Zanim telewizja obdarzyła ją nie zawsze zdrowym zainteresowaniem, Jade Goody wiodła ciężkie życie z dala od kamer. Prymitywnie wysławiająca się, niestroniąca od alkoholu, otyła, słabo wykształcona, zadłużona finansowo córka pary narkomanów pojawiła się w 2002 roku w reality show „Big Brother” jako „dziewczyna z marginesu”.
Jednak w Goody, wtedy 21-letniej dziewczynie, było dla znudzonych widzów z młodszego pokolenia z przełomu tysiąclecia coś atrakcyjnego, budziła w nich instynkty opiekuńcze. Jade stała się prawdziwą gwiazdą mediów, taką Paris Hilton o robotniczym rodowodzie. Brytyjczycy ochoczo chłonęli każdy detal z jej życia, nawet najbardziej banalny. Ćwiczyli przy jej kasetach wideo, kupowali jej perfumy, czytali jej autobiografię. Później, w 2007 roku ze złością odwrócili się od niej, kiedy wypowiedziała rasistowskie uwagi o hinduskiej aktorce w „Celebrity Big Brother”. Teraz będą patrzeć jak umiera.
Czytaj