

W środę oskarżony po raz kolejny nie stawił się w sądzie. Sędzia zdecydowała o jego tymczasowym aresztowaniu ze względu na utrudnianie postępowania karnego, które się przeciwko niemu toczy. Gerard J. i jego trzej koledzy pod koniec stycznia 2002 r. próbowali wyłudzić pieniądze od Bożeny G., współwłaścicielki jednego z największych targowisk na Dolnym Śląsku. Podali się za funkcjonariuszy Urzędu Ochrony Państwa. Mąż kobiety był w tym czasie aresztowany pod zarzutem wręczania łapówek miejskim urzędnikom. Powiedzieli kobiecie, że jest w niebezpieczeństwie i zaproponowali ochronę. Na ten cel potrzebowali pieniędzy. Zażądali od Bożeny G. 40 tysięcy złotych. Oskarżeni twierdzili też, że mają możliwość przekazania kobiecie informacji na temat szczegółów prowadzonego przeciwko jej mężowi postępowania. Powoływali się na znajomość z policjantem prowadzącym śledztwo. Próba wyłudzenia jednak wyszła na jaw i mężczyzn zatrzymano. To nie pierwsza tego typu sprawa, w którą zaangażowany jest Gerard J. Przed sądem w Zgorzelcu odpowiada on za podszywanie się pod policjanta. Dodatkowo Gerard J. odpowiada przed zgorzeleckim sądem za podszywanie się pod policjanta. W środę jego obrońca po wyjściu z sali sądowej przyznał, że nie wie, co się dzieje z mężczyzną. Śródmiejski sąd uznał tymczasem, że jedynie aresztowanie oskarżonego pozwoli na rozpoczęcie procesu.
[IAR, PAP]