Wyprawa Robinson 2004

Rozmowa z Lidią Wasiak-Lewandowską

Lidia Wasiak-Lewandowska ma 41 lat. W 1983 roku zdobyła tytuł Miss Polonia. Uczestniczyła w wyborach Miss World w Londynie. Spytana, co sądzi o sytuacji w Polsce, odpowiedziała, że trudno mieszać piękność z polityką. I przegrała. Obecnie jest matką 12-letniej Karoliny i ma własną firmę kosmetyczną. Gdyby mogła cofnąć czas, nie wzięłaby udziału w Miss Polonia. Ale w „Wyprawie Robinson” – chętnie.

-Twierdzisz, że tytuł Miss Polonia skomplikował ci życie. Dlaczego?
-To, co działo się po wyborach, było ponad moje siły! 90 procent osób, z którymi się spotykałam, nie zastanawiało się, jaka jestem. Liczyło się tylko, jak wyglądam.

-Mimo że była to żyła złota?
-Wygrałam „malucha”, kupiłam mieszkanie. Ale trzeba było to utrzymać. Z tym nie było różowo. Mogłam być modelką Mody Polskiej, hostessą – takie to wtedy były możliwości.

-A może zgubił cię brak wiary w siebie?
-Nie lubię się pokazywać. Teraz mam dystans do życia, ale wtedy bardzo się przejmowałam. Nie miałam superciuchów, kosmetyków, nie było jeszcze wtedy wizażystek, a na częste wizyty u fryzjera nie miałam pieniędzy. I bywałam obiektem złośliwych komentarzy. To było okropne. Rok po wyborach ścięłam i przefarbowałam włosy na ciemno, żeby ludzie mnie nie poznawali.

-To prawda, że z powodu tytułu nie dostałaś pracy w szpitalu?
-Skończyłam studium medyczne i chciałam pracować jako fizjoterapeutka. Ale kierowniczka od razu mnie skreśliła. Nie chciała nawet przeprowadzić rozmowy wstępnej, bo Miss musi być próżna i głupia.

-Nie przesadzasz z tym narzekaniem? Jako najpiękniejsza Polka zwiedziłaś świat.
-Nie było tego tak dużo: wybory Miss World w Londynie, Miss Europy w Wiedniu, sesje zdjęciowe w Oslo, ale wracałam do prozy życia i nikt nie zastanawiał się, jak czuję się i co myślę. Musiałam być ładniejsza i fajniejsza niż jestem.

-Programem „Wyprawa Robinson” żądzą podobne prawa. Widzowie też będą cię oceniali.
-Myślę, że nie po wyglądzie. Zgłosiłam się, bo chciałam sprawdzić siebie i przeżyć przygodę.

-A może, by się przypomnieć?
-W podstawówce napisałam książkę „Agnieszka na bezludnej wyspie”. Gdy zobaczyłam informację o castingu, pomyślałam, że powinnam spróbować. Żeby spełnić marzenie. Mimo głodu, upału, robali, to były wakacje mojego życia! Od 10 lat prowadzę z rodzicami solarium. Pora coś zmienić. Po cichu liczę, że udział w programie pomoże mi znaleźć ciekawszą pracę.

-Co w programie było najtrudniejsze?
-Po dwóch tygodniach jedzenia ryżu – bo tylko tego było do woli – żołądek odmówił nam posłuszeństwa. Zwracaliśmy każdą porcję. Głód to najgorsze, co nas spotykało.

-A poza tym?
-Brud. Jestem pedantką. Czułam się fatalnie nie myjąc przez miesiąc zębów. Gdybym mogła cofnąć czas, nie wzięłabym udziału w konkursie Miss Polonia. Ale w programie „Wyprawa Robinson” bardzo chętnie!

[Ewa Tarasiuk, Super Express / fot. Wojciech Frelek, ADM]

Poprzedni artykułNastępny artykuł