Big Brother, Big Brother 2, Big Brother 3: Bitwa

Czat z Jarosławem Ostaszkiewiczem

Oto zapis czatu z Wielkim Bratem, przeprowadzonego w czwartek, 6 czerwca na stronach „Gazety Wyborczej”.

-Jak się czujesz po ujawnieniu twarzy?
-Wolny i zadowolony, przede wszystkim z tego, że może do niektórych ludzi dotarło, że „Big Brother” to tylko program rozrywkowy. Chciałbym przypomnieć, że po pierwszej edycji „Gazeta Wyborcza” w pewnym sensie ujawniła szczegóły dotyczące mojej osoby.

-Jak reagują na Ciebie znajomi po ujawnieniu?
-Znajomi reagują różnie, natomiast przeważają pozytywne reakcje. Część martwi się, co ze mną będzie teraz. Uspokajam ich, mówiąc, żeby pamiętali, że mam refleksyjny stosunek do rzeczywistości.

-Czy będzie kolejna edycja „Big Brother” i czy z tym samym głosem Wielkiego Brata?
-Nic mi na ten temat nie wiadomo. To, że się ujawniłem, oznacza, tylko to, że się ujawniłem.

-Czy w Domu „Big Brother” miałeś swoich zastępców, tzn. czy mieszkańcy słyszeli czasem także inne głosy, kiedy ty miałeś wolne?
-Tak, szczególnie w pierwszej i drugiej edycji. Nie zmieniło to faktu, że mieszkańcy reagowali na mój głos jak na głos Wielkiego Brata.

-Czy z wykształcenia jesteś psychologiem? Czy miałeś do dyspozycji zespół jakichś ludzi?
-Nie jestem psychologiem. Mieszkańcy byli pod stałą opieką psychologa, a ja bardzo często prosiłem go o uwagi na temat sytuacji psychologicznej w Domu Wielkiego Brata.

-Czy Twój głos jest naprawdę taki „basowy”, czy to mutacja komputerowa?
-Mówią, że tak. Natomiast głos przechodził tylko przez głośnik interkomu, co dawało trochę możliwości zmian, szczególnie rejestru basowego, ale podstawa musi być.

-Ile czasu dziennie spędzał Brat w Sękocinie?
-Mój rekord to 22 godziny na dobę.

-Nie miałeś ochoty zamilknąć?
-Często milczałem.

-Która z osób, które zamieszkiwały Dom Wielkiego Brata, była według ciebie najciekawsza?
-Wielki Brat nie ocenia – dzięki temu mogłem zachować dystans do wydarzeń w Domu Wielkiego Brata.

-Zaprzyjaźniłeś się z którymś z mieszkańców?
-Nie, ale w czasie programu niedzielnego, kiedy przyszedłem do Domu Wielkiego Brata i spędziłem trzy godziny z mieszkańcami, wyczuwałem szczególną więź, nie chciałbym powiedzieć, że rodzinną, ale coś w tym było.

-Miałeś czasem ochotę wejść do środka i potrząsnąć niektórymi?
-Nie.

-Zawsze byłeś bardzo niezadowolony, gdy mieszkańcy godzili się na zachcianki kobiet (słynny samoopalacz i peeling). Czy prywatnie jesteś macho?
-Staram się być krytykiem postaw macho. Ta postawa mnie śmieszy.

-Czy typowałeś sobie zwycięzców?
-Nie.

-Czy trudno było być obiektywnym? Każdy ma swoje sympatie i antypatie.
-Bardzo trudno. Pomocna dla mnie była postawa polegająca na nieocenianiu. Polecam na życie.

-Ale chyba nie można tak do końca odrzeć się z człowieczeństwa i zmienić w Wielkiego Brata, żeby nie myśleć na temat mieszkańców, nie oceniać ich, nie lubić?
-Na szczęście nie. Dla mnie nieocenianie jest wartością. Ludzka twarz Wielkiego Brata pojawiała się w momencie tak zwanych wpadek, kiedy przekręcał jakieś wyrazy, mylił imiona, itd. To skutecznie wentylowało atmosferę w Domu Wielkiego Brata.

-Czy Wielki Brat oglądał filmy, w których występowali uczestnicy programu? Jeśli tak, to co o nich sądzi?
-Nie oglądałem, ale czytałem scenariusz.

-Czy po zakończeniu „Big Brother” otrzymałeś jakieś propozycje współpracy medialnej?
-Jakieś tak.

