Big Brother

Wywiad z Piotrem Lato

Piotr Lato – uczestnik pierwszej edycji „Wielkiego Brata” jest konsekwentny – ciągle chce zajmować się muzyką. Nagrał już materiał na płytę i promujący go teledysk. Poza tym studiuje handel zagraniczny oraz komunikację społeczną i media.

-Fascynację programem reality show „Big Brother”, w którym brałeś udział, mamy już za sobą. Jakieś przemyślenia w związku z tym?
-Ostatnio miałem okazję powspominać czasy pierwszej edycji „Big Brothera”. W domu u naszej rzeczniczki prasowej odkopaliśmy kilka kaset z nagraniami programu. Obejrzałem to wszystko, powspominałem sobie i stwierdziłem, że był to naprawdę fajny okres w moim życiu. Czy żałuję, że już się skończył? Nie, chyba nie. Wszystko ma swój początek i koniec. Teraz mam inne zajęcia.

-Twoim zdaniem udział w programie pomógł Ci w jakiś sposób?
-Zdecydowanie tak. Pomógł i to na wielu płaszczyznach – od kwestii finansowej, gdyż dzięki programowi mogłem odłożyć trochę pieniędzy, które teraz lokuję w zespół, płytę i teledysk, po nowe znajomości. Zobaczyłem, czym tak naprawdę jest show-biznes, komu warto zaufać, komu należy schodzić z drogi. Dojrzałem do tego, żeby pójść dalej.

-Obecnie kończysz pracę nad swoim debiutanckim albumem…
-Tak, to prawda. Na początku roku nagrałem ze swoim zespołem trzy utwory, które wychodzą właśnie jako singiel promujący. Co to będzie? Będzie miejsce na utwór instrumentalny, będą utwory śpiewane w języku angielskim i polskim, będzie też chór gospelowy, trochę muzyki etnicznej, będzie również jeden cover, mianowicie Neil Young i „Keep on rollin”. Wyruszam właśnie z zespołem w trasę promującą po Polsce. Będę odwiedzał lokalne stacje radiowe i zachęcał do słuchania mojej muzyki.

-Skąd czerpałeś inspiracje?
-Na tej płycie każdy znajdzie coś dla siebie. Ucieszy się ten, kto lubi zespół Metallica, i ten kto słucha Stone Temple Pilots. Zadowoleni będą również ci, którzy lubią chóry gospelowe, muzykę barokową, jazz, swing, soul.

-To będzie płyta Twoja czy płyta zespołowa?
-To będzie moja płyta. Przez dwa lata pisałem piosenki i uzbierało się tego trochę, wystarczyłoby na dwa albumy. Na razie pojawi się singiel, na którym usłyszeć będzie można tytułowy „Daleko stąd”, wspomniany cover „Keep on…” oraz trzeci – niespodzianka. Są szanse, żeby poszło to wszystko w MTV i w VIVIE.

-Jakie piętno na Tobie i Twojej muzyce odcisnął Zbigniew Hołdys?
-Zbyszek to naprawdę świetny facet. Mobilizował mnie od samego początku. Chodził, pomagał, próbował zainteresować mną i moją muzyką firmę fonograficzną, aż w pewnym momencie naraził się przez moją osobę na dość uszczypliwe komentarze. Były to głównie komentarze od ludzi z tzw. branży, którym wydawało się, że Zbyszek przez to, co robi, ośmiesza się. To musiało go zaboleć i nasz kontakt w pewnym momencie się urwał. Dał mi do zrozumienia, że w tej chwili nie ma dla mnie zbyt wiele czasu. Ale niedawno wysłałem do niego list. Rozmawialiśmy przez telefon. Zaproponował mi udział w prowadzonym przez niego programie w MTV. Jest w porządku. Bardzo sobie to cenię.

-Boisz się konkurencji ze strony swoich kolegów i koleżanek z „Idola”?
-Nie wiem, czy nazwałbym to konkurencją. Cieszy mnie, że do naszej rodzimej muzyki rockowej napływa nowa krew. Problemem najważniejszym są niestety pieniądze. Ja jestem gdzieś między tymi ludźmi, tak naprawdę między tymi dwoma światami. Wypromował mnie w jakiś sposób reality show, podobnie jak ich „Idol”. Ewelina Flinta jest w porządku, chociaż nie słyszałem całego jej albumu. Nie mogę doczekać się krążka młodego i ambitnego Krzysia Zalewskiego.

[Dlaczego, czerwiec 2003]

Poprzedni artykułNastępny artykuł