-Pierwszy raz prowadzi pan program w telewizji. Jak się to panu podoba?
-Sprawia mi to dużo frajdy. Ekipa realizująca program i uczestnicy są bardzo fajnymi ludźmi. Dobrze się bawię. Zresztą, gdyby tak nie było, pewnie podziękowałbym za udział. Nie wiem jeszcze, co z tego wyjdzie, jaki będzie efekt. Na razie jesteśmy w trakcie zdjęć.
-W GROM-ie był pan wymagającym szefem, a jak sprawują się uczestnicy programu pod pana kontrolą?
-Doskonale! Lepiej niż mogłem się spodziewać. Widać, nie przez przypadek trafili do „Nieustraszonych”. Ale stwierdzenie, że są pod moją kontrolą, byłoby za mocne. Razem dobrze się bawimy.
-Czy udział w programie jest tak samo ciężki, jak selekcja kandydatów do jednostki specjalnej GROM?
-Tego nie da się porównać, to są odrębne kategorie, tak jak nie można porównać maratonu do biegu na 100 metrów. W selekcji do GROM-u zwraca się uwagę na zupełnie inne cechy człowieka. Tam trzeba wyłonić ludzi, którzy będą gotowi na poświęcenie swojego życia służbie ojczyźnie. W programie zaś jest zachowana forma zabawy. Muszę jednak przyznać, że wielu uczestników programu posiada cechy, które predestynowałyby ich do służby w tej formacji.
[Super Express / fot. Forum]