-Najśmieszniejsza twoim zdaniem sytuacja w Domu „Big Brother”?
-Było ich dużo. Kury Florka, tydzień wojskowy w pierwszej edycji, śmiech Manueli i wiele, wiele innych.

-Co tak naprawdę stało się z Irkiem?
-Druga edycja programu to konflikt polegający na zderzeniu wrażliwej jednostki ze standardami społecznymi. Ten konflikt trwa poza Domem Wielkiego Brata i chyba jest w jakiś sposób wieczny.

-Cała ekipa miała pewnie niezły ubaw ze scen miłosnych w Domu?
-Wszyscy byli zaskoczeni.

-A największa wpadka Wielkiego Brata?
-Trudno mi ocenić, ponieważ te wpadki, tak jak powiedziałem wcześniej, wentylowały sytuację, więc miały charakter pozytywny.

-Czy lubisz Kena?
-Tak.

-Czego dowiedziałeś się o Polakach dzięki „Big Brother”?
-Że potrafią być odważni, potrafią zmienić swoje życie, że potrafią być tolerancyjni, ale czasami sami wyznaczają granicę tej tolerancyjności. Potrafią być otwarci, ale przychodzi moment, kiedy mówią „dość” tej otwartości. Potrafią być szaleni, mają poczucie humoru, i tym podobne.

-A o widzach?
-Widzowie często mnie zaskakiwali swoimi decyzjami, szczególnie w czasie konfliktu pomiędzy Kenem, a Agnieszką Koziołek. Cieszę się, że poprzez swoje decyzje widzowie pokazali, że są społeczeństwem demokratycznym.

-Czy zgadzasz się ze zdaniem socjologów, który twierdzą, że „Big Brother” uderza w najniższe uczucia?
-Zawsze w takich momentach powtarzam, że to jest program rozrywkowy. Mam niejasne przeczucie, że dyskusja na temat tego, w co uderza Wielki Brat była dosyć chaotyczna, a strony bardziej kierowały się emocjami niż argumentami.

-Czy udział w takim programie, a zwłaszcza w takiej roli zmienił cię?
-Na pewno musiałem nauczyć się utrzymywania dystansu do rzeczywistości, do siebie. Z tego, co obserwuję, ten dystans pozostał we mnie po zakończeniu programu.

-Jaka naprawdę była Gosia Maier? Telewizja ukazała ją w niekorzystnym świetle. Czy TVN stwarzała dobrych i złych, manipulowała wizerunkiem tych ludzi?
-W Domu Wielkiego Brata nikt nikomu nie kazał niczego robić. Wielki Brat nie cenzurował zachowań mieszkańców Domu. Problem rodził się w momencie, kiedy mieszkańcy mieli jakieś oczekiwania na swój temat. Kiedy za coś, co zrobili, oczekiwali nagród. Zawsze wtedy powtarzałem, że jest to eksperyment Pawłowa.

-Jak przyjmowałeś krytykę prasy, innych mediów, autorytetów moralnych i religijnych? Miałeś poczucie, że robisz coś złego, że łamiesz konwencje?
-Tak jak powiedziałem wcześniej, ta dyskusja wokół programu miała bardzo emocjonalny charakter. Teraz przygotowuję scenariusz na temat perypetii człowieka, który był Wielkim Bratem i będę starał się w tym scenariuszu wypowiedzieć na temat autorytetów moralnych, a także na temat krytyki programu i dyskusji wokół niego.

-Czy dość swobodne zachowania sypialniano-łazienkowe uczestników gry wprawiały cię w zakłopotanie?
-Tak jak powiedziałem, Wielki Brat nie cenzurował zachowań mieszkańców, ale byłem zaskoczony obrotem sprawy.

-Czy naprawdę nie można było ukryć się przed okiem Wielkiego Brata?
-Można, w korytarzu prowadzącym do łazienki szafy zostały ustawione w taki sposób, że ktoś, kto wszedł między nie, był poza zasięgiem kamer. Mowa o trzeciej edycji.

-Dlaczego nie dawałeś mieszkańcom papierosów?
-Mieszkańcy dostawali papierosy, natomiast nie w takiej ilości, jakiej chcieli.

-Dlaczego kabina prysznicowa Domu Wielkiego Brata nie miała drzwi?
-Jestem zaskoczony tym pytaniem, ponieważ tak bardzo przyzwyczaiłem się do tego, że nie ma tam drzwi, że nie pomyślałem, że powinny tam być.

-Na ile wypowiedzi Wielkiego Brata wychodziły od ciebie, a na ile od realizatorów lub producentów?
-Wypowiedzi Wielkiego Brata miały charakter autorski.

