Big Brother 3: Bitwa

Tajemnice „Big Brother 3: Bitwy”: historia pewnych nominacji

Mówi się, że Wielki Brat widzi wszystko. Historia reality shows dowodzi, że Wielki Brat co prawda widzi i wie wszystko, ale niechętnie dzieli się tą wiedzą z widzami. Nie inaczej było w przypadku trzeciej edycji „Big Brothera”.

W poprzednich artykułach z cyklu Tajemnice „Big Brother 3: Bitwy” staraliśmy się przedstawić najciekawsze wydarzenia, które miały miejsce w programie, a o których widzowie nigdy nie mieli okazji się dowiedzieć. Dziś przyszła pora na ostatni z serii naszych tekstów, ale niemniej interesujący. Przy kolejnych odsłonach popularnych w Polsce programów rozrywkowych niejednokrotnie poddawano w wątpliwość wiarygodność wyników głosowań telewidzów. Podejrzenia o manipulacje towarzyszyły głównie takim programom jak „Bar” oraz dwóm najnowszym edycjom „Big Brothera”. A jak było z edycjami „Big Brothera” realizowanymi dla telewizji TVN? Czy wszystko przebiegało zgodnie z wolą widzów? Który z domowników opuścił Dom Wielkiego Brata, podczas gdy widzowie zdecydowali inaczej? Przed Wami piąta i ostatnia część kulis bitwy z Wielkim Bratem.

W przypadku trzech pierwszych odsłon „Big Brothera” mało komu przechodziło przez myśl, że głosowania mogą być sfałszowane. Bo w gruncie rzeczy te edycje były jednymi z najmniej manipulowanych widowisk w historii polskich reality shows. Ale zdarzyła się sytuacja, kiedy wola widzów była odmienna od tego, co wydarzyło się w programie. Miało to miejsce w trzeciej polskiej edycji „Big Brothera” – zdradza nam jedna z osób uczestniczących w show.

7 kwietnia 2002 roku był dniem ogłoszenia wyników głosowania widzów w sprawie dwójki nominowanych mieszkańców Domu Wielkiego Brata. Wskazany do odejścia przez uczestników Łukasz Wiewiórski oraz nominowana z własnej woli Agnieszka Koziołek, walczyli o pozostanie w programie. Dla „Kena” była to prawdziwa walka o przetrwanie. Dla „Zołzy” – bój o zmianę regulaminu programu, dzięki czemu uczestnicy mieli otrzymać prawo typowania do odejścia zarówno uczestników drużyny przegranej jak i drużyny zwycięzców.

„Ty wiesz, że i tak ja wyjdę” – powiedziała tego dnia „Zołza” do Łukasza Wiewiórskiego. I wiedziała, co mówiła. W Pokoju Zwierzeń ogłosiła, że niezależnie od woli widzów zamierza opuścić program. Dla Agnieszki „Big Brother” już się skończył. Jej cel został osiągnięty i ze spokojem mogła odejść do rzeczywistego świata. Ogłoszenie wyników było dla niej tylko formalnością i dlatego też „Zołzie” nie spodobało się, gdy produkcja postanowiła – niby w związku z olbrzymią ilością głosów i koniecznością ich skrupulatnego policzenia – przesunąć ogłoszenie wyników z niedzieli na poniedziałek. Ten jeden dodatkowy dzień oczekiwań był dla Agnieszki zbędny, bo wiedziała, że jej decyzja i tak nie ulegnie zmianie. „Zołza” miała dość zabaw z Wielkim Bratem. „Chciałabym wiedzieć co i jak. Nie chce mi się czekać (…). Ja sercem jestem po drugiej stronie i chcę wiedzieć, czy mogę zabrać tam również dupsko” – powiedziała w Pokoju Zwierzeń. „Po co to liczenie głosów? Prezes, przecież wiesz, że tak samo bym jutro przyszła i powiedziała, że wychodzę” – dodała.

