Big Brother 3: Bitwa

Monika Brochacka i Piotr Borucki w „Na żywo”

„Nie lubię być oszukiwany. Wolę, jak ktoś mówi mi wprost, że mnie nie kocha, niż udaje” – mówi Piotr. „Big Brother” nie raz bawił się w swatkę. Skutek był opłakany, bo pary rozchodziły się błyskawicznie i bez żalu. Z Moniką i Piotrem jest zupełnie inaczej.

Wejście Moniki Brochackiej do Domu w Sękocinie było jak powiew świeżego powietrza – wspomina Piotr Borucki „Chemik”, zwycięzca trzeciej edycji „Big Brother”. „Jej energia i spontaniczność pomogły mi przeżyć najgorsze, gdy nie potrafiłem dogadać się z pozostałymi domownikami. Nie podobało im się nic, co proponowałem. Lubię Jędrka, Kasię, Magdę… Właściwie nic do nich nie mam. Nudziłem się i chciałem robić coś fajnego, a nie tylko wyrywać włosy z nóg albo grać w chińczyka”. Ci, którzy uważnie oglądali program, pamiętają, że Monika i Piotr nie od razu przypadli sobie do gustu. „Dokuczałem jej w prymitywny sposób” – przyznaje „Chemik”. „Powiedział, że jestem mięsem armatnim do odstrzału” – dodaje Monika.

Słodziak, szkoda, że taki młody
Nie da się ukryć, że zrobiła jednak na nim wrażenie. Zgrabna (179-90-57-87), wesoła, odważna. Znacznie podniosła temperaturę programu. Monika była nie tylko nową zawodniczką w „Big Brother”, ale także przybyszem z wielkiego świata. Ma 22 lata i od sześciu lat jest modelką. Chodziła w pokazach Diora, Gucciego, Sonii Rykiel, w Paryżu pracuje dla renomowanej agencji. Dość szybko się polubili z Piotrem, choć początki znajomości były niewinne. Ona wkładała mu do głowy drzewo genealogiczne swojej rodziny, on wylewał smutki. Im lepiej się poznawali, tym większą przyjemność sprawiało im przebywanie razem. Telewizja nie kłamała, gdy na ekranie widzowie mogli oglądać te zalotne spojrzenia, czułe uściski, a nawet nieśmiałe pocałunki. Po kilku dniach Piotr w Pokoju Zwierzeń powiedział: „Czuję bluesa z tą dziewczyną, pewnie zostaniemy przyjaciółmi. A może czymś więcej?”. Zaimponowało mu, że Monika bardzo kocha córkę i jest dla niej mamą i tatą. Spodobało mu się, że nie wszystko wystawia na sprzedaż. „Fajnie, że się szanuje – nie rozebrała się przed czterema milionami ludzi. Jest dowcipna i nie można się z nią nudzić. Lubi, gdy coś się dzieje. Nie wywyższa się” – podsumował. Ona w rewanżu wyznała: „To superprzyjaciel i superfacet. Niewiarygodnie uczciwy, stara się znaleźć w każdym jakąś dobrą cechę, wszystkich usprawiedliwia. No i rozwala kobiety uśmiechem. Zazdroszczę tej, której się oświadczy. Piotr jest ciepły, czuły. Romantyk. Słodziak. Szkoda tylko, że ma dopiero 25 lat”.

Rosół mamy i coca-cola z cytryną

Z czasem stali się prawie nierozłączni i nie ukrywali tego, co do siebie czują. Reszta mieszkańców z ich romansu żartowała, pokpiwała, że zachowują się jak Romeo i Julia. Cztery tygodnie spędzone razem w Domu w Sękocinie zrobiły swoje. „Zwykle to mnie ludzie się zwierzają, a tym razem ja wszystko o sobie opowiadałem, choć wcale mnie do tego nie prowokowała” – mówi Piotr. Poznali się na wskroś, bez trudu wyliczają słabe i silne strony. „Piotrek najbardziej lubi jeść rosół swojej mamy, nie znosi kotletów mielonych, a wolny czas spędza przy komputerze, na boisku do koszykówki albo grając na gitarze”. Chemik popisuje się wiedzą o Monice: „Jest uzależniona od czterech rzeczy: rozmów z przyjaciółką Wiolą, jazdy na nartach, coca-coli z cytryną, kupowania ciuchów i butów (w domu ma ogromną kolekcję klapek). Poza tym ładnie rysuje, a w przyszłości chciałaby studiować historię sztuki”. Najtrudniejsze było rozstanie. „Gdyby wyszedł przede mną, też opuściłabym Dom. Nie zostałabym sama” – przekonuje Monika. „Ostatnie dni dłużyły mi się niemiłosiernie. Dopiero kiedy w finale usiadłem naprzeciwko Jędrka Galicy, pomyślałem, że mam 50 procent szans na wygraną” – wspomina Piotr chwilę zwycięstwa. Tego wieczoru Monika była najczęściej pokazywaną w telewizji kobietą. Mama Piotra i jego była dziewczyna stanowiły jedynie tło.

