

Zaginięcie Gulczasa
Tydzień kłamstw rozpoczął się już w poniedziałkowym odcinku programu. Za wszelką cenę starano się wmówić widzom, że Piotr Gulczyński zaginął i nie wiadomo, gdzie aktualnie przebywa. Zdarzenie miało miejsce w nocy z niedzieli na poniedziałek, a Gulczas wrócił do domku barmanów już po sześciu godzinach. Jednak widzowie dopiero w czwartek dowiedzieli się, że szarpanina i porwanie Piotra były tylko dowcipem. Poza tym realizatorzy z Krzysztofem Ibiszem na czele, wmawiali telewidzom, że Gulczasa nie było w domu przez… 3 dni.
Wyniki ćwierćfinałów
Zdaje się, że kolejny wielki przekręt zaserwowano widzom w środę, kiedy to ogłoszono wyniki ćwierćfinału. Według rankingów internetowych, Mirka Eichler i Ramona Snarska zgromadziły razem 80% poparcia, 12% przypadło Magdalenie Modrej, zaś zaledwie 8% uzyskali wspólnie Piotr Gulczyński i Arek Nowakowski. Podczas ćwierćfinału prowadzący poinformował zaś, że wszyscy barmani uzyskali… podobną ilość głosów, tak więc każdy z uczestników otrzymał około 20% poparcia. Najmniej głosów zdobyła Magda Modra i to ona musiała opuścić reality show. Większość widzów była zaskoczona takim rezultatem głosowania, bowiem wyniki jeszcze nigdy nie były tak nieprawdopodobne. Trudno było uwierzyć w prawdziwość głosowania i pozycje, na jakich uplasowali się poszczególni uczestnicy.
„Bar” bez zasad
Nie wiadomo, skąd się wziął pomysł na rodzaj półfinałowych rozgrywek w „Barze 4”. Postanowiono, że w ciągu dwóch dni odbędą się „Gorące Krzesła”, podczas których zawodnicy będą rywalizować parami. W czwartek odbył się pojedynek pomiędzy osobą, która w zakończonym w środę głosowaniu zajęła pierwsze miejsce (Ramona Snarska), oraz tym uczestnikiem, który uplasował się na ostatniej pozycji (Mirosława Eichler). W piątek zaś na Gorących Krzesłach zasiadła dwójka barmanów, która w głosowaniu telewidzów zajęła drugie i trzecie miejsce (Piotr Gulczyński i Arkadiusz Nowakowski). Zasady półfinałowych rozgrywek wydają się być niesprawiedliwe w stosunku do uczestników jak i widzów. Rywalizacja w parach została ustalona dopiero po ogłoszeniu wyników ćwierćfinału i to nie barmani zadecydowali o tym, kto z kim zasiądzie na „Gorących Krzesłach”. Być może realizatorzy nie chcieli, aby do wielkiego finału dotarły Ramona i Mirka (popularność każdej z nich sięga 40%) lub też za wszelką cenę chciano, aby w walce o czyste złoto zmierzyli się All Stars i zwykły barowicz. Oczywiste jest, że zasady całego programu jak i finałowego głosowania powinny być znane od początku trwania programu. Regulamin „Baru” okazuje się być fikcją: nowe zasady dodawane były w zależności od potrzeb, a stare często byłe naginane.
Widzowie już nie wierzą
Również wyniki półfinałowych rozgrywek okazały się być inne od internetowych sondaży. W czwartek z programu odpadła Ramona (zdaniem internautów, stosunkiem głosów 58% do 38% odpaść powinna Mirka, 4% nie miało w tej sprawie zdania), zaś w piątek odszedł Gulczas (według internautów, stosunkiem głosów 57% do 38% odpaść powinien Arek, 5% nie miało na ten temat zdania). W ostatnich dniach na stronie „Big Brother Show!” było można wziąć udział w specjalnej sondzie. Internauci odpowiedzieli na pytanie, czy ich zdaniem skład finałowy „Baru 4” został zmanipulowany. Wyniki ankiety okazały się miażdżące. Aż 94% głosujących nie wierzy w prawdziwość barowych głosowań. Zaledwie 6% jest innego zdania.
Finałowy pojedynek
Już dziś w finale programu zmierzą się Mirosława Eichler i Arek Nowakowski. Jedno z nich stanie się zwycięzcą i zgarnie główną nagrodę – 6 kilogramów złota, wartych ok. 300 tysięcy złotych. Według sondaży internetowych, zwycięstwo przypadnie Mirce, która cieszy się ponad 80% poparciem widzów. Jak jednak można się spodziewać, dzisiejszego wieczoru z miażdżącej przewagi Mirki pozostanie niewiele, a jej poparcie stopnieje do pięćdziesięciukilku procent. Widzowie coraz częściej nie wierzą w oficjalne stosunki głosów. Tradycją już jest, że niemal wszystkie barowe pojedynki są bardzo wyrównane, a różnica głosów wręcz mikroskopijna. Cel takiego zabiegu jest zaś oczywisty: wyrównana rywalizacja powoduje, że u widzów rosną emocje, a co niektórzy wysyłają więcej SMSów, chcąc wpłynąć na wyniki głosowania.
Nie pierwszy taki finał
