Big Brother 3: Bitwa, Wyprawa Robinson 2004

Czat z Łukaszem Wiewiórskim

W dniu wczorajszym, na oficjalnej stronie internetowej „Wyprawy Robinson”, odbył się czat z Łukaszem Wiewiórskim. Poniżej zamieszczamy treść rozmowy.

-Dlaczego postanowiłeś odejść z programu?
-Zrezygnowałem z osobistych powodów. Czekała na mnie moja narzeczona.

-Czy żałujesz swojej decyzji?
-Nie żałuję żadnych decyzji, które podejmuję w życiu. Łapię chwile ulotne jak ulotka.

-Czy gdybyś miał szansę wrócić na wyspę, wróciłbyś? I czy nie pojechałeś tam się wylansować?
-Lans jest dobry dla frajerów, a ja za takiego się nie uważam. Promocja swojej osoby to nic złego. Podjętej decyzji nie odwracam i brnę zawsze do przodu.

-Czy zgadzasz się z tym, że poszedłeś do programu tylko po to, żeby zatrzeć ślady z przeszłości – kłótliwego i zapatrzonego w siebie Kena?
-Nigdy nie byłem zapatrzonym w siebie Kenem, a to, że dbam o siebie o niczym złym nie świadczy, a jedynie podwyższa moją wartość. Jeśli chociaż 50% naszych mężczyzn dbałoby o siebie, na pewno łatwiej by im się żyło.

-Czy nie wydaje ci się, że opuszczenie grupy w tak trudnej sytuacji jest zdradą i ucieczką z pola bitwy, co w wojsku jest karane śmiercią?
-Mój drogi, wierzę w nieśmiertelność swojej duszy i jeśli jest nade mną siła wyższa, to ona mnie rozliczy za wszystko.

-Mówiłeś, że możesz łatwo zarobić te 100 tysięcy złotych. W jaki sposób masz zamiar tego dokonać?
-Ciężko pracując, ponieważ to robię całe życie.

-Kim jest Twoja narzeczona? Ile już jesteście razem?
-Wystarczy, iż ja jestem osobą publiczną i nigdy nie będę chciał, aby prasa i media zepsuły mój związek. Tak wiec na ten temat rozmawiać nie będziemy.

-Czy kontaktujesz się z „Frytką” z „Big Brothera”?
-Po ostatnim artykule „Frytki” w „Fakcie” chciałbym zakończyć znajomość, ponieważ znów wybija się na moich plecach.

-Jakie masz teraz plany? A może już coś robisz?
-Właśnie wyruszyłem na podbój Londynu i pomału poznaję to miasto. Jest naprawdę ogromne, polecam każdemu. Mam nadzieję, że właśnie tu zostanę zauważony i zawojuję rynek modellingu.

-Jak wyobrażałeś sobie pobyt na wyspie przed wyjazdem?
-Mogłem tylko snuć wyobrażenia o tropikach i upale, który tam panuje. Dobra dusza opowiedziała mi trochę o Malezji, a nawet o wyspie, na której byłem. Nie przypuszczałem, że będzie tak ciężko zasnąć. W nocy było blisko 30 stopni i ogromna wilgotność. Całą plażę pokrywały kraby wielkości męskiej dłoni, a w krzakach czaiły się zdradliwe i zabójcze insekty.

-Jakie przygotowania przeszliście przed wyjazdem?
-Szczepienia ochronne, test wydolnościowy, badania lekarskie i to chyba wszystko, co było potrzebne. Ja dodatkowo zażywałem duże dawki beta-karotenu w pastylkach, co uchroniło mnie przed żarem słonecznym.

-Jak ci się podobało na wyspie?
-Jest to widok nie do opisania. Potężne drzewa eukaliptusowe, a przede wszystkim Morze Południowo-Chińskie, w którym temperatura wody miała około 35 stopni. Podwodny świat, niesamowicie rozgwieżdżone niebo i ciągle spadające komety. Będąc tam można czuć się jak w raju. Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję, to za 3000 zł każdy z was może przeżyć to samo. Tyle kosztuje bilet do Malezji.

-Czy mogliście oddalić się w głąb wyspy?
-Tak, oddalaliśmy się od naszego miejsca zamieszkania (naszego wybudowanego szałasu), aczkolwiek niezbyt daleko, ponieważ otaczała nas gęsta, dzika dżungla.

-Co robiliście całymi dniami?
-Byliśmy w tej komfortowej sytuacji, że nikt nie wymuszał na nas piętna pracy. Dzieliliśmy się nią i relaksowaliśmy się przed każdą konkurencją. Poranne odpływy pozwalały na zdobywanie pożywienia, a wieczory, które rozpoczynały się mniej więcej od godziny 18:00, spędzaliśmy mile przy ognisku na rozmowach.

-Czy nie baliście się, że w nocy zaatakują was jakieś zwierzęta?
-Jak wiecie, byłem w drużynie, która wygrała lepszą wyspę. Tak naprawdę głównym zagrożeniem były potężne kraby i insekty, które nie dawały żyć dziewczętom ze słodką krwią. Mnie przez cały pobyt nie ugryzło nic. Na wyspie Rapang nie ma dzikich zwierząt, czasami tylko zakradały się zabójcze skolopendry (stonogi z zębami!).

-Co cię najbardziej wystraszyło na wyspie?
-Troszkę stresu przysporzył mi rekin, który pogardził moją przynętą założoną na haczyk, która – jak się później okazało, była trującą rybą. Poza tym nie było się czego bać. Noce – bardzo gorące i wilgotne, nie pozwalały zasnąć. To chyba najgorsze, co tam mogło być.

