Historia Richarda Hatcha zdaje się nie mieć końca. Pisaliśmy ostatnio, że zwycięzca „Survivor” trafił po raz trzeci do wiezienia, ponieważ do tej pory nie uregulował swoich zaległości podatkowych, rosnących od czasu wygranej w reality show. Teraz Hatch zamierza walczyć o swoje dobre imię i po 11 latach od programu grozi producentom widowiska i stacji CBS, że pozwie ich do sądu.
Problemy Hatcha zaczęły się, gdy po wygranej w „Survivor” nie odprowadził podatku od głównej wygranej. Twierdził, że do spłacenia należności zobowiązała się telewizja CBS, w której emitowany był show. Podobno stacja zgodziła się na to, ponieważ Hatch zarzucał producentom manipulacje przy programie i CBS chciała w ten sposób załagodzić konflikt. Podatek nie został uregulowany i za dług wobec państwa zwycięzca „Survivor” został skazany na karę ponad 4 lat pozbawienia wolności.
Aktualnie Hatch stara się zdobyć pieniądze, by spłacić wciąż nieuregulowaną należność. Gdy zadłużenie przestanie być dla niego problemem, obiecuje pozwać do sądu tych, którzy byli przyczyną jego 11-letnich komplikacji i spędzenia kilku lat w więzieniu. Zamierza m.in. pozwać Marka Burnetta – producenta widowiska, oraz wszystkich pracowników CBS, którzy „przyczynili się do jego wielu lat udręki i finansowych problemów”.
„Mogę udowodnić swoją niewinność, jeśli ktoś użyczy mi 300 tysięcy dolarów” – napisał Hatch w liście otwartym. „Do 10 kwietnia muszę uregulować należność, którą producenci Survivor i telewizja CBS zobowiązali się spłacić” – kontynuuje.
Najpierw jednak Hatch musi opuścić więzienie, do którego trafił w ubiegłym miesiącu, ponieważ wciąż zalega z płatnościami wobec państwa. „Mam nadzieję, że wkrótce wyjdę na wolność” – liczy zwycięzca „Survivor”. I zapowiada: „Ten system nie jest skuteczny w zmaganiach się z prawdą. Jak zwykle, zrobię to, co do mnie należy i będę kontynuował walkę o moje dobre imię”.