Dokumentalne

Dom Wielkiej Siostry

Mają kamerę, pokój zwierzeń, nominacje i nagrodę – 5 tysięcy złotych za wygraną. Wielkim Bratem jest siostra Emilia. Siostra Emilia, dyrektorka domu dziecka s. elżbietanek, zorganizowała swoim wychowankom prawdziwe… reality show. Jest kamera, zadania, nominacje… Kolejni uczestnicy wypadają z gry, a na zwycięzcę czeka 5 tysięcy złotych!

– „Big Brothera” ani „Baru” nie oglądam. Dzieją się tam rzeczy, których nie mogę tolerować. Ale „Agenta” i „Ryzykantów” lubiłam. Nawet myślałam, żeby wziąć w nich udział… W habicie jednak nie przystoi – mówi siostra Emilia. Stwierdziła za to, że duch rywalizacji i kusząca nagroda będą dobrą metodą wychowawczą. – Nasze nastolatki nie zawsze są aniołkami. A każdy rodzic wie, jak trudno zainteresować buntujące się dziecko czymś wartościowym. To wymyśliłam ten program: „Zdobywcy sukcesu – sprawdź się i umocnij swój charakter”.

Zaczęły decydować
Siostra Emilia przystąpiła do jego realizacji po swojemu: szybko, niekonwencjonalnie. Pojechała do banku i wybrała z konta 5 tysięcy zł. – Zbieramy na samochód. Ale są ważniejsze sprawy – dzieci. Pokazała im pieniądze: – Ktoś z was je wygra. Tylko trzeba zapracować. Przygotowała „eliminacje” – za pójście do szkoły 5 punktów, za dobry stopień 20. Palenie papierosa minus 20 punktów, wagary minus 20… Efekty przyszły szybko. Piotr – Przez miesiąc nie paliłem. Paula – Zaczęłam się lepiej uczyć. Dzieci sprzątały, pomagały maluchom. W końcu dziesiątka szczęśliwców weszła do finału. Przez cały tydzień pracują nad zadaniami: posprzątanie pokoju, zlokalizowanie przez krótkofalówkę wychowawcy, strzelanie do balonów z wiatrówki, przeczytanie o dobrych manierach i opowiedzenie o nich kolegom. Adam Walc, wychowawca: – Za te dzieci zawsze ktoś decydował. Rodzice. Sąd. Tu też zawsze pytały o zdanie wychowawców. A w turnieju same muszą decydować. Uczą się współpracy, dzielenia obowiązków. Zamiast rozwiązywać problemy siłą fizyczną, co w domu dziecka nie jest rzadkością, wolą rozmawiać. Kasia – Wcześniej niby się znaliśmy, ale nie było takiej więzi.

Trudne nominacje
W każdą środę spotykają się w „pokoju zwierzeń”. Są rozliczani z zadań, w tajnym głosowaniu decydują, kogo wykluczyć z gry. I dlaczego. Wszystko pod okiem kamery. Jej operatorem jest najczęściej… s. Emilia. W sali obok na ekranie telewizora pozostali mieszkańcy oglądają transmisję na żywo. Gdy przychodzi do nominacji, przed telewizorem zapada cisza. S. Emilia – Strasznie przeżywam te nominacje. Nie mogę się uspokoić. Gdy przyglądaliśmy się turniejowi, z gry musiała odejść Klaudia. Nie mogliśmy z nią porozmawiać. Osobą wykluczoną z gry zajmuje się pedagog. – Każda porażka boli, trzeba pomóc – tłumaczy pan Zygmunt, pedagog. Po wyjściu Klaudii finaliści zjedli pyszną kolację (pieczony kurczak, góra słodyczy) na uroczyście nakrytym stole. W „pokoju zwierzeń”, nie w jadalni. Ale pozostałe dzieci wiedzą, że jeśli zapracują, też mogą znaleźć się w elitarnym gronie. Zabawa potrwa do czerwca.

Dom, nie mieszkanie
Paula – Jeśli wygram 5 tysięcy zł, wyremontuję dom po dziadkach. Mariola – Kupię sobie dom. Kasia – Odłożę na dom i pobuszuję po sklepach. Piotr – Kupię dom i samochód. Żadne z dzieci nie mówi „mieszkanie”. Adam Walc – Dla nich dom jest ponad wszystko. Bo go nie mają.

[Super Express]

Poprzedni artykułNastępny artykuł