-Jak radzą sobie byli mieszkańcy Domu teraz, kiedy światła zgasły? Mam wrażenie, że nie wszyscy radzą sobie z rzeczywistością.
-O to trzeba zapytać mieszkańców.

-Czy zdarzały się sytuacje, na które nie byliście przygotowani?
-Specyfika programu Wielkiego Brata polega właśnie na nieprzewidywalności rozwoju zdarzeń.

-Czy Irek i Zołza to osoby, które utrudniały ci pracę?
-Nie. Zdecydowanie nie. Dzięki nim powstawały sytuacje i konflikty, które podnosiły temperaturę programu.

-Nie czujesz się trochę odpowiedzialny za mieszkańców?
-Czuję się bardzo odpowiedzialny za mieszkańców, aczkolwiek mam świadomość, że to oni sami podjęli decyzję o wzięciu udziału w programie. Mogę powiedzieć, że wielokrotnie współczułem mieszkańcom.

-Jakiej słuchasz muzyki?
-Cage, Mozart, Tymon, Mazol.

-Czytałeś książkę Gulczasa?
-Nie, nie czytałem. Nie miałem czasu.

-To szkoda, bo trochę pojechał po Wielkim Bracie.
-Wielki Brat właśnie też po to był, żeby po nim jeździć.

-Nie będzie ci brakowało tej pracy?
-Nie, myślę, że pojawią się nowe wyzwania.

-Czy myślisz, że wizyta polskich piłkarzy w Domu Wielkiego Brata wyszła im na dobre?
-Na szczęście Wielki Brat nie ocenia.

-Czy uważasz Martynę Wojciechowską za atrakcyjną kobietę?
-Oczywiście.

-Na ile konflikty powstające w Domu były spowodowane faktem zamknięcia w Domu, a na ile umiejętnym reżyserowaniem i prowokowaniem konfliktowych sytuacji?
-Ten program nie był reżyserowany. Wielki Brat stawał się stroną konfliktu właśnie dlatego, że był strażnikiem regulaminu. Ten regulamin wywoływał najwięcej konfliktów. Jak to powiedział jeden z mieszkańców: Polacy nie lubią, jak im się coś każe. Z drugiej strony, regulamin dawał równe szanse wszystkim uczestnikom gry, a zatem należało go przestrzegać.

-W trakcie programu wiedziałeś, który z uczestników ma największe szanse wygrać? Nie miało to wpływu na postępowanie wobec niego?
-Nie.

-Czy próbowałeś narzucać mieszkańcom swoje zdanie, miałeś poczucie, że jesteś dyktatorem lub wręcz Demiurgiem?
-Tak jak już wcześniej mówiłem, gdybym poczuł władzę nad mieszkańcami, powinienem natychmiast zrezygnować z tej współpracy. Koncepcja postaci Wielkiego Brata, którą zbudowałem, zakładała, że Wielki Brat jest poniekąd jednym z mieszkańców Domu, a jego zadanie polega na pilnowaniu regulaminu.

-Miło jest mieć władzę, prawda? Czy czułeś się Bogiem?
-Wszystko jest dla ludzi.

-Czy ktoś z uczestników mógł oszukać i pokazać się całkowicie innym, niż jest w rzeczywistości?
-Tak, tylko po co?

-Czy były sytuacje, kiedy trudno było Wielkiemu Bratu zachować powagę?
-Były. Na szczęście wtedy Wielki Brat ratował się pauzą.

-Czy wzorowałeś się na Wielkich Braciach z innych edycji? Może rozmawiałeś z braćmi z innych państw?
-Z tego, co wiem, postać Wielkiego Brata jest charakterystyczna tylko dla polskich edycji „Big Brother”.

-Nie rozumiem. Czy to znaczy, że w innych edycjach mieszkańcy nie mieli takiego nadzorcy jak nasz Wielki Brat?
-Mieli, ale nie było tak wykreowanej postaci.

-Jakie pytanie najczęściej słyszysz podczas wywiadów?
-Pytania są bardzo różne.

-Wielki Brat jest bardzo tajemniczy i trzyma język na wodzy. Czy to twoje indywidualne cechy?
-Tajemniczy – to element kreacji. Trzymanie języka na wodzy jest konsekwencją logiki postaci Wielkiego Brata.