W poniedziałek, 8 kwietnia 2002 roku wreszcie ogłoszono decyzję widzów: Agnieszka Koziołek musiała opuścić Dom Wielkiego Brata. Powiedziano, że „Zołza” zdobyła 52,79% głosów, zaś Łukasz – 47,21%. Jednak po ogłoszeniu wyników część telewidzów była zdziwiona: większość sondaży internetowych jednoznacznie wskazywała, iż to „Ken” powinien zostać wyeliminowany. Kolejną podejrzaną sprawą był fakt, że zanim Wielki Brat oficjalnie poinformował o wyeliminowaniu „Zołzy”, wcześniej – u dołu ekranu – pojawił się napis z informacją o czacie internetowym z wyeliminowanym uczestnikiem – Agnieszką Koziołek. Ten falstart dla wielu widzów był co najmniej podejrzany.

Dziś Agnieszka Koziołek nie kryje już żadnej tajemnicy związanej z „Big Brotherem”. „Cztery dni czekałam na przyjazd lekarza i nie chciałam zdychać tam następnego tygodnia, tylko dlatego, że oni sobie coś wymyślili” – opowiada po latach „Zołza”. Jak mówi, miała już dość Domu Wielkiego Brata, tęskniła za światem zewnętrznym i dlatego chciała dobrowolnie odejść z programu. Już tydzień wcześniej była przekonana, że w kolejnych nominacjach do odejścia wskazany zostanie Łukasz Wiewiórski i to z nim będzie musiała zmierzyć się w nominacjach. „Już wtedy wiedziałam, że bez względu na wyniki głosowania to mnie producenci wskażą do wyjścia i zostawią Kena tydzień dłużej, by wściekli widzowie znowu słali SMS-y i nabijali portfele” – opowiada. Mówi, że w momencie opuszczania Domu Wielkiego Brata doskonale wiedziała, iż to ona wygrała pojedynek z Łukaszem, a jej eliminacja ma związek z jej własną decyzją, czyli wyrażeniem chęci dobrowolnego wyjścia z programu. Dlatego też zaśpiewała słowa piosenki „Długość Dźwięku Samotności” zespołu Myslovitz: „I nawet, kiedy będę sam, nie zmienię się, to nie mój świat. Przede mną droga, którą znam. Którą ja wybrałem sam”.

Najprawdopodobniej eliminacja „Zołzy” była na rękę producentom show, którzy po wyjściu Wojtka Bernackiego i Kasi Woźnej nie chcieli w ciągu jednego dnia stracić kolejnej dwójki uczestników. I choć – jak twierdzi Agnieszka Koziołek – widzowie programu „Big Brother” w głosowaniu SMS-owym zdecydowali, że to Łukasz Wiewiórski powinien opuścić program, to właśnie jego ogłoszono zwycięzcą pojedynku. Po wyjściu „Zołzy”, uradowany „Ken” żył w utwierdzeniu o swojej wygranej i dziękował swoim „milionom” za zwycięstwo, podczas gdy ze słów Agnieszki wynika, iż to on był tym, który odniósł klęskę. O swojej porażce dowiedział się dopiero po dwóch tygodniach – w tydzień po tym, jak opuścił reality show w wyniku kolejnych nominacji. Powiedziała mu o tym sama „Zołza”, gdy „Ken” wciąż uważał się za wielkiego zwycięzcę. Widzowie do dziś nie wiedzą, że gdy Łukasz Wiewiórski w końcu został wyeliminowany, widzowie nie zgotowali mu zbyt ciepłego powitania. „Na wyjściu Kena producenci na gwałt podkładali oklaski i piski z wyjścia innych ludzi, bo tego, co do Łukasza krzyczano, nie dało się puścić bez cenzury. Nawet mnie przymurowało, że można znielubić kogoś tak mocno przez szklaną szybkę telewizora” – zdradziła „Zołza”.

