

Po powrocie do domu, Ania wciąż narzekała na ból. Nie przeszkodziło to jej jednak, by o czwartej nad ranem wraz z Aldkiem i Karoliną wywołać bitwę, w której cała trójka obrzucała się wszystkim co było pod ręką. W wyniku dziecinnej zabawy w kuchni zapanował wielki bałagan. W tym czasie wszyscy pozostali uczestnicy spali. Wielu osobom nie spodobały się nocne hałasy i dziecinne zabawy. „Co wy robicie? Człowiek sobie kupuje coś do żarcia, a wy sobie tutaj robicie jakąś jatkę. Idźcie powrzucajcie się do wody, powyrywajcie sobie trawę, ale nie róbcie takiej rozpierduchy, bo później będziecie musieli to wszystko sprzątać! Potem to wszystko w tym dywanie gnije i jest smród! I niektórzy chcą iść spać, bo jutro jest egzamin, za który ktoś zabulił kupę kasy! Ma być kur…a spokój w końcu, bo mam dość tego!” – krzyczała Wiola. Magda zaatakowała Karolinę: „Zaczęłaś coś robić, to się zastanów, że może ktoś sobie tego nie życzy. Wyjdź, bo śmierdzisz”. Wiola powiedziała co myśli o zaistniałej sytuacji, wdając się również w krótką sprzeczkę z Anią. „Weźcie tych ludzi stąd, bo ja wychodzę” – stwierdziła na koniec Karolina. Cała trójka winowajców obiecała, że wszystko zostanie szybko uprzątnięte. Jednak dla Aldka i Karoliny przejście od słów do czynu okazało się drogą nie do przebycia. Oboje przypatrywali się tylko, jak Ania ze zbitymi łokciami nosi wiadro z wodą, by później zaproponować zrobienie porządków następnego ranka. W rezultacie Ania większość bałaganu musiała uporządkować sama.