Zostań Posłem

Dlaczego zawieszono „Zostań posłem”?

Program „Zostań posłem” miał ruszyć w marcu na antenie TV4. Stacja rozpoczęła już nabór uczestników. Podobno kilka tysięcy osób wysłało zgłoszenia SMS-owe za 7,32 zł. Przez trzy miesiące 14 osób miało walczyć o nagrodę, by potem przeznaczyć ją np. na sfinansowanie kampanii, która miałaby umożliwić wystartowanie w najbliższych wyborach do parlamentu. Kandydaci byliby filmowani przez całą dobę. Co dokładnie mieli robić w programie – nie wiadomo. O tym, czy pozostaną na wizji, mieli decydować widzowie uzbrojeni w komórki. Reality show wzbudził ogromne zainteresowanie także wśród polityków. Andrzej Lepper gorąco zapewniał, że Samoobrona przyjmie zwycięzcę z otwartymi rękami i da mu miejsce na liście wyborczej. Marek Dyduch – sekretarz generalny SLD, zastanawiał się nawet, czy nie zgłosić młodych, niezgranych członków Sojuszu, bo „zawodowi politycy mają niskie notowania”. Nagle z dnia na dzień stacja wycofała się z pomysłu. Reality show „Zostań posłem” zniknął z anteny, zanim się na niej pojawił. Wszyscy zachodzą w głowę, co się stało. Czy ktoś przestraszył się demokracji telewizyjnej?

Czyżby Zygmunt Solorz, właściciel Polsatu, w skład którego wchodzi TV4, bał się, że niechcący wesprze Leppera? A może obawiał się wykreowania drugiego Sebastian Florka (SLD) znanego głównie z występów w „Big Brotherze”? „Każdy, kto tak mówi, tylko mnie obraża” – denerwuje się poseł Florek. „Zajmuję się wieloma bardzo ważnymi rzeczami, a wszyscy powielają tylko mity, że jestem posłem jedynie dzięki Big Brotherowi” – dodaje. Jest też nieco inne wyjaśnienie decyzji zarządu TV4. „To proste. Nikt nie chciał zadzierać z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji, która mogłaby robić problemy z przyznaniem kolejnej koncesji dla stacji za to, że robi sobie kpiny z demokracji” – mówi jeden z rozmówców znający kulisy sprawy. „Podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu programu i to wszystko” – ucina Marta Sprawka, reprezentująca TV4. Niestety, z Zygmuntem Solorzem, bez wiedzy którego takich decyzji się nie podejmuje, nie udało się porozmawiać. Finał jest taki, że oprócz rozczarowanych polityków stacja musi zmierzyć się z niezadowoleniem rzeszy niedoszłych uczestników audycji. „Nikt nie dawał nikomu gwarancji, że wysyłając SMS-a, dostanie się do programu” – broni się Sprawka. „Mamy dane tych osób i jeśli wznowimy 'Zostań posłem’, na pewno będą brani pod uwagę” – dodaje.

[Krzysztof Olszewski, Metro]

Poprzedni artykułNastępny artykuł