówi prowadzący Dariusz Morsztyn, zwany Biegnącym Wilkiem. Jest dla dzieci surowym sędzią, ale i cierpliwym nauczycielem. Biegnący Wilk nie jest ksywką wymyśloną na potrzeby programu. „To jest moje indiańskie imię” – mówi Wilk, który hoduje psy i prowadzi kampanie ekologiczne. „Jestem przeciwnikiem ZOO, ale jeśli już takie miejsca muszą istnieć, to niech będą takie, jak to tutaj – ogromny park safari, w którym jednocześnie ma się kontakt ze zwierzętami i można poznać ich naturalne zachowania” – mówi. Morsztyn ze śmiechem wspomina karmienie aligatora. Mówiąc do kamery, stał tuż obok wielkiego gada.

„Na koniec operator mówi: miałeś spojrzeć w kamerę. Wytłumaczyłem, że nie mogłem, bo aligator się do mnie przysuwał i wolałem go obserwować, niż słać filmowe uśmiechy” – śmieje się. Nad bezpieczeństwem i dobrym samopoczuciem małych bohaterów czuwa sztab specjalistów. „Bałem się, że w tych spartańskich warunkach pojawi się zwątpienie, płacz, ktoś będzie chciał wracać do rodziców” – mówi Piekarski. „Nic z tego. Choć zdarzają się łzy, dzieciaki twierdzą, że przeżywają przygodę swojego życia” – dodaje.

Główną nagrodą w programie stanowi afrykańskie safari. Ale nikt jeszcze o tym nie myśli. Dzieci za bardzo przejęte są tym, co dzieje się tu i teraz…

[Anna Janika, Fakt TV]

Poprzedni artykułNastępny artykuł