Big Brother 3: Bitwa

Sprawa Irka Próchenki

Za podrabianie dokumentów i paserstwo odpowie przed sądem Ireneusz P – od niedzieli mieszkaniec Domu Wielkiego Brata. Kłopoty z wierzycielami ma spółdzielnia mieszkaniowa, której Ireneusz P. jest prezesem.

Działalnością 41-letniego Ireneusza prokuratura zainteresowała się przy okazji śledztwa w sprawie przemytu do Polski samochodów ciężarowych na podstawie fałszywych dokumentów. Akt oskarżenia obejmuje dziewięć osób. Ustalono, że produkcją dokumentów zajmował się Tomasz M. Gdy przeszukiwano jego mieszkanie i budynki gospodarcze, okazało się, że są w nich wzory holenderskich dowodów rejestracyjnych, matryce, pieczątki, belgijskie i francuskie dowody rejestracyjne, płyty CD i sprzęt komputerowy.

Były tam również wizy USA i 174 fałszywe polisy ubezpieczeniowe jednego z towarzystw. Prokuratura ustaliła, że polisy wyprodukowano na zlecenie ówczesnego dyrektora firmy ubezpieczeniowej Krzysztofa T. Pośrednikiem zaś był Ireneusz P. On wskazał wykonawcę zlecenia, przekazał mu wzory druków i uwagi dyrektora, jakie wady mają fałszywki. Ustalono również, że Ireneusz P. i Cezary G. sprzedali Krzysztofowi T. za 20 tysięcy złotych kradzioną toyotę carinę. „Wodzu” miał też pomóc T. w sfałszowaniu umowy kupna auta. Kolejny zarzut wobec Ireneusza P. to sfałszowanie umowy kupna innego auta Krzysztofa T, również kradzionego volkswagena passata. „Wodzu” przyznał w śledztwie, że pośredniczył w sprawie polis. Twierdzi jednak, że nie miał nic wspólnego z transakcjami samochodowymi Krzysztofa T. Za paserstwo Ireneuszowi P. grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Za podrabianie dokumentów kodeks karny przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności lub jej pozbawienia na czas od trzech miesięcy do pięciu lat. Proces przed sądem rejonowym zacznie się w połowie kwietnia. Proces przed sądem rejonowym nie jest jedynym, w którym uczestniczy Ireneusz P. Jest on bowiem prezesem spółdzielni mieszkaniowej Dominium, która na radomskim osiedlu Wośniki buduje domki jednorodzinne. Jeden z wykonawców inwestycji zwrócił się do sądu gospodarczego, ponieważ nie otrzymał zapłaty za fakturę na kwotę 19,6 tysięcy zł. Jest to należność za dodatkowe roboty przy jednym z domów – jego właściciel zażyczył sobie, by był większy, niż przewiduje projekt. Spółdzielnia uważa, że zapłata się nie należy, bo umowa z firmą budowlana nie obejmowała robót na tej działce. Inaczej uważają wykonawcy – twierdzą, że prezes P. wiedział o dodatkowych robotach, kosztach z nimi związanych i ich nie kwestionował. Przedstawiciel firmy, która pozwała spółdzielnię, powiedział nam wczoraj, że spraw o zapłatę należności przez spółdzielnię jest więcej i kwota, jaką jest winna wykonawcom, jest znacznie wyższa. Rozmowa Marzeny Kędry-Podlipniak z Andrzejem Sołtysikiem, rzecznikiem stacji i prowadzącym program: – Jak na proces karny Ireneusza P. zareaguje TVN? – Może rodzina dostarczy nam wezwanie do sądu i panu P. przekaże go Wielki Brat. Może odbędzie się na ten temat rozmowa w Pokoju Zwierzeń? – mówi Andrzej Sołtysik. – Czy to, że Ireneusz P. podpisał niezgodnie z prawdą oświadczenie, iż nie toczy się przeciwko niemu żadne postępowanie, nie narusza regulaminu programu? – Narusza. Może się to skończyć usunięciem pana P. z programu. Przykro nam, że są tacy, którzy uważają Dom za miejsce, gdzie mogą się ukryć.

[Gazeta Wyborcza]

Poprzedni artykułNastępny artykuł