

Jako testerkę, Tad wybrał swoją dziewczynę. Kazał jej stanąć przed kamerą, tańczyć i zrzucać ciuchy. Szybko jednak ogarnęły go wątpliwości. „O co mi chodzi? Co ja wymyślam? Ale jak zacząłem to montować, zrozumiałam potencjał tego pomysłu. To było takie śmieszne, a jednocześnie – szczere i naturalne!” – opowiada z uśmiechem Low. Najważniejszym elementem show jest to, że nie uczestniczą w nim modele czy profesjonaliści. Twórcom bardzo zależy na tym, aby przyciągnąć do udziału zwykłych ludzi – obu płci. Przed kamerą rozbierał się już 58-letni emerytowany nauczyciel i kobieta przebrana za klauna. Pisma branżowe nazywają „Taniec bez spodni” najgłupszym programem współczesnej telewizji. Producenci wcale nie dyskutują z tym tytułem. Wręcz wykorzystali go w swojej kampanii reklamowej. „Wiemy, że stąpamy po cienkiej linii. Ale ludzie polubili nasz show. Nikogo nie obrażamy” – uważają. I jeszcze jedno – w telewizji nie zobaczycie sutków i genitaliów. Gdy na koniec striptizu wszystko już wiadomo, na ekranie pojawia się wirtualny ręcznik zasłaniający intymne części ciała. Ciekawscy muszą udać się na stronę internetową programu. Tylko tam można zobaczyć wszystko.
[wp.pl]