
Finał „Shattered” – bezsennego reality show

W niedzielę, 11 stycznia, już po raz 30 przyznano doroczne nagrody amerykańskiej publiczności. Ceremonia wręczenia nagród we wszystkich 18 kategoriach odbyła się w Pasadena Civic Auditorium w Pasadenie, zaś transmisję z uroczystości przeprowadziła na żywo stacja CBS. People’s Choice Award nagrodę dla najlepszego reality show przyznało programowi „Survivor 7: Pearl Islands – Panama”, emitowanemu przez telewizję CBS. W „Survivor 7” zadaniem 16 uczestników (podzielonych na dwa plemiona) było przetrwać w miejscu, gdzie zostali zesłani. Przez 39 dni, zdani tylko na siebie, musieli stawiać czoło dzikiej przyrodzie, radzić sobie w ekstremalnych warunkach i nauczyć się żyć w grupie. Co kilka dni odbywała się Rada Plemienia, podczas której decyzją grupy eliminowany był jeden z zawodników. Finałowy odcinek wyemitowano w połowie grudnia zeszłego roku. Zwyciężyła 29-letnia Sandra Diaz-Twine, która w nagrodę otrzymała milion dolarów.
„Światowy Idol” okazał się klapą. I dla reprezentantki Polski Alicji Janosz i dla jurora Kuby Wojewódzkiego. Zapowiadano międzynarodowe święto muzyki i przyjaźni. Po raz pierwszy zwycięzcy Idola z 11 krajów mieli spotkać się na jednej scenie, żeby powalczyć o światowe laury.
Szykowało się rekordowe przedsięwzięcie w historii tego programu – przygotowany z wielką pompą prestiżowy spektakl, który obejrzy sto milionów telewidzów. Po zakończeniu komentowano go jednak jako dęte widowisko służące głównie napełnieniu kieszeni organizatorów. Jak było naprawdę i co udało się osiągnąć polskiej delegacji, przekonał się Marcin Prokop – dziennikarz Gali i juror trzeciej polskiej edycji Idola, który pojechał do Londynu, żeby zajrzeć za kulisy całej imprezy. Czytaj
Stany Zjednoczone przeżywają inwazję prymitywnych reality shows. Ich bohaterkami są bogate i dobrze urodzone córki sławnych rodziców. Prawie wszystkie są blondynkami. A jedna głupsza od drugiej… Czytaj
Kelly Clarkson, amerykańska kandydatka do miana „Światowego Idola” 1 stycznia – tuż po ogłoszeniu wyników wściekła opuściła scenę, gdzie odbywał się finałowy koncert. Reprezentantka USA, która ostatecznie zajęła drugie miejsce w konkursie, nie pogratulowała nawet zwycięstwa Norwegowi Kurtowi Nilsenowi. Kiedy podczas noworocznego finału „Światowego Idola” zliczano głosy, telewidzowie z kilkunastu krajów mogli zobaczyć naburmuszoną twarz Amerykanki Kelly Clarkson, która stawała się coraz bardziej ponura w miarę, jak docierało do niej, że nie ma szans na pokonanie Nilsena. Uznawana za faworytkę konkursu Clarkson zajęła ostatecznie drugą pozycję, co dla niej samej było najwyraźniej wielką porażką. Profesjonalna wokalistka, mająca na koncie parę milionów sprzedanych płyt, musiała uznać wyższość 24-letniego hydraulika z Norwegii. Świadkowie twierdzą, że Kelly tuż po ogłoszeniu wyników opuściła scenę, nie podając nawet ręki zwycięzcy. Powierdza to sam Nilsen. „Nie mieliśmy okazji pogadać. Myślę, że ona poszła prosto do hotelu” – mówi Norweg. Bezapelacyjne zwycięstwo Kurta zaskoczyło wszystkich, łącznie z jurorami „Światowego Idola”, którzy w większości nie dawali mu szans ze względu na mało atrakcyjny wygląd. Jednym z nielicznych, którzy typowali jego triumf, był Kuba Wojewódzki.
[Interia.pl]