-Czy można zbudować trwały związek po kilku dniach znajomości?
-A kto powiedział, że znajomość, która trwa krótko, nie może zaowocować w przyszłości. Są przecież sytuacje, kiedy ludzie docierają się latami, a tak naprawdę nic z tego nie wychodzi.
-Twój stosunek do Kena zmieniał się często.
-Były między nami sprzeczki, ale stanowiliśmy parę. I tak jak w życiu – są jakieś wzloty i upadki.
-Czy wasza znajomość utrzyma się na zewnątrz?
-Na pewno w jakiś sposób się utrzyma. Tuż po wyjściu Łukasz dzwonił do mnie. Chcę byśmy spotkali się sam na sam. A że przez 7 kolejnych dni kamery nie opuszczą mnie ani na chwilę, na pewno nic ciekawego widzów nie ominie. Tak naprawdę pod skorupą, którą stworzył Ken, jest bardzo ciepłym i miękkim facetem. Trzeba tylko umieć do niego dotrzeć.
-Ale mieszkańcy Domu są innego zdania.
-W Domu Big Brother panuje prawdziwa burza emocji. Dlatego zdarzają się sprzeczki pomiędzy wszystkimi. Cóż, Ken jest zawsze sobą, wyraża więc to, co czuje. Kiedy spotkamy się i zobaczymy kasety, będziemy po prostu śmiać się z naszych reakcji.
-Kogo lubisz najbardziej?
-Bardzo lubię Zołzę, ponieważ ma twardy tyłek i bardzo miękkie serce. I Barbie, bo jest to osoba, która ma wspaniałą duszę.
-Jakie były twoje oczekiwania związane z udziałem w programie?
-Chciałam stać się osobą lubianą i rozpoznawalną. Myślę, że dzięki „Big Brother” w jakimś stopniu to osiągnęłam.
-Jak podsumujesz program „Big Brother”?
-To była bitwa psychologiczna z samym sobą. Czas na przemyślenia, co trzeba zmienić w sobie. Moim zdaniem jest to naprawdę bardzo dobra szkoła życia!
[Tele Tydzień]