Weronika wśród złamanych serc

Choć bardzo młodzi, oboje są już po przejściach. Monika ma za sobą nieudane małżeństwo. Cieszy się, że z byłym mężem, ojcem trzyletniej Natalki, wzięła tylko ślub cywilny. Marzy się jej – być może jak każdej dziewczynie – biała suknia z welonem i marsz Mendelssohna. Piotr nie kryje, że zawsze był kochliwy. W Policach zostawił po sobie tuzin złamanych serc i niezałatwioną sprawę z Weroniką, swoją byłą dziewczyną. Dotąd nie myślał o założeniu rodziny. Uważał, że 25-letni mężczyzna nie musi się śpieszyć. Poznanie Moniki zmieniło nieco jego punkt widzenia. „Może powinienem się ustatkować” – waha się. Przed nim trudna rozmowa z byłą dziewczyną. Jest jej to winien. „Znaliśmy się pięć miesięcy. Byliśmy bardziej kolegami niż parą. Zerwaliśmy w czasie programu, a teraz ona dzwoni do mnie i rozpacza, że mnie kocha i nie może beze mnie żyć. Nie wierzę jej. To fałszywe”. Piotr zauważył, że po wygranej w „Big Brother” kręci się wokół niego więcej kobiet. „Nie narzekałem na brak powodzenia, ale to jakiś obłęd. A przy okazji dobra terapia psychologiczna. Gdy jest mi źle, czytam i listy od wielbicielek. Fanki, i to w różnym wieku, zapraszają na drinka, spotkanie, a czasem oferują pójście na całość”. Konkurują w liczbie otrzymanych maili i SMSów. Dzwonią do siebie i przekazują co ciekawsze fragmenty. Monika wścieka się, kiedy słyszy, że interesuje się Piotrem dla pieniędzy. Gani go, gdy ten bierze sobie do serca krytyczne uwagi. Udział w programie był dla niego niezłą lekcją, także w relacjach z kobietami. Przyznaje, że historia z Kasią Woźną powinna nauczyć go ostrożności: „Jednego dnia motyle przyleciały, a drugiego odleciały. Nie mam o to pretensji. Jest młoda i chce się wyszumieć. Niech się bawi. Wiem, że za bardzo ufam kobietom. Obiecałem mamie, że to się zmieni. Ale z drugiej strony – czy warto? Chyba wolę wierzyć ludziom, niż podchodzić z rezerwą”. Monika odgraża się, że nie odda Piotra złej kobiecie. On, uśmiechając się, cytuje słowa piosenki: „Świat zawirował tysiącem barw. Jeszcze nie wiem, co się dzieje. Jestem przerażony. Mnie znają wszyscy, a ja nikogo. Mam taki odruch, żeby każdemu na ulicy mówić dzień dobry, bo w sumie nie wiadomo, czego się spodziewać”. Twierdzi, że wygrana nie była żadnym wyczynem – po prostu miał szczęście, akurat jemu się udało. Sukcesem są studia na Politechnice Szczecińskiej, kiedyś doktorat z chemii, wymarzona reżyseria w Łodzi. Bardzo powoli dochodzi do siebie po finale. Jego życie wywróciło się do góry nogami. Co prawda nadal mieszka razem z rodzicami i dzieli pokój z młodszym bratem Pawłem, ale na tym koniec podobieństw. Przybyło mu 500 tysięcy zł i mnóstwo nowych przyjaciół. Niedawno kupił pierwszy telefon komórkowy i pierwszy raz leciał samolotem. Chce zapytać Monikę o parę rzeczy i liczy na szczerą odpowiedź.

Chce go ugryźć w ucho

Piotrek nie sądził, że aż tak będzie mu brakować prywatności. Cieszy go wygrana, jednak drugi raz nie dałby się namówić na „Big Brother” za żadne pieniądze. Zbyt wiele osamotnienia w Domu i za duży stres po wyjściu. Na ulicy pędzą za nim dzieci, a ostatnio ktoś zapytał go o numer buta, bo chciał mu kupić rolki. Burmistrz Polic obiecał mieszkanie i – jak to zwykle – od razu wybuchła afera. Część mieszkańców zaprotestowała, twierdząc, że są tacy, którym ono bardziej się należy. Piotr nie spieszy się z deklaracjami, ale jest gotowy na miłość. Jednocześnie ma pewne obawy: „Monika to atrakcyjna kobieta, mało który mężczyzna nie zakochałby się w niej. Mówiła, że ma kogoś. Zawsze będzie się kręcić wokół niej wielu facetów, bogatych facetów”. Mimo wątpliwości Piotr zamierza spróbować, a Monika nie mówi nie. Twierdzi, że jej obecny związek jest w fazie przejściowej, a na razie chciałaby pobyć sama. Na życie potrzebuje partnera, któremu się wypłacze, wyśmieje, będzie mogła wskoczyć na plecy albo ugryźć w ucho. Ten opis idealnie pasuje do Piotra. Jaki jest jego ideał kobiety? „Popatrzcie na moje zdjęcie” – podpowiada Monika. Jeden z internautów napisał do Piotra: „Dla ciebie życie teraz to nie garkuchnia, tylko szwedzki stół – ty wybierasz”. Przyjaciele twierdzą, że Piotr już dokonał wyboru. Zanosi się na coś więcej niż chwilową znajomość. Co prawda oboje twierdzą, że są jedynie przyjaciółmi, ale chyba sami w to nie wierzą. Wszystko dopiero przed nimi.

[„Na żywo”, 13 czerwca 2002]

Poprzedni artykułNastępny artykuł