-Co z toaletą? Mieliście tam mydło, czy myliście się w morzu? Czy mieliście dostarczaną wodę pitną, czy też było tam jakieś źródło?
-Wody pitnej mieliśmy pod dostatkiem (dostawaliśmy ją). 70% czasu spędzaliśmy w morzu, a nasze odchody zabierał odpływ.

-Jakie korzyści wyniosłeś z tak krótkiego pobytu na wyspie?
-Przede wszystkim doznania estetyczne. Może taka szansa nigdy więcej mi się nie przydarzy, a tam naprawdę było jak w raju.

-Czy kamery były z wami non-stop?
-Biedni operatorzy wraz z reżyserem nie wytrzymaliby takiej pracy fizycznie. Nie było to typowe reality. Noce spędzaliśmy w większości samotnie.

-Widziałeś już jakiś odcinek ze swoim udziałem? Czy kamery dobrze odwzorowują to, co dzieje się na wyspie?
-Gdybym był realizatorem, znalazłbym pewnie więcej interesujących momentów, a gdyby było to możliwe technicznie, fajnie byłoby filmować nas przez 24 godziny na dobę.

-Czy mieliście zapewnioną szybką i sprawną opiekę medyczną?
-Opieka medyczna była potrzebna tylko w nagłych przypadkach, a mój oksfordzki przewodnik medycyny zastępował nam lekarzy.

-Czy czułeś się liderem swojej grupy?
-Nigdy tego nie chciałem, aczkolwiek momentami tak wychodziło. Jednakże wszystkie decyzje podejmowaliśmy solidarnie i często dyskutowaliśmy na temat strategii przetrwania.

-Dlaczego wygrywaliście wszystkie konkurencje, byliście silniejszą grupą?
-Muzyk, fryzjer, aktor, dwie modelki, nauczycielka i miss polski oraz ja tworzyliśmy grupę nie do przebicia. Szkoda tylko, że przy szóstej bitwie wewnątrz powstały niesnaski i dziewczyny oddały wygraną, aby wyeliminować…

-Dlaczego Agnieszka miała do ciebie pretensje z byle powodu?
-Szkoda, że program jest emitowany tylko godzinę, ponieważ sprawa zakończyła się polubownie i Agnieszka przyznała się do błędu. Przeprosiła.

-Dlaczego tak poniżyłeś Zielonych po tym, jak poprosili o ogień?
-Nie czuję, abym kogoś poniżył. Wręcz przeciwnie – zagrałem, aby było im łatwiej przetrwać z tymi darami, które nam złożyli.

-Dlaczego tak szybko podjąłeś decyzję o zabiciu węża? Czy wiedziałeś już wtedy, że opuścisz wyspę?
-Decyzji o zabiciu węża nie podjąłem sam – była to decyzja większości. Ja po prostu wykonałem czarną robotę. A poza tym wszyscy byli głodni, a mięso węża zawiera 80% białka.

-Jak smakował wąż?
-W smaku podobny jest do kurczaka, jeśli tylko będziecie mieli okazję to polecam, ale tylko gotowanego, bo grillowane mięso z węża jest twarde. Nie ma żadnych ości.

-Kogo wykluczyłbyś z gry na Radzie Wyspy?
-Po doświadczeniach z „Big Brothera” nie chciałem nikogo wykluczać, nie robić nikomu przykrości. To był również jeden z powodów mojego odejścia.

-Co sądzisz o tym, że Gosia dostała jeszcze jedną szansę, mimo, że została odtrącona przez prawie całą grupę?
-Nie było mnie przy tej szansie, tak wiec nie będę tego komentował. Bardzo ją lubię i kibicowałem jej do końca.

-Kogo najmniej lubiłeś, a kogo najbardziej i dlaczego?
-Na wyspie lubiłem wszystkich, nie czułem antypatii. Aby kogoś lubić, czy nie lubić, trzeba go najpierw dobrze poznać. Poza tym miałem tę przewagę, że mam już za sobą pewne doświadczenia z telewizją.

-Zaprzyjaźniłeś się z kimś na wyspie?
-Tak. Kuba z Krakowa był naprawdę spoko gościem, z nim miałem dobry kontakt, choć jak to w życiu bywa – nie zawsze mieliśmy podobne poglądy. Poza tym współmieszkańcy na wyspie byli mili i sympatyczni, lecz za mało ich poznałem.

-Na co zwracasz uwagę, gdy poznajesz nowych ludzi?
-Przede wszystkim na intelekt, a tego nie brakowało Kubie. Wszystkie inne cechy fizyczne nie mają znaczenia.

-Czy podobała ci się któraś z dziewczyn wyspie?
-Współtowarzyszki były atrakcyjne, lecz ja nauczony doświadczeniem, nie traktowałem ich jako obiekty seksualne, a poza tym mam mądrą piękną kobietę, z którą wiążę przyszłość.

-Czy na wyspie doszło do jakiegoś romansu?
-W mojej grupie na pewno nie, a jak u sąsiadów – tego nie wiem.

-Dlaczego w waszej grupie było tyle zgrzytów?
-Nie przypominam sobie żadnych zgrzytów, poza pierwszą kłótnią. Tak jak pisałem wcześniej, decyzje, które podejmowaliśmy były suwerenne i być może stąd drobne nieporozumienia.

-Czy podobało ci się w tej grupie, czy może wolałbyś być z Zielonymi?
-Zostaliśmy podzieleni po dwóch dniach znajomości i nikt nie wie jak byłoby, gdyby grupy wyglądały inaczej. Musiałbym tego doświadczyć, aby móc się wypowiadać.

-Co sądziłeś o przeciwnej drużynie?
-Pomimo pewnych obaw okazało się, iż grupa osiłków nie jest taka mocna i jeśli chcemy, potrafimy ich pokonać. Poza tym, aby mówić o kimś muszę kogoś znać.

Poprzedni artykułNastępny artykuł