Tak niewiele brakowało, by Jędrek Galica nógł zrealizować życiowe marzenie. Pieniądze, które miał szanse wygrać w „Big Brother” chciał zainwestować we własną karczmę.
-Miałem pikną koncepcję. Knajpa pod wezwaniem „Big Brother”! Mówiłem o tym. Plan był dobrze opracowany. Nie udało się, niestety.-Może pensjonat „U Jędrusia” taniej cię wyniesie. Masz przecież własny dom.
-Coś takiego już jest. Wynajmuję pokoje.
-Więc co teraz?
-Wracam do pracy. Ale po innych knajpach też bym się powłóczył. Za wodzireja. Bo ja to potrafię.
-Czy nawiązałeś jakieś przyjaźnie?
-Z „Chemikiem”. Na pewno z mojej strony jest przyjaźń. Myślał, że stary zgred jestem. Ale gdy opowiedziałem o swoich przejściach, on to naprawdę zrozumiał.
-A z dziewczyn?
-No, z Magdą.
-Dlaczego więc w programie nie okazywałeś jej swojego zainteresowania?
-Mam swoje zasady. Jeśli jest kamera, to I’m sorry. Ona wyczuwała także, o co chodzi. Teraz jesteśmy razem. Dla siebie, bez sensacji. I czujemy się z tym naprawdę dobrze.
-Czy miałeś jakieś problemy z zadaniami na wysokości?
-Takie 5 sekund wahania złapało mnie na palach. Myślałem, że nie przejdę. Ale ja lubię ekstremy. Sam sobie stawiałem wyzwania np. skoki z 2 piętra na trawnik.
-Największe z wyzwań twego życia?
-Podniesienie zębami stołu, który ważył 120 kg.
[Tele Tydzień]