Okazuje się, że Agnieszka nigdy specjalnie nie ukrywała faktycznego obrotu spraw w związku z eliminacją z „Big Brothera”. Już podczas wyjścia z programu dała wyraźny znak, że jej eliminacja była wynikiem chęci opuszczenia Domu Wielkiego Brata. Z kolei 30 maja 2002 roku, gdy Andrzej Sołtysik – prowadzący program „Big Brother: Rodzina i Przyjaciele”, zapytał Agnieszkę, czy było jej przykro, gdy przegrała z Łukaszem, „Zołza” udzieliła zdecydowanej odpowiedzi. „Nie. Było mi bardzo miło, szczególnie widząc jego wyjście za tydzień” – powiedziała. „No tak, ale jednak najpierw z nim przegrałaś. Czyli on z tobą wygrał, prawda?” – pytał dalej Sołtysik. „Wiesz, to się można kłócić. Ja mam inne informacje” – odpowiedziała z uśmiechem Agnieszka.

Po ponad 7 latach od zakończenia trzeciej edycji „Big Brothera”, Agnieszka Koziołek ujawniła prawdę o swojej eliminacji. Nie jest to jednak pierwszy raz, kiedy „Zołza” zdradziła tajemnice „Wielkiego Brata”. O manipulacjach w reality shows mówiła od zawsze – brała przecież udział nie tylko w „Big Brother 3: Bitwie”, ale także w „Barze 4: Złoto dla Zuchwałych”, ale do tej pory nie było nikogo, kto chciałby te sprawy poruszyć. Na pytanie jednego z naszych forumowiczów, czy nie boi się reakcji stacji TVN, Agnieszka odpowiedziała, że „ma w tyłku TVN i zawsze to mówiła”. „Ale wszyscy bali się o tym pisać” – dodała. „TVN może mi naskoczyć razem ze swoim kontraktem, bo nie można zamknąć komuś ust, gdy mówi prawdę – nawet taką, którą śmierdzi” – powiedziała.

Pomimo ujawnienia kilku tajemnic, była mieszkanka Domu Wielkiego Brata w wielu miejscach broni produkcji TVN. Nie żałuje udziału w programie i dobrze go wspomina. Podkreśla, że w porównaniu do innych tego typu widowisk, „Big Brother” w TVN był stosunkowo wolny od manipulacji. „To nie było to, co później. Istniały miejsca, do których kamery nie miały dostępu, ale nie było możliwości zmawiania się. Chyba, że ktoś miałby odpowiedni szyfr” – mówi.

Tego samego nie może powiedzieć o polsatowskim „Barze”. „W Barze nie było żadnych problemów ze zmawianiem się. Ustalenie przebiegu głosowania było łatwością – wystarczył jeden wyjazd w tygodniu na jakieś zadanie, żeby dograć wszystkie szczegóły” – opowiada. Od przekrętów nie był wolny „Big Brother 4.1”, produkowany dla telewizyjnej Czwórki. O sekretach tej edycji było można przeczytać w grudniu 2007 roku w artykule pt. Agnieszka Koziołek potwierdza manipulacje producentów. „To się powinno nazywać WM – Wielki Manipulator. A telewizja, żeby zarabiać na oglądalności, zrobi wszystko – nawet zniszczy ludzi. Zmienili konwencję, bo ludzie zasypiali przed TV. Zresztą – jaka stacja, takie show” – powiedziała wówczas „Zołza” o „Wielkim Bracie” realizowanym dla TV4. „Wiem jak wygląda machina telewizja od kuchni i wcale mi się ten syf i układziki nie podobają, więc z własnej woli trzymam się od tego zdała – czasem robiąc wyjątki” – mówi dzisiaj.

Jakkolwiek by nie było, „Zołza” pozytywnie wspomina udział w „Big Brotherze”. Z programu wyniosła wiele nowych znajomości. Jej przyjaźń z Wojtkiem Bernackim, Piotrem Boruckim, Andrzejem Galicą i Arkiem Batorskim trwa do dziś. Agnieszka mówi także, że udział w reality show był sprawdzianem dla jej własnej osobowości. „Utwierdziłam się w tym, że mimo ekstremalnych warunków psychicznych nic nie jest w stanie zmienić we mnie mojej wilczej natury, choćby nie wiadomo co robił” – mówi.

* * *

O naszym cyklu artykułów Tajemnice „Big Brother 3: Bitwy” porozmawiać można na łamach naszego forum dyskusyjnego.

Poprzedni artykułNastępny artykuł