

„Nie płacę podatków, bo nie mam z tego mieszkania żadnego zysku. Kupiłem je na kredyt i to, co zarabiam na studentkach, pokrywa miesięczną ratę” – mętnie tłumaczył się Florek. Po chwili niespodziewanie zmienił front: „Nie mam z tego żadnego zysku, bo… jedna z tych dziewczyn to moja rodzina. Umówiłem się z nimi, że one płacą czynsz. Dlatego nie mam z nimi żadnej umowy” – tłumaczy Florek. „Co, on jest altruistą?!” – zastanawia się Marek Bączyk, dyrektor izby skarbowej w Olsztynie. „Przecież do studentek przychodzą studenci. Mieszkanie na pewno będzie zniszczone. Nie wierzę osobie, która mówi, że wynajmuje mieszkanie, ale nie czerpie z tego zysku!”. To nie pierwszy przekręt Florka. Gdy miał tartak, nie odprowadzał składek ZUS od pracowników (ścigał go z tego powodu komornik). Nie płacił też podatków od umów-zleceń, jakich się imał po „Big Brotherze”.
[Mariusz Korzus, Fakt]