

Pod koniec stycznia 2002 roku oskarżeni wyłudzili pieniądze od Bożeny G, współwłaścicielki jednego z największych targowisk na Dolnym Śląsku. Mąż kobiety przebywał w tym czasie w areszcie pod zarzutem wręczania łapówek miejskim urzędnikom. Mężczyźni podali się za funkcjonariuszy UOP. Twierdzili, że Bożenie G. grozi niebezpieczeństwo, a oni będą ją ochraniać. Domagali się za to 40 tys. zł. Kobieta po pewnym czasie domyśliła się, że ma do czynienia z oszustami i powiadomiła o wszystkim funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego. „Bardzo żałuję tego co zrobiłem. Przepraszam” – mówił jeszcze przed ogłoszeniem wyroku Gerard J. Na pytanie poszkodowanej, skąd oszuści znali szczegóły z dokumentów: numery kont, treść umów handlowych, które zarekwirowała policja, Gerard J. wyjaśnił, że od policjanta Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Powiedział, że funkcjonariusza KWP Edwarda Ć. znał wcześniej i to on namówił go na całe przedsięwzięcie, a także starał się uwiarygodnić, wraz z dwoma innymi policjantami, oszukańczą ochronę. Bożena G. jeszcze przed ogłoszeniem wyroku powiedziała, że przyjmuje przeprosiny. Dodała, że najważniejsze dla niej było wyjaśnienie, skąd oszuści znali szczegóły, o których wiedziała tylko policja. Nie potrafiła jednak powiedzieć, czy zamierza pozywać Edwarda Ć. i jego dwóch kolegów-policjantów. Prawdopodobnie Edward Ć. nie pracuje już na policji.
[PAP]