-Czy chciałbyś wziąć udział w następnej edycji „Big Brother” jako mieszkaniec?
-Przebywanie w Domu jest czymś szczególnym. To tak, jak aktor, który wchodzi na scenę i czuje stres, myśli o tym, że jest oglądany, ale po chwili zapomina o tym i zaczyna żyć życiem Domu. W czasie jednego z programów miałem możliwość poczuć tę magiczność Domu Wielkiego Brata.

-Co stanie się z Domem Wielkiego Brata, skoro nie planuje się czwartej edycji programu?
-Nie znam planów dotyczących Domu Wielkiego Brata.

-Jak zostać Wielkim Bratem? Czy trzeba być mężczyzną?
-No tak, bo jeśli nie, to wtedy byłoby się Wielką Siostrą.

-Czy obok Holandii, tylko Polska miała swoją „Bitwę”?
-Z tego, co wiem, to tak.

-Czy Piotr Lato naprawdę musiał wyjść? Miał szansę wygrać.
-Naruszył regulamin.

-Dużo więcej osób naruszyło regulamin, a nie wyszły.
-Pamiętajmy jednak, że to była pierwsza edycja i ten moment naruszenia regulaminu był momentem szczególnym.

-Jesteś rozrywkowy czy raczej ponurak?
-Trudno mi ocenić.

-Czy Manuela była taka przez 24h?
-Tak.

-Gdzie Wielki Brat wybiera się na wakacje?
-Jeszcze nie wiem.

-Na ile praca w teatrze pomogła ci w kształtowaniu postaci Wielkiego Brata?
-Bardzo. Właściwie przez całe trzy edycje miałem wrażenie, że biorę udział w czymś, co można by określić teatrem Domu Wielkiego Brata.

-Czy według Wielkiego Brata nie było konkurencji dla Chemika?
Wielki Brat nie zastanawiał się nad takimi sprawami.

-Nie chciałeś pojechać z Klaudiuszem i Januszem do Korei na Mistrzostwa Świata w piłce nożnej?
-Marny ze mnie kibic.

-Czy nigdy nie czułeś, że uczestniczysz w taniej szmirze, która jest de facto maszynką do robienia pieniędzy, a nie żadnym socjologicznym eksperymentem?
-Nie.

-Czy nie wolałbyś pozostać anonimowy? Czy musiałeś się ujawnić?
-Tajemniczość była jednym z elementów kreacji postaci Wielkiego Brata. Wytwarzała dużo emocji, dużo ciśnienia wokół tej postaci. To ujawnienie jest dobrym sposobem na przewentylowanie sytuacji.

-Po Internecie krążył film, na którym widać było, że podczas „Big Brother – Bitwy” palono trawkę. Czy miało to jakieś konsekwencje?
-Nie wiem o czym jest mowa.

-Najdramatyczniejsza sytuacja w Domu Wielkiego Brata?
-Tych dramatów było dużo. Najbardziej utkwiło mi w pamięci zdarzenie z pierwszej edycji, kiedy Piotr Lato musiał opuścić Dom i Manuela weszła do Pokoju Zwierzeń prosić o zmianę decyzji. Wtedy Wielki Brat powiedział, że decyzja jest nieodwołalna. Takich i temu podobnych sytuacji było bardzo dużo.

-Kogo ze wszystkich mieszkańców polubiłeś najbardziej, Bracie? Tylko szczerze!
-Zawsze jestem szczery. Jak mówię, że nie oceniam, to nie oceniam. A w związku z tym nie ma tak, że kogoś lubię bardziej, a kogoś mniej. Mowa oczywiście o mieszkańcach.

-Co sądzisz o Sebastianie, i ujawnieniu sprawy z listem?
-Cóż, zrobił tak, jak uważał. Ocena należała wtedy do widzów. Z mojego punktu widzenia to zdarzenie wytworzyło silną dramaturgię.

-To drastyczne pytanie, ale gdyby umarł ktoś z najbliższej rodziny mieszkańca Domu, to czy zostałby on o tym poinformowany?
-Na pewno.

-O czym marzy Wielki Brat?
-O białej ścianie.

-Czy prywatnie Wielki Brat ma rodzinę i jak ona reagowała na twoją pracę?
-Nie rozmawiam na temat rodziny.

-Nadal używasz pseudo Wielki Brat. Nie przedstawiłeś się, nie powiedziałeś, kim jesteś, co robisz.
-Nazywam się Jarek Ostaszkiewicz. Jestem reżyserem i bawi mnie to, że spotykani ludzie mówią do mnie: Wielki Bracie. Przynajmniej na razie. Bądźcie pod wrażeniem tak często, jak Wielki Brat.

Poprzedni artykułNastępny artykuł