Po zakończeniu prac nad czwartą i piątą edycją polskiego „Big Brothera” ekipa tworząca program w końcu mogła się wykazać. Jesienią tego roku firma Endemol Polska zajęła się produkcją ukraińskiej wersji reality show dla stacji telewizyjnej K1. Efekt? Spadająca oglądalność, ciągłe zmiany w porze emisji i „Ringi” emitowane w środku nocy z małego studia bez jakiejkolwiek publiczności. Wygląda na to, że Ukraina może zapomnieć o szansach na drugą edycję „Big Brothera”.
Wnioski nasuwają się same: nikt nie jest w stanie tak zepsuć „Big Brothera” jak ludzie, którzy byli odpowiedzialni za produkcję show dla TV4, z reżyserem Jarosławem Ostaszkiewiczem na czele (przypomnij sobie, co działo się w czwartej i piątej edycji).
Ostaszkiewicz jest osobą, która w polskich edycjach użyczała głosu Wielkiemu Bratu. W czwartej i piątej odsłonie formatu awansował i pełnił rolę producenta wykonawczego. To on zasiadał w komisji castingowej i jest odpowiedzialny za sukces Jolanty Rutowicz. Ostaszkiewicz miał za zadanie przenieść „Big Brothera” na ukraiński rynek.
Tamtejsza wersja „Wielkiego Brata” w wykonaniu Endemol Polska poniosła sromotną klęskę w starciu z konkurencyjnymi programami. Producenci zaadaptowali na potrzeby ukraińskiej edycji większość zadań, które zostały wykorzystane w „Big Brother 4.1”, a które zdaniem wielu widzów nie należały do interesujących. Również studio, w którym realizowane były programy na żywo, a także kompleks mieszkalny, w którym zamieszkali uczestnicy, były bardzo zbliżone do projektów wykorzystanych w polskich edycjach wyprodukowanych dla telewizyjnej Czwórki.
Podobnie jak „Big Brother” szybko zakończył żywot na antenie TV4, równie szybko będą mogli się z nim pożegnać Ukraińcy. Oglądalność reality show była tak zła, że ciągle zmieniano porę emisji programu. Z najlepszego pasma „Big Brother” wylądował w martwym paśmie nocnym.
Niedzielne „Ringi”, w których odbywała się eliminacja uczestników, zostały przeniesione najpierw na godzinę 17:30, a następnie na godz. 23:00. W efekcie programu nie emitowano już z wielkiego studia, ale z małego pomieszczenia, gdzie wydarzenia relacjonował jeden prezenter, bez jakiejkolwiek publiczności.
Ukraiński „Big Brother” zakończył się w nocy z 25 na 26 grudnia, przy niewielkiej liczbie publiczności w studio. Osoby chętne do wzięcia udziału w programie na żywo były poszukiwane przez Facebooka. Rezultaty? Raptem cztery osoby polubiły ten post na słynnym portalu społecznościowym. Relację z finału, podczas którego zwycięzcą ogłoszono 20-letnią studentkę Kristinę Kotvickaję, rozpoczęto o godzinie 23:00, a zakończono o… 1:30 w nocy.
Negatywnych komentarzy pod adresem ukraińskiego „Big Brothera” nie brakuje także wśród widzów z Polski. – Bardzo dobrze, że Jaruś położył kolejny program! „Big Brother” w TVN nie udało mu się zniszczyć tylko dlatego, że jedyne co mógł, to się odzywać jako Wielki Brat – komentuje użytkownik Podmark na naszym forum dyskusyjnym. – Gdyby miał możliwość decydowania, co będzie dane na wizję, to kariera „Big Brothera” w Polsce skończyłaby się na pierwszej edycji, a „Ringi” pod koniec sezonu byłyby robione ze spiżarni Domu Wielkiego Brata! – dodaje.
A co Wy sądzicie o edycjach „Big Brothera” realizowanych dla Czwórki i ukraińskiej stacji K1?